Mieszane uczucia.
ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie.
Oczekiwania: Podkreślenie skrętu, dobre utrwalenie fryzury. Brak sklejonych włosów oraz zmatowień.
Skład: Głównie humektanty, bo aż cztery i dwa emolienty. Zabezpieczające silikony (dwa) – dzięki temu kosmetyk nie jest zgodny z metodą CG. Poza tym parabeny, formaldychydy i wiele innych nieprzyjemnych substancji. No cóż, nie wygląda najlepiej.
Opakowanie: Dość standardowe jak na produkty marki Taft – odwrócona butelka, zamykana na zatrzask. Różowa, z zaznaczeniem, że to produkt dedykowany kobietom. Nie zawsze dobrze się domyka, nie jest trwały. W podróży może się sam otworzyć, więc lepiej dodatkowo zabezpieczyć kosmetyk. Z przodu wielkie logo oraz informacje o produkcie, z tyłu termin przydatności do użycia oraz skład. Opakowanie jest nieprzezroczyste więc ciężko kontrolować zużycie produktu.
Wrażenia: Zapach jest słodko owocowy, mydlany, znany z innych kosmetyków Schwarzkopf. Dość charakterystyczny dla marki. Zapach utrzymuje się na włosach około 2 dni po użyciu. Krem jest w białym kolorze, dość lekkiej konsystencji. Dobrze się nakłada i rozprowadza na włosach, nie zostawia białego osadu, nie skleja włosów. Podkreśla dobrze skręt, ale nie utrwala go. Efekt jest świetny przez jeden dzień, głównie w ten, kiedy używam kosmetyku. Na opakowaniu producent napisał, że utrwalenie to 3. Nie ma pozostałej skali, więc nie mam odniesienia czy to dużo. W praktyce jest niewielkie. Dobrze się sprawdza w połączeniu z klasycznym Taftem dedykowanym dla mężczyzn (żel w takiej samej butelce, kolorze czerwonym). Niestety utrwalenie jest do dnia kolejnego, później następuje rozprost skrętu. Na początku włosy są ładnie zbite, później się puszą, wychodzą drobne włoski z loków. włosy się rozwarstwiają, a efekt przestaje być ładny. Po użyciu włosy są puszyste, błyszczące, miękkie w dotyku. Lepiej sprawdza się przy reanimacji fryzury niż jako główny stylizator. Pudełko jest wykonane z 25% z materiałów z recyklingu – dla mnie duży plus i miły ukłon dla naszej planety. Myślę, że krem będzie dobrym rozwiązaniem dla osób z lokami, ładnie podkreśli ich skręt, dla fal będzie stanowczo za słaby. Skład jest dość kiepski, więc nie używałabym go regularnie z troski o własne zdrowie. Wydajność jest uzależniona od użytkownika. Ja bym powiedziała, że jest dość kiepska, po około miesiącu regularnego stosowania tego kosmetyku, jest na wykończeniu. Cena 18 złotych byłaby w porządku gdyby krem był dobry, ale ten krem nie jest wart takich pieniędzy. Niestety. Ja swoje opakowanie zużyję, głównie mieszając z innymi stylizatorami. Po kolejne nie sięgnę, uważam, że są na rynku dostępne lepsze produkty.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie