Peelingi mechaniczne muszę mieć w swojej łazience, chociażby do użycia od czasu do czasu, niekoniecznie często i regularnie. Lubię też inne, delikatniejsze peelingi, ale te z drobinkami dają mi chyba jednak najlepsze uczucie oczyszczenia i świeżości, zwłaszcza na czole, nosie i brodzie czyli rejonach, które szybko mi się zanieczyszczają i mocniej przetłuszczają. Tubkę peelingu Lumene kupiłam kiedyś w drogerii internetowej, na fali większego zainteresowania marką. Jest dobry, zapewnia porządne oczyszczenie i spełnia swoją rolę.
Jedyne zastrzeżenie jakie mam do opakowania to to, że wolę nakrętkę na "klik". Tutaj trzeba ją odkręcać w całości, więc większe ryzyko, że gdzieś spadnie i się potoczy, no i przede wszystkim jest to mniej wygodne rozwiązanie. Poza tym nie miałam żadnych problemów z używaniem: tuba trzyma kształt, ale jest na tyle elastyczna, że można ją ścisnąć, gdy peeling zaczyna się kończyć.
Konsystencja peelingu to... glut ;) I to taki prawdziwy glutek z prawdziwego zdarzenia. Ma jasnobrązowy kolor i pełno w nim malutkich paprochów i drobinek. Są one malutkie, nie ma tu dużych grudek. Wszystko jest zatopione w glutku, który mocno się trzyma i dobrze przykleja się do twarzy. Peeling jest gęsty, podczas nakładania palcami ciężko go nawet oderwać, bo tworzy jednolity, ciągnący się kształt, ale już na wilgotnej twarzy można go z łatwością rozsmarować. Nie pieni się, ale wchodzi w reakcję z wodą i zaczyna się nieco "emulgować", dzięki czemu da się go rozprowadzić po twarzy jednolicie i ją wymasować.
Zapach peelingu jest mentolowo-ziołowy, ale nie bardzo intensywny. Przywodzi na myśl nieco zapach lasu, taki trochę drzewny, trochę trawiasty, z wyraźnie odświeżającą miętową nutą.
Peeling bez problemu da się zmyć wodą i nie jest to czasochłonny proces. Skóra po umyciu jest matowa, fajna, bez żadnej powłoki czy lepkiej warstwy. Do tego peeling wyraźnie chłodzi! Po umyciu i wysuszeniu czuć na skórze lekki chłodek i jest to przyjemne uczucie, bo to chłodzenie jest naprawdę subtelne.
To co też jest fajne to fakt, że peeling nie jest zbyt agresywny. Dobrze złuszcza, świetnie wygładza, ale jego siła jest mocno zniwelowana przez tę gęstą, mocno żelową formułę i małe drobinki, więc żadna krzywda skórze się nie stanie, nawet jeśli mocno go dociskamy do twarzy. Peeling nie podrażnia, nie miałam po nim zaczerwienionej skóry. Również nie wysusza, choć zazwyczaj czułam po nim leciutkie ściągnięcie. Zazwyczaj jednak tak czuję po mechanicznym peelingu, a tutaj to napięcie jest delikatne i nie powoduje mocnego dyskomfortu. Łatwo je zlikwidować przecierając twarz nawilżającym tonikiem i po chwili już nie ma po nim śladu. Peeling bardzo dobrze oczyszcza i wygładza na medal. Skóra jest po nim jaśniejsza, czystsza, mocno odświeżona.
Zasłużone cztery gwiazdki! Odejmuje jedną, bo jednak konsystencja nie jest jedną z moich ulubionych, jest nieco zbyt zwarta i ciężko mi czasem było dozować. Ale już samo działanie i cała reszta jest naprawdę na przyzwoitym poziomie. Do tego cena też może się podobać. Dla mnie spoko, nie żałuję zakupu.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie