Dr.Organic Organic Dead Sea Mineral, Night Cream Krem na noc z minerałami z Morza Martwego

To krem, którego przeznaczeniem jest pielęgnacja nocna i takiego planu trzeba się trzymać. Konsystencja, mocny i specyficzny zapach, pozostawianie konkretnej tłuszczowej (choć nie lepkiej !) warstewki na powierzchni skóry jednak dyskwalifikuje go jako produkt na dzień, szczególnie przy cerach tłustych, które wybiorą lżejsze formuły. Ale jak pisze producent: to intensywna terapia nocna i w takiej roli krem sprawdza się koncertowo. Dlaczego uznaję go za produkt specyficzny ? Ze względu na niestandardowy zapach, który nie każdemu przypadnie do gustu. Ja jestem zapachowym wrażliwcem i pierwsze aplikacje działy się u mnie na wdechu, potem już się przyzwyczaiłam i ten zapach zaakceptowałam w mojej nocnej rutynie. Jaki to zapach ? Ziemisty, glinkowy, mineralny, błotny. Mocny i intensywny. Bardziej kojarzy mi się z produktami do ciała, które zawierają komponenty z Morza Martwego, w produkcie do twarzy z takim zapachem spotykam się po raz pierwszy. Jednak jest `do przeżycia`, szczególnie jeśli komuś zależy na efektach, a te się faktycznie pojawiają. To produkt to świetne wykończenie i dopełnienie wieczornej pielęgnacji, sprawdzi się szczególnie w okresie wzmożonych potrzeb skóry- okresowego odwodnienia lub podrażnienia. Przywraca prawidłowe nawilżenie, pozwala na odczuwalne odżywienie. Wspomaga gojenie, koi i łagodzi. Wspomaga regenerację. Nadaje skórze zdrowy koloryt i rozświetla. A wszystkie te właściwości przy nie powodowaniu tzw. `zapychania` i powstawania niedoskonałości. A ja tę tendencję ciągle posiadam, choć nastolatką już od wielu lat nie jestem. Ale cerę mam ciągle tłustą, więc przyznaję, że w moim przypadku krem sprawdził się dobrze. No cudo ! Tylko ten zapach... Z pewnością jego świetne właściwości wynikają ze świetnego składu- bardzo bogatego, którego komponentów nawet nie sposób wymienić < są dodane w opisie produktu>. Krem faktycznie obfituje w dobroczynne dla skóry minerały, multum ekstraktów, wiele substancji tłuszczowych: maseł i olejów. Po takiej dawce wartościowych ingredientów skóra się po prostu musi odwdzięczyć zadowalającym stanem. O zapachu już wspomniałam, jednak nietypową jest również barwa tego kremu- lekko szara, jakby ziemista. Bardzo kompatybilna z zapachem zresztą :) Krem ma bogatą konsystencję, na pewno nie można jej uznać za lekką. Jednak aplikowany na skórę dobrze się rozsmarowuje i stosunkowo szybko wchłania. Dobrze współpracuje z wcześniej aplikowanym serum, jednak da satysfakcjonujący efekt również aplikowany solo. Myślę, że kiedyś do niego wrócę ze względu na zadowalające efekty, póki co potrzebuję trochę od niego odpocząć, a szczególnie od tego specyficznego zapachu :)