Lubię profilaktykę - zarówno profilaktyczne badania u lekarza, jak i tę mającą zapobiec różnym przykrym efektom przemijania czasu na skórze i moim ciele. Dlatego też z ciekawością sięgam po różne kosmetyki, które obiecują lifting tych części mojego ciała, które za kilkadziesiąt lat mogą nie wyglądać zbyt estetycznie, szczególnie przy moich problemach zdrowotnych, które wpływają na moją skórę, powodując, że jest cienka i niezwykle delikatna. Wiem, że efekty mogą być różne, nawet niezadowalające, ale myślę, że skoro w sprzedaży pojawiają się produkty odpowiadające na tego typu zapotrzebowanie, warto skorzystać.
Serum z Eveline, było chyba jedynym kosmetykiem tego rodzaju w drogerii w której robiłam zakupy (i do której przyszłam z zamysłem kupienia czegoś w tym stylu) dlatego też wrzuciłam go swojego koszyka. Na ogół jestem dość sceptycznie nastawiona do tej marki, zarówno do pielęgnacji, jak i kolorówki, ale produkt był dość tani i stwierdziłam, że warto jednak sprawdzić jego działanie.
Serum znajduje się w dość dużej, połyskującej tubie z plastiku o pojemności 200 ml. Tło opakowania jest malinowo-różowe, ze srebrnymi akcentami w postaci nazwy marki, nazwy produktu oraz paska w kształcie litery "V" , przechodzącego obok dwóch różowych odwróconych trójkątów. Całość swoim układem przypomina pozostałe produkty z linii wyszczuplających czy liftingujących kosmetyków marki, co bardzo mi się podoba. Jedynym konkretniejszym elementem graficznym jest tutaj umieszczona z boku kobieca sylwetka, z wyeksponowanymi dużymi, zadbanymi piersiami w czarnym staniku. Z jednej strony ma to z pewnością zachęcać do kupna produktu, sugerując w ten sposób efekty, a z drugiej wskazuje już na część ciała, do jakiej jest przeznaczony kosmetyk, dzięki czemu łatwiej je odnaleźć na sklepowej półce. Jak na markę przystało, na przedniej stronie opakowania mamy wiele napisów - informują nas o ciekawym składniku serum, określają dokładnie rodzaj kosmetyku, a także przytaczają jego skuteczność (nie wierzę raczej w takie informacje na opakowaniach, co więcej - zazwyczaj mnie irytują i sprawiają, że robię się sceptyczna co do ich działania). Jeszcze więcej informacji (o samym kosmetyku oraz składnikach aktywnych) oraz skład znajdziemy na drugiej stronie opakowania. Jak zwykle, jeśli chodzi o kosmetyki marki Eveline, czuję się trochę przytłoczona tym wszystkim, ale jednak tutaj opakowanie wygląda całkiem estetycznie i harmonijnie. Opakowanie jest wykonane z grubego, przyjemnego w dotyku plastiku i ma białą zakrętkę typu "klik", która idealnie pasuje do tego typu kosmetyków i konsystencji.
Skład kosmetyku jest bardzo długi - sporo w nim konserwantów. Dość wysoko w składzie znajdziemy glicerynę (na drugim miejscu), wyciąg z zielonej herbaty (na miejscu trzecim), Glycine Soja Oil (tłusty, nawilżający emolient, na miejscu szóstym, oraz kofeinę (na miejscu ósmym). Niżej znajdują się jeszcze wyciąg z listownicy, a także (jednak bardzo nisko) Malus Domestica Fruit Cell Culture Extract, czyli komórki macierzyste jabłka, co bardzo mnie zainteresowało.
Produkt ma konsystencję bardzo lekkiego, niemal żelowego kremu, o kolorze białym, lekko przełamanym szarością czy nawet srebrem. Mimo tego bardzo dobrze wyciska się go z opakowania i rozsmarowuje po piersiach. Zapach nie jest przesadnie intensywny (chociażby jak przy innym serum marki Eveline, który tutaj recenzowałam), na "pierwsze powąchanie" nawet przyjemny i słodki, ale po pewnym czasie - przynajmniej dla mnie - stał się przytłaczający. Co więcej, długo utrzymuje się na skórze i osiada na ubraniach - staniku czy górze od piżamy, co zauważam zawsze rano po przebudzeniu się. Na szczęście, po jakimś czasie znika.
Kosmetyk po aplikacji nie bieli bielizny albo ubrań. Dość szybko się wchłania, po chwili można się już ubierać.
Produkt jest w mojej ocenie wydajny. Być może wiąże się z tym, że nie mam dużej powierzchni do nakładania go i robię to cienką warstwą. Efekty pojawiają się dopiero po pewnym, regularnym czasie stosowania produktu.
Serum nie powiększa biustu i dziwne byłoby, gdyby ta obietnica producenta została spełniona - jest to niemożliwe do spełnienia przez kosmetyk. Na znaczne i przełomowe efekty w innych aspektach również nie liczyłam. Trzeba jednak przyznać, że kosmetyk stosowany regularnie (to jest tutaj bardzo ważne), ładnie podnosi piersi (i tym samym daje optyczny efekt ich zwiększenia) i modeluje w ładny, okrągły kształt (chociaż tutaj z pewnością nie miał dużego pola do popisu). Zauważyłam również znaczne zbladnięcie moich rozstępów na tej części ciała, co - przyznam - bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, szczególnie że nie stosowałam żadnego innego produktu w tej strefie, skupiając się na rozstępach na udach. Szczerze mówiąc, nie wiem jednak, jak produkt sprawdzi się u kobiety z bardziej wymagającym ciałem - zdecydowanie lepiej sprawdzi się właśnie do prewencji czy korygowania różnych, wynikających z rozmaitych powodów niedoskonałości. W końcu to kosmetyk, w dodatku relatywnie z niższej półki cenowej, więc moim zdaniem nie należy od niego wymagać czegoś, czego po prostu nie może dać.
Po wykorzystaniu całego opakowania sprawdzę, na jak długo utrzymają się efekty - jestem bardzo tego ciekawa - i być może kupię ponownie (a być może skuszę się na test innego produktu tego rodzaju). Ten kosmetyk dobrze działa na moje rozstępy i sprawia, że czuję się przyjemnie z ładnie podniesionym biustem.
Zalety:
- opakowanie
- efekty - nie są jakieś piorunujące, ale jestem zadowolona: wygładza, podnosi biust, nieco modeluje oraz sprawił, że moje rozstępy zbladły
- nie bieli odzieży i bielizny, dobrze się wchłania
- niezła wydajność
Wady:
- zapach jest dość przytłaczający i długo się utrzymuje
- może być dla słaby o osób o znacznie większych wymaganiach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie