Inglot Sunlight, Stick Blush Róż do policzków w sztyfcie

Ten róż ma w sobie wszystko, czego szukam w różach do policzków, produktach wielofunkcyjnych i do wykonania makijażu zarówno na co dzień, jak i wieczorowego. Jest przyjemnie kremowy, bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i blenduje. Używam zarówno palców, jak i pędzla. Nie ściera podkładu ani BB pod sobą. Nie rozmazuje się, nie robi smug. Nadaje naturalnego, zdrowego rumieńca na skórze. Nałożony na powieki nie ściera się i nie zbiera w załamaniach. Na ustach trzyma się przyzwoicie, wklepany opuszkami daje efekt "kissed lips". Jest satynowy w wykończeniu. Posiadam odcień Merkury - jest ciepłym brzoskwiniowym, lekko brudnym różem idealnym dla stonowanych tonów urody. Na pewno zakupię jeszcze inne odcienie, bo jest naprawdę fenomenalny.

Róż jest w rzeczywistości w potężniejszej tubce, niż wydaje się na zdjęciu. Mam kolor Jupiter. I... jestem zakochana! Efekt na policzku jest niezwykle delikatny, ale dostrzegalny. Oczywiście można budować to krycie, a policzki z każdym pociągnięciem stają się jeszcze bardziej zaróżowione. Produkt wtapia się doskonale w skórę, nie jest tępy i faktycznie, jak obiecuje producent, nie pozostawia tłustego filmu. Na usta nie próbowałam, bo nie pasuje mi taki odcień. Na powiekach zaś sprawdza się równie doskonale, co na policzkach. Świetny produkt dla osób zabieganych, szukających czegoś łatwego w użyciu. Myślę, że nie można sobie nim zrobić krzywdy – jego aplikacja jest bardzo prosta i nie można przesadzić przy pierwszym pociągnięciu tak jak w przypadku różów w kamieniu. Jest wytrzymały w ciągu dnia. Cudowny produkt.