Wishful Honey Balm Jelly Moisturizer Nawilżający krem-żel

Konsystencja tego kremu-żelu jest nieco lepka, co dla mnie było nieprzyjemne. Nie lubię uczucia, gdy kosmetyk na mojej skórze zostawia taką warstwę. Było to dla mnie niekomfortowe i niezbyt satysfakcjonujące doświadczenie. Zapach tego produktu jest opisywany jako lawendowy, jednak dla mnie był on przytłaczający. Zwykle lubię delikatne zapachy, które nie dominują, ale w przypadku tego kremu-żelu muszę przyznać, że był zbyt intensywny. Po nałożeniu produktu, zapach lawendy unosił się wokół mnie przez długi czas, co przeszkadzało mi w codziennych czynnościach. Największym rozczarowaniem było jednak to, że ten krem zapchał moje pory i spowodował powstawanie zaskórników. Mam skórę skłonną do zanieczyszczeń, więc zawsze jestem ostrożna w wyborze kosmetyków. Niestety, po kilku tygodniach regularnego stosowania Honey Balm Jelly Moisturizer, zauważyłam, że moje pory są zatkane, a na mojej twarzy pojawiły się zaskórniki. To było dla mnie ogromne rozczarowanie, ponieważ spodziewałam się, że ten produkt zadba o nawilżenie mojej skóry bez negatywnych skutków. Podsumowując, nie mogę polecić produktu Wishful, Honey Balm Jelly Moisturizer. Jego lepka konsystencja, przytłaczający zapach lawendy oraz skłonność do zapychania porów i powodowania zaskórników sprawiły, że był to dla mnie nieudany wybór. Każda skóra jest inna, więc być może innym osobom ten krem będzie odpowiadał, ale osobiście nie jestem z niego zadowolona.

KONSYSTENCJA I ZAPACH: Krem jest w kolorze białym /perłowym, lekko transparentny z połyskującymi drobinami. Jest całkiem wydajny, przez żelowo-kremową formułę. Łatwo się rozprowadza. Zapach jest mocno lawendowy, niczym kulki na mole, ale po posmarowaniu na szczęście się ulatnia. Dla mnie jest za intensywny. DZIAŁANIE: Producent obiecuje działanie nawilżające, rozświetlające, zmniejszające niedoskonałości i kojące. U mnie żadna z obietnic poza nawilżeniem się nie spełniła, a jestem posiadaczką cery suchej i wrażliwej. Jednakże nie uważam aby poziom nawilżenia był solidny, używałam go na noc i nazajutrz po przebudzeniu zupełnie sucha twarz. Nie uważam aby krem-żel miał właściwości kojące gdyż tuż po posmarowaniu moje policzki, nos i jego okolice nabierają jasno-czerwonego odcienia, po paru chwilach twarz wraca do normalności; czyżby to jakaś reakcja alergiczna? Ja stosowałam krem jedynie na noc, ale nie uważam aby był dobry pod makijaż gdyż nie wchłania się szybko. Twarz po paru godzinach dalej się świeci, ale to chyba zamierzony efekt tego rzekomego rozświetlenia. O dziwo nie jest lepka, ale za to tłusta - jak przeciągnie się palcem po skórze to staje się tłusty. PODSUMOWANIE: Biorąc pod uwagę jego dosyć wysoką cenę uważam, że nie jest jej wart. Szczególnie, że producenta zapewnia doskonały poziom nawilżenia aż przez 24 godziny, a radzi sobie z suchą skórą bardzo średnio w tym może uczulać. Być może sprawdzi się osobom z innymi cerami z mniejszym zapotrzebowaniem wody. Wymęczyłam swoje opakowanie do końca i w moim odczuciu w każdej kwestii nic spektakularnego nie zrobił i nie kupię ponownie.

OPAKOWANIE: Krem jest zamknięty w przeuroczym słoiczku, w kolorze lawendowym z białą nakrętką, holograficzną obwódką u góry i napisem WISHFUL. Opakowanie jest prześliczne, choć ten słoik jest nie do końca higieniczny - wolę opakowania z pompką. ZAPACH: Zapach kremu jest dość mocny i ciężki. Bardzo dobrze jest w nim wyczuwalna nuta lawendy. KONSYSTENCJA: Pomimo, że jest to krem-żel, to konsystencja wcale nie jest żelowa. Jest to dość mocno zbity i gęsty krem. Jest w kolorze białym, z lekkio fioletową poświatą. Widoczne są też bardzo małe perłowe drobinki. DZIAŁANIE: Mam skórę mieszaną, skłonną do powstawania niedoskonałości i odwodnienia. Bardzo wrażliwą. W przypadku tego kremu producent obiecuje nam: nawilżenie, ukojenie, rozjaśnienie zmian pigmentacyjnych, zmniejszenie porów, zmniejszenie istniejących niedoskonałości i rozświetlenie. No po prostu bajka... Krem, który działa na wszystkie nieszczęścia tego świata... Czy w moim przypadku zadziałał? I tak i nie. Rzeczywiście moja cera stała się promienna i wygładzona, a pory lekko zmniejszone. Jednak nie zauważyłam spektakularnego nawilżenia... Krem na mojej cerze zapewnił mi jedynie dość przeciętne nawilżenie. Największe rozczarowanie pojawia się w kwestii rozjaśnienia plam pigmentacyjnych. Tu niestety krem nie zdziałał zupełnie nic. Plamy jak były tak są nadal... To co sprawiło, że polubiłam ten krem, to to, że nie nie powoduje on nawet najmniejszego zaczerwienienia i podrażnienia na mojej bardzo wrażliwej i podatnej na to cerze. Nie zapycha, ani nie powoduje niedoskonałości, pomimo, że mam do tego olbrzymie tendencje. Jego dodatkową wadą jest to, że tuż po aplikacji zostawia skórę błyszczącą, świecącą. W związku z tym, w przypadku mojej cery mieszanej - nie nadaje się on do stosowania rano. CENA: Cena kremu jest bardzo wysoka. Kosztuje on 215 zł na stronie Sephory. Jednak kosmetyk jest całkiem dobrej jakości. WYDAJNOŚĆ: Krem jest mało wydajny, przez to, że jest gęsty. Potrzeba go całkiem sporą ilość, żeby pokryć całą twarz. Podsumowując, jest to dość dobry krem. Nawilża może i przeciętnie (ale nawilżenie zawsze można podbić za pomocą serum), jest również dość ciężki, ale jako jeden z nielicznych produktów w ogóle nie podrażnia, ani nie zapycha mojej cery, a wręcz ją koi. Dodatkowo rozświetla, lekko zmniejsza widoczność porów i wygładza skórę.

Krem jest dosyc wydajny i ladnie pachnie ale u mnie to tyle plusow. Jak dla mnie, za ciezki, zelem bym tego nie nazwala. Nawilza, to fakt, ale moja mieszana skora nie polubila sie z nim. Jest bardzo wydajny, jednak bardzo drogi. Nie kupilabym go ponownie.