To mój pierwszy produkt marki Biolove. Na promocji w drogerii internetowej skusiłam się na ten krem do rąk - szukałam kosmetyku, który nie będzie "dawał czadu" zapachem i dobrze nawilży dłonie po ciągłym ostatnio myciu rąk.Miałam do wyboru wiele rodzajów zapachowych, ale stwierdziłam, że awokado jest chyba najbardziej neutralne. O zgrozo, jak się pomyliłam! Muszę ocenić ten krem na podstawie swoich doświadczeń i pamięci węchowej... ale uprzedzam - działanie BOSKIE! Tylko ten nieszczęsny zapach....
OPAKOWANIE
To dość dużą tubka, cała biała, z pięknie zrobioną etykietą. Graficznie - bardzo mi się podoba. Kolejny plus za to, że korek jest osłonięty folią, dzięki czemu jestem pewna, że nikt produktu przede mną nie otwierał. Zamknięcie dobrze trzyma i się nie wyrabia, jest na lekki klik. Jedyne, co zauważyłam - ponieważ wylot kremu jest w lekkim wgłębieniu, nie da się nabrać go tak, by nie pozostawić trochę produktu na opakowaniu. To powoduje wysychanie kremu na zewnątrz i tworzenie nieprzyjemnej skorupy, którą trzeba usuwać chusteczką.
KONSYSTENCJA
Krem należy do glicerynowych wzbogacanych - jest lekko tłusty i dłużej się wchłania. Pozostawia lekko tłustawą warstwę na skórze, która z jednej strony chroni, a z drugiej - nawilża. Dość łatwo krem rozsmarować, nie pozostawiam przy tym białek warstwy. Krem jest średnio gęsty, na pewno nie przelewa się przez palce.
DZIAŁANIE
Działanie jest cudowne! Mam problemy z suchymi skórkami, które bez jakiegokolwiek nawilżenia bardzo źle wyglądają. Ten krem nie tylko je odżywia, ale też maskuje - dłonie wyglądają i czuję się zdrowo! Przy dłuższym stosowaniu dłonie są coraz lepiej nawilżone, nie swędzą i nie mam poczucia skórzanych rękawiczek.
Jestem atopikiem i mam kilka ognisk na dłoniach. Krem nie podrażnia skóry, nie wywołuje reakcji alergicznych. Cudo!
Paznokcie też korzystają - stają się gładsze i lepiej odżywione. Chyba znalazłam ulubioną konsystencję kremu do rąk.
ZAPACH
I tutaj, by wyjaśnić moje wzburzenie zapachem, muszę wrócić do dzieciństwa. W szkole podstawowej cierpiałam na straszliwą chorobę lokomocyjną, praktycznie nawet 10 minut jazdy wywoływało silne mdłości, a zapach samochodu doprowadzał do dyskomfortu. I tu wkracza zapach "zielone jabłuszko" - czyszczenie klimatyzacji zawsze pozostawiał ten zapach, który w tym czasie został podświadomie skojarzony z uczuciem mdłości i wypracował się odruch warunkowy.
Tak, dobrze podejrzewacie - krem, nie wiedzieć po jaką choinkę, został wyperfumowany właśnie zielonym jabłuszkiem! Czuję się tu oszukana przez producenta, bo skoro krem jest awokado, to ma pachnieć najwyżej awokado, a nie sztuczną, chemiczną w odbiorze wonią jabłka! Niestety muszę zwalczyć odruch mdłości, ale nawet, gdybym go nie miała - tak nie można. Trzeba było nazwać krem jabłkowym, a nie pisać o awokado. Krem ma naprawdę doskonałe działanie, ale zapach mnie dobija.
Morał z tego jest taki, że chyba wypróbuję inne wersje kremu - może malinowa labo borówkowa będą pachnieć tym, co jest deklarowane. Krem ma genialne działanie nawilżające, i gdyby nie zapach, byłby moim KWC!Zapach mnie tak przybił, że nie mogę dać wyżej, niż 4 gwiazdki.
Zalety:
- doskonale nawilża
- odżywia skórę
- radzi sobie nawet z suchymi skórkami
- dobra pojemność
Wady:
- cena bez promocji dość wysoka
- pachnie zielonym jabłuszkiem
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie