Na początek o marce. Nie znałam tej marki, nie wiem, czy jest ona polska w końcu czy szwajcarska... Nie ejst to dla mnie jasne. Ponoć produkty są jest sprzedawane w marketingu sieciowym. Czy tak jest - możliwe, nie sprawdziłam tego. Ja na markę Larens natknęłam się w drogerii w Warszawie.
Pani przekonywała mnie, że ich szampony działają cuda. Cudem to było, że jej wzrokiem nie spaliłam, jak patrzyłam na ceny tychże cudów kosmetycznych. Tak więc na dłuższy czas zniechęciła mnie tym zachwalaniem do marki Larens. Przez wiele miesięcy ich kosmetyki omijałam obojętnym wzrokiem.
No ale przyszła jesień, zima. Skóra mi się bardzo przetłuszcza, ale zimą jest bardzo odwodniona, podrażniona (i tym bardziej się przetłuszcza). W innych swoich recenzjach opisałam swoje przygody z kremami Resibo, bo najpierw nimi próbowałam pomóc i nawilżyć buzię.
Kiedy to się nie udało (uczuliły mnie) poszłam do drogerii (nie lubię kupować online, a w końcu moja drogeria była czynna!!). Tam przedstawiłam problem i zastrzegłam, że nie wydam bimbalionów, ale potrzebuję czegoś skutecznego, nie byle co, bo jest naprawdę źle z moją skórą.
Oczywiście zastanawialam się, czy to już czas na dermatologa, czy jeszcze wyjdę z tego podrażnienia i uczulenia zmieniając kosmetyki.
Pani mi podsunęła serum Larensa Intensive Bio Renew. 50 ml za ---> uwaga! 90 zł, a nie 219, jak to jest w regularnej cenie.
Trochę się zmagałam z niechęcią, że to właśnie ta dziwaczna marka, o której niewiele wiem. Do tego serum ma w składzie rybi kolagen... no nie jestem fanką zwierzęcych wynalazków w kosmetykach. Moim pierwszym wyborem są wegańskie receptury. Więc generalnie byłam negatywnie nastawiona.
Ale po dłuższym namyśle - ok, kupiłam. Pomyślałam, że mam do wyboru zakupy online, wydanie jeszcze więcej pieniędzy na coś co znałam i działało w takich awaryjnych sytuacjach (Sensum Mare albo D'Alchemy -- drooogo!) albo coś nowego i nieznanego tak samo jak ten Larens.
Serum ma taką białą, płynną strukturę. Coś jak rzadka emulsja. Nie pachnie. Duża pojemność w butelce z pompką.
Jedna pompka z nawiązką wystarcza na twarz, szyję. Szybko się wchłania, choć nie do idealnego matu na mojej tłustej skórze, leciutko widać taki błysk na skórze, ale nie jest to ządna tłusta czy lepka warstwa, po prostu widać, że coś nałożyłam.
Serum bardzo ładnie nawilża, napina, łagodzi.
W połączeniu z tonikiem Sensum Mare i kremem do twarzy (Alkemie) to serum stanowi świetny zestaw pielęgnacyjny.
Już po kilku dniach podrążniona, odwodniona skóra przestała swędzieć (szczęki, szyja), przestała się przetluszczać, krok po kroku stała się ładnie nawilżona, wzmocniona, napięta. Mam w tej chwili najładniejszą od lat cerę.
Produkt jest w dużej pojemnosci (50 ml), więc na pewno wystarczy na długo.
Bardzo polecam, jeśli stać Cię na zakup tego drogiego produktu. Albo znajdziesz go gdzieś w promocji - wtedy zdecydowanie warto.
Zalety:
- nawilża, odżywia
- napina
- wycisza podrażnienia, koi
Wady:
- cena
- trzeba uważać przy dozowaniu - pomka działa bez zarzutów, ale odrobinka serum zasycha, zapycha troszkę dozownik i jeśli się nie oczyści przed naciśnięciem to porcja serum potrafi wystrzelić gdzieś w przestrzeń łazienki, ale na pewno nie na moją dłoń...
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie