Maska jest bardzo lekka pod względem konsystencji, ale zarazem mocno nawilżająca, odżywcza, dyscyplinuje i dociąża włosy w optymalny sposób wydobywając ich piękno.
Maskę z serii Botanic zakupiłam już jakiś czas temu po przeczytaniu recenzji innych Wizażanek. Skusił mnie obiecujący skład, opis właściwości i lekka formuła. Jestem posiadaczką włosów cienkich. delikatnych, długich i bardzo podatnych na zniszczenia. Moje włosy lubią mocno odżywcze, nawilżające produkty, ale o lekkiej formule, która ich nie obciąża. Ta maska idealnie wpisuje się w ten schemat - jest bardzo lekka pod względem konsystencji, ale zarazem mocno nawilżająca, odżywcza, dyscyplinuje i dociąża włosy w optymalny sposób wydobywając ich piękno.
OPAKOWANIE
Opakowanie to zgrabna buteleczka, która raczej kojarzy się z szamponem aniżeli maską, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę lekką konsystencję, to takie opakowanie sprawdza się wręcz idealnie. Butelka ma kolor biały z brązowo-złotymi elementami, w centralnej części znajduje się logo marki oraz grafika z plastrem miodu w otoczeniu napisów. Całość prezentuje się schludnie i ładnie na łazienkowej półce. Z tyłu znajduje się dokładny, obszerny opis oraz skład w formie mini analizy. Butelka ma zamknięcie na klik, co ułatwia jej otwieranie nawet mokrymi rękami. Otwór dozujący jest odpowiedniej wielkości, dlatego możemy precyzyjnie dozować pożądaną ilość kosmetyku. Opakowaniu nie mam nic do zarzucenia, przejdźmy więc do analizy działania maski.
MASKA
Maskę po raz pierwszy wypatrzyłam w Klubie Recenzentki, jednak nie udało mi się dostać do testów. Potem przeczytałam o niej opinie na kilku włosowych blogach oraz recenzje po zakończonych testach w Klubie, aby wiedzieć czego się mniej więcej spodziewać. Podzielam pozytywne opinie na temat tego produktu,. gdyż moje średnioporowate włosy polubiły się bardzo z formułą jak i samą maską. Maska rzeczywiście tak jak porównuje ją producent przypomina mleko, no dobrze jest odrobinę bardziej gęsta, bo nie przelewa się przez palce, jednak z pewnością nie przypomina typowych masek do włosów o bogatej, zbitej formule. Posiada biały kolor oraz przepiękny, słodki zapach miodu, który na włosach utrzymuje się przez dłuższy czas po myciu. Nie jest to zapach sztuczny czy chemiczny, dla mnie bardzo przyjemny, ale jestem fanką takich słodkich,. deserowych aromatów. Dla mnie zapach jest jak najbardziej na plus. Maskę stosowałam na kilka sposobów: jako samodzielny kosmetyk po umyciu włosów szamponem,.jako drugie O w metodzie OMO i do emulgowania oleju. We wszystkich przypadkach byłam zadowolona z efektów jakie uzyskałam po jej zastosowaniu. Maskę nakładałam na kilka-kilkanaście minut, choć producent nie wspomina jak długo należy ją trzymać na włosach. Maska przede wszystkim bardzo dobrze nawilża włosy, które po spłukaniu stają się miękkie, sprężyste i gładkie, aż czujemy to nawilżenie. Włosy są też zdyscyplinowane, nie puszą się i nie odstają, ale to też kwestia stylizacji, niemniej jednak produkt niewątpliwie się do tego również przyczynia. Doceniam ogromnie to, że jest lekki i nie obciąża włosów, które zachowują swoją objętość. Jest to produkt dedykowany włosom suchym i zniszczonym, jednak ja nie widzę jakiegoś wybitnego działania regeneracyjnego. Dla włosów suchych. wymagających nawilżenia i jak to nieraz pisze dopieszczenia się sprawdzi,. ale zniszczeń nie naprawi (to mogą jedynie nożyczki). Wydajność jest bardzo dobra, bo nie trzeba zbyt wiele maski na całe włosy a dzięki rzadkiej konsystencji tak naprawdę niewiele zużywamy na raz. Mam ją od ponad miesiąca i nadal jeszcze coś zostało. Cena regularna to ok. 20 zł, ja kupiłam w promocji za ok. 10 zł. Dostaniemy ten produkt w większości drogerii stacjonarnych i internetowych. jest dość popularny i nie ma problemu z jego zakupem.
PLUSY
lekka konsystencja
miły zapach
wygładza, nawilża odżywia, dyscyplinuje
nie zabiera objętości i nie obciąża
jest wydajna
dobra cena i dostępność
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie