Garnier SkinActive, Hydra Bomb Tuchmaske Nacht Nawilżająca maska w płachcie na noc z ekstraktem z chabru i kwasem hialuronowym

Maska na pewno nie jest super nawilżająca, po aplikacji czuć to nawilżenie, rano może delikatnie czuję, że jest lepiej niż bez niej, ale patrząc na cenę znam lepsze o tej samej albo i niższej cenie. Ogólnie lubię maski garniera, ale ta jest średnia. Zapach akurat świetny, delikatny, esencji sporo, dobrze wycięta, porządna tkanina,szybko się wchłania, uczucie lepkości które znika po około 20 minutach, ale to maska na noc więc nie przeszkadza mi to

Moja cera jest dojrzała, mieszana w kierunku suchej, i ostatnio obserwuję na niej oznaki nasilenia przesuszenia. Maski w płachcie lubię, chociaż przeważnie stosuję je jako element pielęgnacji dziennej, najczęściej w weekend. Po tej masce spodziewałam się, że rano moja cera będzie mięciutka i dogłębnie nawilżona - niestety nie było tak. Tzn owszem, skóra była taka jak codziennie, po mojej zwyczajowej rutynie pielęgnacyjnej, ale nie było efeku wow. Co do samej maski, to jest wszystko jak należy, płachta dobrze dopasowana, w opakowaniu znajduje się optymalną ilość esencji. Produkt dobrze się wchłania, raczej nie pozostawia lepkiej warstwy. Nie powoduje podrażnień ani nie uczula. Zapach ma ładny, delikatny. Mam w zapasie jeszcze jedną, bo cena była promocyjna i wzięłam dwie, ale nie wiem czy kupię ponownie.

Maskę w płachcie można kupić w ciemnogranatowym opakowaniu. Maska zawiera w sobie kwas hialuronowy, wodę morską oraz wodą bławatkową. Maska ma intensywne działanie nawilżające. Po użyciu skóra była napięta, błyszczące, sprężysta. Lepiła się, ale ze świadomością, że jest to maska na noc nie przeszkadzało mi to. Myślałam, że esencja będzie musiała długo się wchłaniać, jednak po chwili skóra już była sucha. Efekt nawilżenia był utrzymany na następny dzień. Maska ma przyjemny, lekki zapach, który nie drażni skóry. Jednak, co bardzo mnie irytowało, to dopasowanie maski. Mam małą twarz, jednak bardzo trudno było mi ją dopasować, maska często się zsuwała.

Garnier, SkinActive, Hydra Bomb Sheet Mask Night to nawilżająca maska w płachcie, którą stosuję zamiast kremu na noc od czasu do czasu, gdy moja skóra potrzebuje dodatkowego nawilżenia i regeneracji, a także relaksu, jaki daje mi nałożenie maseczki :) Maska jest nasączona ekstraktem z chabru i kwasem hialuronowym, co sprawia, że skóra po jej użyciu jest dobrze nawilżona i odświeżona. Piszę to rano po jej wieczornym zastosowaniu - skóra nadal jest w dobrym stanie, dosyć nawilżona (już nie tak, jak zaraz po zdjęciu maski oczywiście), ale nie jest ściągnięta. Kwas hialuronowy jest znanym składnikiem nawilżającym, który przyciąga wodę do skóry, zapewniając jej głębokie i długotrwałe nawodnienie. Ekstrakt z chabru dodatkowo łagodzi skórę, co jest szczególnie ważne po długim dniu pełnym stresu i miejskich zanieczyszczeń. Stosuję tę maskę raz na jakiś czas zamiast mojego kremu na noc, aby dać skórze intensywniejszą kurację nawilżającą. Maska w płachcie jest również bardzo wygodna w użyciu. Idealnie przylega do twarzy, co pozwala na równomierne rozprowadzenie składników aktywnych. Ja jednak uważam i tak zresztą robię, że także inne maski w płachcie stosuję wieczorem - więc samo nazwanie tej „Night” jakoś specjalnie mnie przywiązuje do tej pory - wg mnie równie dobrze maska sprawdzi się w ciągu dnia, w celu odświeżenia skóry przed jakimś większym wyjściem.

Ja jako posiadaczka cery mieszanej że skłonnością do przesuszenia muszę mieć w swojej szufladzie zapas maseczek na różne potrzeby skóry. Tym razem z niej wyjęłam hydra bomb sheet mask night. Design opakowania to dominacja granatu i bieli, z elementem graficznym kwiatu habru. Maseczka ma w składzie wodę morską, wodę bławatkową i kwas hialuronowy. Zapach lata, bławatki, no coś pięknego. Płachta jak zwykle do przyciecia by odpowiednio dopasować, ale jak dotąd nie znalazlam takiej która pasowałaby do mojej twarzy. Esencji jest naprawdę sporo, można zostawić jako serum na kolejną aplikację. Użyłam jej jako maseczki do dłuższej kąpieli w wannie i muszs przyznać że naprawdę spełniła swoje zadanie. Po wyjściu z kąpieli i zdjęciu maski moja skóra była nawilżona, ujędrniona i złagodzona, zniknęły podrażnienia, zamieniło je ukojenie. Sięgnę po te pozycje jeszcze nie raz bo jest tego warta.

Producent obiecuje super nawilżenie i regenerację, co prawda ja u siebie nie zauważyłam tego efektu „super nawilżenia”, natomiast niewątpliwie po zastosowaniu maseczki moja skóra była nawilżona i wygładzona. Maseczka całkowicie spełniła moje oczekiwania. Dodatkowym plusem jest dobrze wyprofilowana płachta, którą łatwo dopasować do kształtu twarzy i duża ilość esencji. Dla mnie zapach jest raczej neutralny, co nie jest minusem. Jest to jedna z maseczek od Garniera, do których chętnie wrócę, jeżeli znajdę ją w promocyjnej cenie.

Praktycznie każda testowana przeze mnie maseczka w płachcie od Garnier super się sprawdza. Tak samo było w przypadku wersji na noc. Maseczka jest typowo nawilżająca, nawadniająca cerę. Przyniosła ukojenie mojej suchej, miejscami łuszczącej się skórze. Nie jest to jednak maseczka odżywcza. Dosyć szybko się wchłania, ale nie do matu, nie pozostawia uczucie ściągnięcia tylko przyjemne nawilżenie. Dzięki dobrej wchłanialności włosy się do niej nie kleją. Myślę, że przyniosłaby jeszcze lepsze efekty na mojej cerze, gdybym po niej nałożyła odżywczy, tłusty krem, który dzięki warstwie okluzyjnej, na dłużej zatrzymałby nawilżenie. Dla cer tłustych, mieszanych, normalnych i lekko suchych zapewne nie będzie to konieczne, jednak moja skóra jest obecnie w agonalnym stanie i potrzebuje mocniejszego pielęgnacyjnego otulenia. Uważam, że wersja na noc jest przyjemniejsza od klasycznej Hydra Bomb. Warto spróbować. Kupię ponownie zarówno tę, jak i inne maseczki w płachcie od Garnier. Na chwilę obecną to moje ulubione maski w płachcie.

Maseczkę miałam kupiona w kalendarzu adwentowym od Garnier (kalendarz zawierał 12 maseczek i kosztował ok 60 zł). Maska charakteryzuje się opakowaniem typu saszetka, po otwarciu czuć bardzo przyjemny zapach. Maseczka jest wykonana z miękkiego materiału i bardzo dobrze nasiąknięte jest esencją oraz produkt idealnie pasuje na kształt twarzy jest bardzo dobrze wycięta. Podczas użytkowania nie przesuwa się. Maska po nałożeniu od razu koi cerę, nie podrażnia i nie powoduje pieczenia. Po zastosowaniu cera jest nawilżona gładka i zregenerowana.

???? Miękka płachta, która bardzo fajnie dopasowała się do kształtu twarzy ???? Dużo wodnistej esencji, można spokojnie użyć na kolejne użycia ???? Delikatny świeży zapach ???? Skóra zaraz po zdjęciu się lepiła (maska miała dopisane na noc, więc spodziewałam się tego efektu). Jednak po chwili esencją się wchłonęła i lepkość prawie całkowicie zniknął, została w bardzo minimalnym stopniu ???? Skóra wydaje mi się napięta i wygładzona (nie ściągniętą, jak przy wysuszeniu) ???? Nie odczuwam efektu nawilżenia skóry ☹️

Maseczkę tę kupiłam w drogerii Hebe na ówczesnej promocji, płacąc około 9 złotych (cena regularna to w chwili obecnej 13,49). Maska zamknięta jest w bardzo estetycznej saszetce przywodzącej swoim wyglądem na myśl nocne klimaty. Saszetkę otwiera się szybko i bezproblemowo, a wyciągnięta z niej płachta jest wykonana z przyjemnego dla skóry twarzy materiału. Wielkość płata jest dopasowana do buzi i idealnie na niej leży przez cały okres użytkowania. W opakowaniu znajduje się sporo esencji, więc płat jest nią porządnie nasączony, a dodatkowo resztki można zużyć np. jako serum kolejnego dnia lub wetrzeć w skórę szyi i dekoltu. Co do zapachu, jest ładny i niezbyt intensywny, taki dość perfumeryjny. Po zalecanych przez producenta 15 minutach od nałożenia usunęłam płachtę z twarzy. Esencja potrzebowała jeszcze trochę czasu, by się wchłonąć. Aczkolwiek nie doszło do tego w pełni, bo gdy rano myłam twarz, było czuć, jak z wodą schodzi z niej lepka warstewka. Choć nie było to na szczęście wyczuwalne "namacalnie" wcześniej. Co do efektów, skóra była wyraźnie lepiej nawilżona, wygładzona, zmiękczona i ukojona. Poza tym kosmetyk nie zaszkodził mojej kapryśnej, skłonnej do zapychania cerze, za co ogromny plus. Co do składu: mamy tutaj na szczycie nawilżającą glicerynę, dalej nawadniającą wodę z chabra, wiążący wodę w naskórku kwas hialuronowy, a także przeciwzapalną i kojącą skórę wodę morską. Oprócz tych świetnych składników mamy tutaj również parę kontrowersyjnych substancji, m.in.glikol propylenowy czy phenoxyethanol. Podsumowując: maska działa, dając skórze nawilżenie i odżywienie na noc. Nakładany rano makijaż wyglądał znacznie lepiej dlatego, że skóra była wygładzona. Ja jestem na tak i chętnie sięgnę po tę maskę marki Garnier znowu, gdy tylko uda mi się ją upolować na promocji.

Maseczkę zakupiłam na "czarną godzinę". Dzięki odpowiedniej pielęgnacji moja skóra już coraz rzadziej wysusza się na wiór, ale przezorny ubezpieczony. Podczas przeziębienia moja cera mocno się wysuszyła, stała chropowata i uwrażliwiona. Producent obiecuje, że maseczka wygładzi, nawilży skórę oraz zregeneruje. Zaleca się trzymanie jej na twarzy przez 15-20 minut. Na opakowaniu widnieje komunikat, że płachta została nasączona 1 buteleczką serum. Formuła jeat weganska, a maska jest biodegradowalna. Maseczka przyniosła skorze ogromną ulgę. Zauważyłam wyrównanie kolorytu, nawilżenie oraz wygładzenie. Z minusów (jak dla mnie) - pozostawia lepką warstwę, ale z uwagi, że jest to maseczka stricte na noc, myślę, że jest to do przełknięcia ;) Co do informacji bardziej technicznych to płachta jest całkiem sporych rozmiarów, spokojnie przykrywa moja twarz i jeszcze zostaje materiał po bokach czy na gorze. Jest mocno nasączona płynem, który ma delikatny, przyjemny zapach. Ceny wypadają dość średnio, nie będę sięgać po te maseczki często, ale raz na jakiś czas owszem.

Maseczka zapowiadała się obiecująco, ale koniec końców okazała się bardzo przeciętna i z pewnością na rynku co druga maseczka jest lepsza od tej jeśli chodzi o nawilżenie skóry. Producent zapewnia, że maska jest idealnym rozwiązaniem jeśli chcemy w szybki sposób dać skórze mocną porcję nawilżenia. Ja bym raczej powiedziała, że to nawilżenie jest powierzchowne i krótkotrwałe, bo już po ok. 3 h po zdjęciu maski czułam lekkie ściągnięcie skóry. Maska sama w sobie jest przyjemnym gadżetem - ma lekki, przyjemny zapach. Do tego jest mocno nasączona, większość esencji wchłania się w skórę, a to co zostaje potem szybko się wchłania i nic a nic się nie lepi. Tkanina, z której maska jest wykonana, jest cienka i wygodna w noszeniu, chociaż dla mnie okazała się trochę za duża i na brzegach było jej po prostu za dużo, musiałam końce składać na pół. Cena trochę wysoka jak za tak zwykłą maskę, ale w promocji jeszcze do zaakceptowania. Po zdjęciu maski skóra wyglądała całkiem fajnie - gładka, miękka, lekko rozjaśniona. Cienka warstwa esencji, która jeszcze została na skórze, była komfortowa i nie przeszkadzała w szybkim wchłonięciu, a potem nałożeniu kremu. Mimo to, efekt ten dość szybko zniknął i w zasadzie po paru godzinach nie zostaje nic z zakładanych obietnic. Dla mnie to produkt do wypróbowania i przekonania się, że "wiele hałasu o nic". Jak najbardziej można kupić w promocji, przetestować, ale na pewno nie jest to maska, którą chciałabym włączyć do mojej regularnej pielęgnacji.

Grafika opakowania śliczna. Saszetka łatwo się otwiera. W środku bardzo mocno nasączona płachta. Po wyjęciu zostaje dużo serum. Przepięknie pachnie. Trzymałam dłużej niż 15 minut, sporo produktu nie wsiąkło i zostało na skórze. Po wklepaniu zostaje lepka warstwa. Nie zauważyłam jakiegoś efektu "wow".

Nie rozumiem zachwytu tą maską, bo mnie efekty nie powaliły. Kupiłam ją na jakiejś promocji w Rossmannie, bo spodobało mi się opakowanie, granatowe z kwiatową grafiką, jest śliczne. Łatwo się otwiera, a płachta w środku jest idealnie wycięta, nawet otwory na oczy są dobrze wykrojone, płachta świetnie przylega do twarzy nie odkleja się i nie zsuwa w trakcie aplikacji. Kwiatowy zapach jest delikatny i przyjemny dla nosa. Płachta jest tak obficie nasączona esencją, że aż z niej kapie, dużo też zostaje w saszetce można wklepać w dekolt i szyję, co też uczyniłam;) Trzymałam maskę na twarzy dłużej niż zaleca producent (15 min)ponieważ było mi z nią tak przyjemnie i jest tak świetnie docięta, że zwyczajnie o niej zapomniałam, trwało to około 30 minut, udało mi się w tym czasie zrobić ciasto ;) Po ściągnięciu płachty resztę kosmetyku wklepałam w skórę, wchłonął się błyskawicznie nie pozostawiając lepkiej warstwy jak to się czasem zdarza. Efekt mnie nie powalił, twarz została tylko lekko nawilżona, ale po jakiejś godzinie poczułam nieprzyjemne uczucie ściągnięcia i musiałam ratować się kremem, w przypadku innych masek nie ma takiej potrzeby w tak krótkim czasie, więc coś tutaj jest nie tak. Nie zauważyłam też, żeby skóra była wypoczęta czy wygładzona, marniutko. Na drugi dzień nie widziałam już żadnych efektów, więc niestety była to jednorazowa przygoda.

Bardzo dobra maska, skóra jest odpowiednio nawilżona, ładnie pachnie i idealnie przylega. Nawilżenie 8 godzin wytrzymuje, więc na noc idealna. Po jednej sztuce jaką zużyłam trudno tu pisać o głębszych przywilejach tej maski, ale na pewno do skóry suchej, wrażliwej jest bardzo dobra a cena także nie straszy. Dostępna jest w każdej drogerii, ja kupiłam w Rossmann, ale widziałam ten model w mniejszych drogeriach. Skóra jest po niej bardziej rozświetlona i zapewne przyniosłaby lepsze efekty przy kilku sztukach. Warta polecenia szczególnie do suchej skóry.

To już moja kolejna maska w płachcie od Garnier i tą zaliczę do tych, do których wrócę. Maska jest idealnie wycięta, łatwo się ją nakłada i ściąga, ma w sobie dużo esencji, ale nieprzesadnie dużo. Nie posiada jedynie folii zabezpieczającej, jak niektóre, ale w niczym to nie przeszkadza. Maskę trzymam ok. 20 min, po ściągnięciu skóra jest nadal wilgotna i lepka. Po kolejnych kilkunastu minutach esencja się wchłania, a skóra jest nawilżona i rozświetlona. Maska fajnie koi skórę po ciężkim dniu. Cena jest wysoka, ale można ją kupić w promocji. Warta wypróbowania.

Maseczka jest dobrze nasączona. Składa się z jakby dwóch warstw, z których jedna służy tylko do łatwiejszego nałożenia właściwego materiału maski na twarz. Po maseczce skóra jest nawilżona i gładka, po czasie jednak czuć na twarzy lekkie ściągnięcie.

Jestem naprawdę zachwycona tą maską. Jest idealną opcją po peelingach enzymatycznych i w momentach kryzysowych. Skóra jest wygładzona, rozświetlona i miękka w dotyku niemal jak przysłowiowa pupka niemowlaczka. Sama płachta jest bardzo przemyślana, ani nie za duża, a nasączenie pozwala dobrze dopasować ją do twarzy, tak że nie zsuwa się, więc jest naprawdę wygodna. Wątpliwość to cena, ale myślę, że raz na jakiś czas można sobie pozwolić na tą przyjemność.