Fluff Superfood, Sleeping Overnight Body Mask Apple Pie Maska do ciała `Szarlotka`

Po bardzo dobrych doświadczeniach z maską róża-lawenda i jeszcze lepszymi z maską kombucha, postanowiłam spróbować trzeciej maski Fluff. Niestety nie odpowiada mi zapach -taki jakby cukierkowo-szarlotkowy? Albo coś jak przesłodzona szarlotka z jabłkami ze słoja? Konsystencja podobna jak w przypadku siostrzanych masek, ale tym razem bardziej się mazała u mnie na skórze -może to kwestia różnic w składach, innych ekstraktów i przede wszystkim olejów (tutaj na drugim miejscu oliwa z oliwek, która w gotowych peelingach cukrowych dawała u mnie podobny efekt białej mazi). Zaspokoiłam swoją ciekawość, ale już do niej nie wrócę. Tym, którzy zaczynają swoją przygodę maskami Fluff radzę nie zrażać się szarlotką i sięgnąć po dwie pozostałe maski z serii

Lubię kosmetyki z tej marki że względu na dobre nawilżenie skóry. Również i tym razem się nie zawiodłam, szybko się wchłania, nie jest zbyt tłusty ani gęsty. Ładnie się rozprowadza i zostawia skórę miękką i nawilżoną. Jedyny minus to zapach, choć w opakowaniu jest to smakowita szarlotka to nałożeniu po jakimś czasie skóra pachnie niezbyt ciekawie.

Maskę kupiłam ze względu na opakowanie i zapach. Nie doczytałam nawet że to maska a nie balsam. Po otworzeniu doznałam szoku. Zapach dla mnie jest przeokropny, nie do zniesienia... Pachnie raczej jak spalona szarlotka. Oczywiście jak na złość utrzymuje się na skórze długi czas, więc nie sposób o nim zapomnieć. Jednak już po kilku dniach stosowania tak przywykłam do tej woni że... zaczęła mi się nawet podobać. Na koniec tubki już kochałam ten zapach, więc nie warto się poddawać na początku ;) Wisienką na torcie jest działanie - efekty są takie, jakich oczekuję od kremów. Skóra jest wyraźnie gładsza, miła w dotyku. Mam poczucie że jest dopielęgnowana. Maska pomimo tego że nie jest zbyt gęsta to dość ciężko rozprowadza się na ciele ale wolę jednak taką konsystencję niż produkty zbyt wodniste. Wchłania się szybko. Już po chwili nie ma białych smug, czuć jedynie delikatną, ochronną warstwę. To jeden z lepszych produktów pielęgnacyjnych jaki do tej pory miałam.

Po wypróbowaniu innych balsamów marki fluff postanowiłam spróbować maski o zapachu szarlotki i tak jak w stosunku do balsamów na tym też się nie zawiodłam. Maska ma biała gęsta konsystencje która jest bardzo wydajna i w miarę szybko wsiąka w ciało. Jeśli chodzi o zapach to w rzeczywistości oddaje to co producent zapewnił jest to zapach jabłka z cynamonem. Po kąpieli i użyciu tego balsamu ciało pachnie jak świeżo upieczona szarlotka. Bardzo polecam wypróbować.

Kompozycja zapachowa maski jest tak dobrana, że faktycznie jest idealnym produktem na noc. Uwielbiam używać jej po kąpieli, ten zapach koi i uspokaja przez co zasypia się w przyjemnej atmosferze. Balsam świetnie nawilża, ale przy tym szybko się wchłania i nie zostawia nieprzyjemnej tłustej warsztaty. Jedyne do czego można się przyczepić to niewygodna zakrętka, po użyciu balsamu ślizga się i często wypada mi z rąk.

Świetny produkt. Formuła jest gęsta i zostawia przez chwilę białe smugi na ciele. Po chwili jednak wchłania się zostawiając na skórze piękny zapach. Uwielbiam nałożyć go po kąpieli. Rano skóra jest dogłębnie nawilżona i wypielęgnowana.

Kupiłam oczywiście skuszone zapachem. Bałam się że będzie sztuczny przy bliższym powąchaniu, ale nie. Jest naprawdę autentyczny i przyjemny. Opakowanie jest bardzo ładne, wolałabym jedynie inną zakrętkę, jest dość niepraktyczna. Teraz uwaga, maska się maże po skórze. Jednak nawet jeśli nie macie cierpliwości żeby ją wmasować, po paru minutach sama się wchłonie. Uważam że dobrze nawilża i zabezpiecza skórę i naprawdę miło mi się jej używało w zimowe wieczory.

Produkt jest super! Stosowałam regularnie i widziałam poprawę w kondycji mojej skóry. Dodatkowo CUDOWNIE pachnie, miałam ochotę ją zjeść. Ma ładne opakowanie, fajna kolorystyka chociaż mogłoby mieć pompkę. Produkt ma jednak kilka minusów. Jak na taką cenę to dość szybko się zużywa, to mnie trochę zniechęca do ponownego zakupu. Dodatkowo maska jest bardzo tłusta, zostawia warstwę na ciele ale chyba o to w tym chodzi. Z tego powodu to raczej produkt na okres jesienno-zimowy.

Nie przepadam za balsamowaniem ciała, ale staram się robić to regularnie. Bardzo lubię jogurt do ciała Fluff, więc tym razem skusiłam się na zachwalaną maskę co ciała. Maska jest bardzo gęsta i pozostawia na skórze biały film, który całkiem szybko się wchłania. Może nie w kilka sekund, ale te 2 minuty i można się ubierać, nic się nie klei i jest komfortowo. Produkt cudownie odżywia, nawilża i regeneruje skórę. Moja skóra w okresie jesień-zima jest naprawdę sucha, więc ten produkt na pewno będzie u mnie gościł przez dłuży czas. Skóra po tej masce jest gładka, aż taka błyszcząca. Wizualnie widać, że jest dobrze wypielęgnowana. Nawet kolana przestały być suche. Rzadko, który produkt do ciała tak dobrze działa. Zapach szarlotki jest bardzo smakowity i dosyć intensywny. Czuć lekko kwaśne jabłuszka i cynamon. Idealny zapach na nadchodzącą jesień. Maski zawsze używam wieczorem i na skórze przed pójściem spać czuję ten zapach. Rano go nie czuć i nie zostaje też na piżamie i pościeli, co jest plusem. Produkt jest treściwy, więc wystarcza na całkiem sporo użyć. Śmietankę z Fluff o chyba tej samej pojemności zużyłam dużo szybciej. Maskę udało mi się kupić w promocji, ale regularna cena 19,99 zł nie jest duża jak za tak dobre działanie i ten komfort użytkowania. Chętnie wypróbuję pozostałe zapachy.

Skusiłam się na ten produkt zachęcona promką, pięknym opakowaniem i obietnicą zapachu jabłecznika. I ten zapach najbardziej mnie rozczarował. Jest piękny, ale tak intensywny, że aż mnie głowa od niego bolała. Zużyłam go na dolną połowę ciała, bo wtedy nie docierał on do mnie w takiej intensywności xD Produkt jest bardzo gęsty, ale nie ma problemu z jego wydobyciem z opakowania. Plus dla producenta za zabezpieczenie produktu foliową zawleczką. Wydajność też spoko. Po rozsmarowaniu pozostawia na skórze białe smugi, które potrzebują czasu, aby się wchłonąć. No ale hej, to jest MASKA do stosowania na noc, więc jak dla mnie to nie może być traktowane jako minus, bardziej cecha. Działanie jest fajne, skóra nawet zimą była mięciutka przez długi czas po zastosowaniu tego produktu. Cena regularna jest według mnie trochę za wysoka.

Produkt zamknięty jest w miękkiej tubce i posiada piękną grafikę. Super, że producent zabezpieczył końcówkę folią, bo mamy pewność, że nikt tego kosmetyku przed nami nie otwierał. Maska ma dość gęstą konsystencję, pozostawia na skórze białą powłokę, która się dość szybko wchłania. Skóra po jej użyciu jest miękka i gładka. Jednak mimo tylu plusów nie kupię ponownie tego kosmetyku, w głównej mierze przez zapach. Jak dla mnie jest strasznie chemiczny i pachnie jak połączenie cynamonu i starych skarpet. Jest on dla mnie do tego stopnia drażniący, że musiałam ponownie wziąć prysznic i wrzucić piżamę do prania, żeby tylko ten zapach usunąć.

Maska do ciała marki Fluff jest moim zdaniem zdecydowanie lepsza niż kremy do ciała tej serii. Produkt ma bogatą odżywczą konsystencję, która świetnie się wchłania pozostawiając na skórze uczucie dogłębnego nawilżenia i poczucie pięknej zdrowej skóry. Produkt bez problemu wydobywa się z tubki chociaż jego konsystencja jest dość gęsta i treściwa. Ja osobiście skusiłam się na wersję zapachową szarlotka - bo takie aromaty najbardziej do mnie przemawiają. I chociaż zapach jest intensywny i niezwykle przyjemny to nie zgodzę się do końca z tym, że jest to zapach szarlotki. Dla mnie jest to zapach słodkich ciasteczek. Jabłka nie wyczuwam tam wcale. Niemniej jest to uczta dla nosa i sama przyjemność stosowania. Produkty do ciała marki Fluff nie mają może zbyt dużej pojemności - dlatego cena tych produktów w porównaniu do wydajności jest dość wysoka natomiast często można je zakupić w promocji a uważam, że naprawdę warto - zwłaszcza jeśli ktoś lubi takie niestandardowo pachnące kosmetyki.

Nie używałam nigdy produktu fluff, ale z powodu zimy i suchej skóry chciałam wypróbować jakiś fajny produkt do ciała. Przyznam, że skłonił mnie najbardziej zapach, bo bardzo lubię zapach tarty jabłkowej z cynamonem. Latem może by mnie mniej kusił, ale okres jesienno-zimowy na takie zapachy jest idealny. Produkt jest zapakowany w miękkiej tubce. To, co mi się podoba, to to, że ujście tubki jest zabezpieczone folią, więc mamy pewność, że nikt tego produktu wcześniej nie otwierał. Konsystencja jest średnio-gęsta, ale dobrze się rozsmarowuje. Wchłania się szybko - 5 minut gdy nałożyłam grubą warstwę - ale taką, że miałam białe nogi. Zapach jednak nie spełnił moich oczekiwań - jeśli spodziewacie się zapachu, na jaki wskazuje opis, możecie się zawieść. Zapach jest trochę dziwny, Nie wiem co o nim myśleć. Za pierwszym razem pachniał mi jak świeże bułeczki zmieszane ze... starymi skarpetami... Z każdym użyciem jednak ten brzydszy zapach coraz mniej odczuwałam, jednak nadal wydawał mi się niby ładny, ale trochę też.. po prostu dziwny. Gdy się posmaruje zapach czuć w całym domu, a na samym ciele również długo się utrzymuje. Jeśli chodzi o efekt - jest naprawdę świetny! Skóra po nim jest miękka, odżywiona, nawilżona przez długi czas. Przyznam, że przyjemnie mi się z niego korzysta. Kupiłam też kolejne opakowanie, tym razem kambucha - za niedługo będę przymierzać się do testów, bo pierwsze opakowanie już skończyłam.