Tutti Frutti Nawilżający Multi Balm do ust z olejkami owocowymi `Gruszka i żurawina` 

Przepadam za gruszką i byłam ciekawa, jak przemysł kosmetyczny poradził sobie z odwzorowaniem chociażby jej aromatu. Balsam pachnie słodko niczym kisiel, posmak też słodkawy. Aplikując go trzeba poświęcić dłuższą chwilę, gdyż nieco się maże i pojawia się coś w rodzaju nalotu. Konsystencja zmienna, gdy jest zimno, balsam jest gęsty i tępo się nakłada, a gdy ciepło, bywa nawet lejący. Balsam można potraktować jako chwilowe zastępstwo pomadki nawilżającej. W mojej opinii produkt nieco bardziej wygładza i nawilża usta niż kosmetyki w sztyfcie, jednakże nie jest to długotrwałe nawilżenie - bardziej doraźne. Poblask na ustach mija z czasem. Na plus duża wydajność. Małe, poręczne opakowanie zmieści się do każdej kieszeni.

Tutti frutti lubię za te mocne owocowe zapachy. Z ciekawości sięgnęłam po nawilżający balsam do ust. Zamknięty w małej, kolorowej tubce w grafice z owocami, balsam bardzo ładnie pachnie. Aplikacja z tubki jest wygodna bo jest miękka. Sam balsam gęsty więc ciężko się go rozprowadza. Zostaje go dużo na ustach, a żeby bardziej się wchlonął to trzeba trochę tą tubką pojeździć. Efekt nawilżenia jest tylko na początku bo za chwilę już mija. Trzeba go często aplikować ale przeszkadza mi lekko chemiczny smak. Trochę się rozczarowałam bo spodziewałam się nawilżenia z nutką owoców, a tu klapa.

Balsam jest całkiem spory, zamknięto go w tubce o pojemności 12 ml, tubka jest z miękkiego plastiku dlatego łatwo zużyć produkt do końca. Wolę taką formę opakowania od słoiczków, nic nie zostaje za paznokciami i jest bardziej higieniczna ;) Sam balsam jest dość gęsty, długo pozostaje na ustach, zapach/smak trochę mdlący i szybko się nudzi. Usta przy regularnym używaniu są miękkie, nawilżone, nie pojawiają się żadne suche skórki, czy pęknięcia. Kosmetyk nie ma barwnika, co też doceniam, bo nie lubię barwiących usta balsamów, które rozchodzą się wokół warg. Wydajność to zdecydowanie mocna strona Tutti Frutti, używam go już od 2 miesięcy i wciąż jest go dużo.

Jak wiemy produkty tej firmy pięknie pachną ten balsam też nas nie zawiódł. Jego zapach to ogromny plus ale gorzej z nawilżeniem coś tam robi ale nie za mocno. Sam musicie wybrać co lepsze zapach czy działanie? Minus zostawia słodki chemiczny posmak ale za ten zapach da się przerzyć.

Opakowanie jedne z lepszych jeśli chodzi o pomadki, tubka w pełni umożliwia wydobycie produktu. Po otwarciu czujemy intensywny, słodki i przyjemny zapach który kusi do spróbowania. Po nałożeniu czujemy tłustą warstwę i nawilżenie, które niestety jest chwilowe, krótkotrwałe. Nie tego oczekiwałam.

Kupiłam i już po dwóch- trzech aplikacjach wylądował w koszu... Skusił mnie smak/zapach gruszki niestety w tym wypadku jest to zapach chemiczny, nie mogłam go znieść... Konsystencja jest lepka, efekt nawilżenia skóry ust i nabłyszczenie słabe... Szkoda, że produkt nie spełnił oczekiwań.

Do zakupu przekonała mnie bajera z tyłu opakowania. Urocza! :) A teraz konkrety. W dużym, brudnym mieście mam problemy z alergią objawiającą się suchością ust i ich okolic. Nie pomagają maści na receptę, pomaga Tutti Frutti multi balm! Nawilża, wygładza, zmiękcza i natychmiast zamyka pęknięcia. Efekt jest zaraz po pierwszym użyciu, a po nałożeniu na noc, nawet nie ma porównania! A do tego jaki słodki:)

Używam dużo produktów do ust i nigdy nie spotkałam takiego o smaku gruszki - ciekawy pomysł. Wyróżnia się też opakowanie choć sam produkt nieco w nim ginie. Nie przemawia do mnie również żartobliwy styl marketingu. Po produkt sięgnęłam z sympatii do producenta, którego cenię za produkty do włosów. Linii Tutti Frutti nie znałam. Opakowanie właściwe jest ładne, ciekawa stylistyka i poręczne. Sam balsam zaskoczył mnie swoją wazelinową konsystencją, jednak okazało się, że ładnie się rozprowadza po wargach. Nie jest oleisty, nie tworzy się błyszcząca tafla. Nabłyszczenie jest przyjemne, stonowane, usta wyglądają naturalnie. Zapach i smak są wyczuwalne, zdecydowanie czuć gruszkę. I to tyle z plusów. Są dwa ogromne minusy. Pierwsze to trudność w aplikacji. Ponieważ balsam jest dość gęsty, ciężko precyzyjnie go zaaplikować, przez co dostaje się sporo na wewnętrzną stronę warg. Smak balsamu nie jest zachwycający, lekko sztuczny. Dodatkowo po zewnętrznej stronie warg tworzy się jakby nawis, który zastyga i roluje, Na tą ilość produktów do ust, które w życiu używałam, takie coś spotyka mnie po raz pierwszy. Sama aplikacja jest dość długa, gdyż wymaga precyzji i dłuższej pracy, żeby produkt równomiernie rozprowadzić. O nadbudowaniu grubszej warstwy nie ma mowy. Co jest jednak najtrudniejsze, to konieczność usunięcia nadmiaru balsamu z aplikatora. Ja wcieram go w wargi, obracając tubkę, jednak to trwa. I wada nr 2 - brak nawilżającego działania. Wargi są wręcz przesuszone i wymagają ciągłej re-aplikacji. W moim przypadku w okresie jesienno-letnim średnio 3 razy na godzinę, a ponieważ trwa to tak długo, nie wiem czy dam radę wykończyć pierwszą i niestety ostatnią tubkę. Rzadko w ten sposób oceniam produkty do ust, ale w tym przypadku jestem na NIE. Zdecydowanie.

Marka tutti frutti kojarzy mi się przede wszystkim z tymi obłędnie pachnącymi peelingami do ciała, więc gdy tylko wyczaiłam, że mają w ofercie także produkty do ust - no musiałam spróbować! Opakowanie to mała, zgrabna, miękka tubka z aplikatorem w formie ściętego dzióbka. Zapewne pozwoli to na wykorzystanie produktu do końca. Szata graficzna urocza, dziewczęca, przyciągająca wzrok. W środku skryty jest słodki w smaku, wazelinowo-olejkowy multibalm. Wyciskając go konsystencją nieco przypomina właśnie wazelinę, jednak w kontakcie z ciepłem skóry staje się bardziej olejkowy. Nie powoduje jednak uczucia obciążenia, a jest lekki i przyjemny. Tak jak już wspominałam - w smaku prawdziwy słodziak. Niestety mam poczucie, że szybko się zjada i nie jest to taki fest nawilżający balsam do ust, mimo że nawilżającym określa go sam producent. Dla ust 'normalnych' czy delikatnie przesuszających się może wystarczyć, jednak dla moich zajechańców wydaje się być zbyt mało treściwym produktem. Zresztą w przekonaniu, że mnie nie urzekł utwierdza mnie fakt, że wala się po domu zamiast po torebce czy innych kieszeniach. Może zużyję do końca, ale na pewno nie jest to mój ideał i prawdopodobnie już do niego nie wrócę, bo to dla mnie po prostu za mało. Mimo wszystko polecam, bo to naprawdę przyjemny produkt :)

Często zmieniam pomadki i próbuję nowości, tym razem padło na Farmona Tutti Frutti i przyznam szczerze - to strzał w dziesiątkę. Nawilżający balsam dokładnie nawilża spierzchnięte usta, nadaje im niebywały blask i zdrowy wygląd, odżywia i regeneruje usta. Ma przepiękny zapach i przyjemne opakowanie, dzięki któremu aplikacja produktu jest prosta i szybka. Niewielka tubka sprawia, że mieści się w najdrobniejszą kieszonkę w torebce, co akurat dla mnie jest bardzo ważne i bardzo mnie cieszy! :)