Estee Lauder Pure Color, Envy Color Replenish Lip Balm Balsam do ust

Balsam umieszczony jest w pięknym kartoniku i przyciąga wzrok ekskluzywnym wyglądem. Ma fajną konsystencję, nie jest zbyt tępy, przyjemnie sunie po ustach. Delikatnie złuszcza usta, nawilża je i odżywia. Po regularnym stosowaniu wyglądają znacznie lepiej, znikają suche skórki a usta są gładkie. Zdecydowanie lepiej wyglądają teraz na nich pomadki oraz dłużej się utrzymują. Przyjemnie pachnie, jest wydajny. Tylko tej ceny nie rozumiem....

Skuteczny, komfortowy, przepięknie opakowany i niestety bardzo drogi balsam... Sztyft ma delikatną konsystencję, która gładko sunie po ustach, jest miękki, odpowiednio wyprofilowany (ukośnie ścięty), łatwy do zaaplikowania w niższych temperaturach, a jednocześnie nadal zwarty i nie rozpływający się w temperaturze pokojowej. Delikatnie zabarwiony na różowo, co daje dosłownie mgiełkę koloru na ustach, śmiało można używać bez lusterka. Mam wrażenie, że zawiera odrobinkę mięty, ponieważ chwilę po aplikacji czuć delikatne chłodzenie. Zapach również jest delikatnie miętowy, wyraźnego smaku brak, co dla mnie jest ogromną zaletą. Nie znoszę słodkich, smakowych balsamów, które na ustach są dosłownie chwilę, po czym znikają, zostawiając usta jeszcze bardziej spierzchnięte niż przed aplikacją. Balsam od EL jest lekki, ale niesamowicie kojący, aksamitny i nawilżający. Nie jest to może wybitnie regenerująca, ochronna formuła, nie poleciłabym go narciarzom, ale jako codzienna pielęgnacja bądź baza pod kolorowe pomadki, jak najbardziej. Oczywiście solo również prezentuje się pięknie - nadaje połysk, optycznie powiększa usta, wygładza nierówności, sprawia, że usta wyglądają na zdrowe i wypielęgnowane, nawet gdy mamy problem z ciągłym uczuciem ściągnięcia lub suchymi skórkami. Nawilża i kamufluje, choć nie trzyma się zbyt długo na ustach, przyznaję. Wysoką cenę usprawiedliwia urocza i elegancka oprawa - opakowanie jest dość ciężkie, wykonane solidnie i z dbałością o detale, zamykane na magnes. Nie wykluczam ponownego zakupu.

Balsam dostałam jako gratis do zamówienia. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to piękny kartonik, a w nim jeszcze piękniejsze opakowanie balsamu - jasnoróżowy metalik z białymi inicjałami i złotymi elementami. Opakowanie jest solidne, ciężkie i magnetyczne. Bardzo cieszy wzrok ;). Sama pomadka jest jasnoróżowa, ale nie daje koloru przy nakładaniu na usta. Balsam sprawia, że usta wydają się optycznie większe, są ładnie podkreślone i nawilżone. Konsystencja nie jest ciężka. Nie ma się też wrażenia lepiacych ust. Jak dla mnie zapach jest ciut za mocny i niestety nie jest to produkt "bezsmakowy" (czego bardzo nie lubię w balsamach). Ciężko mi powiedzieć, czy zdecyduję się na jego nabycie ... pomimo wielu zalet, ma też bardzo dużą wadę - wysoką cenę.

Moja kosmetyczka pęka w szwach od kosmetyków, a szczególnie tych do ust od Estee Lauder. Zakupuję wszystkie nowości. Szminki kocham za ich trwałość, niezależnie od wychodzącej serii, za piękne i niepowtarzalne kolory. Balsamy miałam dotychczas 2, każdy z innej serii. Ten jest zdecydowanie najlepszy. To balsam, który delikatnie złuszcza równocześnie nawilżając. Najlepsze efekty zobaczymy, gdy nałożymy go kilka minut przed nałożeniem szminki i zetrzemy mocno papierem - wszystkie suche skórki znikną. Cena dość irytująca, ale to nowość, więc wiadomo.