Skin Relaxer... z relaksem ma niewiele wspólnego:/
OPAKOWANIE:
Duży, plastikowy pojemnik. Otwarcie wciskane. W środku znajduje się proszek zamknięty w plastikowej torebce, a także miarka. Torebkę rozcięłam, a proszek wsypałam do pojemnika.
MASKA:
Proszek mocno zmielony, co może być zapowiedzią dobrego rozpuszczania. Kolor jasno-żółto-beżowy ze złotymi drobinkami. Zapach dość intensywny, kosmetyczny, sztuczny.
DOZOWANIE I APLIKACJA:
Na opakowaniu widnieje informacja, aby produkt rozrobić w wodzie w stosunku 0,6:1. No i teraz: co to znaczy? Na pewno osoby, które "siedzą" w takiej chemicznej nomenklaturze nie mają problemu, żeby to zrozumieć, ale taka przeciętna Calypso84 niekoniecznie. Warto byłoby napisać, co odpowiada czemu i jak to przeliczyć na mililitry. Albo najprościej: tyle gram proszku rozrobić w tylu ml płynu i wszyscy byliby zadowoleni! W jednej z poniższych recenzji przeczytałam,że powinno się zastosować ok. 25g proszku w 40ml wody (ja akurat stosuję hydrolaty) i tak też zrobiłam. Przynajmniej raz, bo potem już kombinowałam z ilością wody dodając raz mniej, raz więcej, ale do tej pory nie ustaliłam, jaki jest idealny przepis. Szczerze mówiąc, nawet mnie to już nie obchodzi :/
Proszek maski nie jest miałki na tyle, by całkowicie rozpuścić się w płynie, więc pozostają grudki nawet, gdy mieszałam 4 minuty (na opakowaniu zalecane są 2). Konsystencja po rozrobieniu przypomina mi złoty kisiel o zapachu perfum :D
Nie wiem, jak nałożyć tę maskę na twarz nie brudząc przy tym całej umywalki, lustra i ścian. Ciężko ją też nałożyć równomiernie, bo spływa z twarzy do chwili, kiedy nie zacznie na niej lekko zastygać, także w niektórych miejscach jest jej mniej, w innych więcej. Galaretowata maź wchodzi w linię włosów i spływa na brwi. Oczywiście, jak bardzo jest to złe przekonałam się dopiero wtedy, gdy przyszło mi tę maskę zdjąć, a raczej z nich wyskrobać, bo dokładnie tak to się odbywa.
Maskę aplikujemy na twarz na 15/20 minut. Przez ten czas nic mnie nie szczypało ani nie piekło. Jedyne, co czułam to ten sztuczny zapach oraz miejsca, w których maska jest jeszcze mokra, a także te, w których już wyschła, gdyż odczuwałam charakterystyczne "ciągnięcie" skóry.
Zdejmowanie tej maski jest jednak jeszcze gorsze niż jej nakładanie. Odrywanie po kawałeczku, zeskrobywanie zaschniętej maski z włosów i brwi, ewentualnie mokrymi dłońmi - wtedy maska się roluje i mozolnie można ją z twarzy zmyć. W każdym bądź razie podważenie krawędzi w celu zdjęcia jej w jednym kawałku jak radzą na opakowaniu było dla mnie nie do osiągnięcia.
DZIAŁANIE:
Twarz po usunięciu maski jest rozjaśniona, matowa, wygładzona, a koloryt wyrównany. To samo widziałam następnego dnia rano. Nie podrażnia, nie uczula i nie zapycha porów. Mam wrażenie,że cera jest też bardziej oczyszczona...Ale może to po prostu te hektolitry wody użyte do jej zmycia dają taki efekt :P Najlepiej stosować ją przed prysznicem niż po.
WRAŻENIA OGÓLNE:
Oj, Boże... Nie cierpię masek w proszku właśnie dlatego,że są niewygodne w użyciu jak dla mnie. Używałam już kilku i ta jest ostatnią tego typu, którą kupiłam i najgorszą. Nie dostaje "jedynki" tylko dlatego,że jednak coś dobrego dla cery robi, ale ten (dys)komfort stosowania oraz stawianie mnie z tego powodu na granicy nerwicy za każdym razem przed jej użyciem i w trakcie "zdejmowania" nie pozwala mi dać więcej niż dwie gwiazdki. To było duże poświęcenie używać jej przez ostatnie dwa miesiące, ale rzetelna recencja sama się nie napisze ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie