Z przykrością zmuszona jestem stwierdzić, że jest to absolutnie najgorszy kosmetyk do mycia buzi, jaki kiedykolwiek przyszło mi stosować.
Bardzo lubię zainspirować się azjatycką pielęgnacją, a także testować kosmetyki z tej kategorii. Nie robię tego co prawda zbyt często, chociaż bardzo chciałabym to zmienić. Markę Holika Holika znam już od dłuższego czasu i nie ma co ukrywać, że jest ona jedną z tych popularniejszych, łatwo dostępnych właśnie w tej kategorii. Zazwyczaj wybieram dla siebie ich słynne maseczki w płachcie, jednak tym razem padło na piankę do mycia twarzy. Wybrałam dla siebie opcję bambusową, ponieważ bardzo zaciekawiły mnie obietnice producenta znajdujące się na stronie internetowej drogerii, na której zamawiałam ten kosmetyk. Moja cera jest wrażliwa, ale przy okazji szuka zmatowienia, zwłaszcza w strefie T podoba mi się ten efekt, dlatego też uwierzyłam, że może to być kosmetyk dla mnie.
Propozycja zamknięta została w opakowaniu o pojemności 150 ml. Myślę, że w tym wypadku, jeżeli chodzi o wydajność, jest to jak najbardziej na plus. Posiada ono opakowanie w formie poręcznej tubki w kolorach bieli oraz jasnego fioletu. Znajdziemy tu okrągłą grafikę bambusa, a także logo producenta, nazwę kosmetyku i jego podstawowe właściwości. Z drugiej strony umieszczono etykietkę w języku polski, gdzie znajdziemy najważniejsze informacje o kosmetyku, a także jego zalecany sposób użycia i skład. Tubka zamykana jest klasyczną metodą ,,na klik".
Produkt teoretycznie ma mieć formę pianki. Szczerze mówiąc, ja inaczej wyobrażam sobie takie kosmetyki. Tutaj mamy do czynienia raczej z bardzo gęstą pastą, która pod wpływem wody oraz pocierania po prostu intensywnie zaczyna się pienić. Posiada biały odcień i bardzo nieprzyjemny zapach, mocno mydlany, gryzący w oczy. W składzie znajdziemy ekstrakt z soku liści bambusa, który sprawdza się przy pielęgnacji cery tłustej, normalnej czy wrażliwej.
Piankę stosowałam dwa razy dziennie, rano jako pierwszy punkt pielęgnacji, wieczorem zaś jako drugi, po demakijażu. Z przykrością zmuszona jestem stwierdzić, że jest to absolutnie najgorszy kosmetyk do mycia buzi, jaki kiedykolwiek przyszło mi stosować. Zrobił mojej skórze dużą krzywdę, już po kilku użyciach spowodował ogromny wysyp podskórnych wyprysków, których zaleczenie zajmuje mi już długie tygodnie. Podczas stosowania nieprzyjemnie piekł, pozostawiał skórę czystą aż do skraju możliwości, błagającą o jakiekolwiek nawilżenie. Na pewno nie nadaje się do cery wrażliwej, myślę, że zrobi jej więcej szkody niż pożytku. Dodatkowo nie matuje.
Jak dla mnie ten produkt nadaje się tylko do śmieci. Naprawdę bardzo się staram nie oceniać żadnych kosmetyków aż tak nisko i szukam w nich jak najwięcej pozytywów, ale tutaj nie jestem w stanie. Pianka nie warta ani grosza, radzę unikać z daleka.
Wady:
- Cena
- Dostępność
- Zapach
- Bardzo mocno przesusza
- Szczypie
- Powoduje wypryski
- Nieprzyjemne stosowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie