Tołpa Green, Nawilżanie, Nawilżający krem łagodzący pod oczy (nowa wersja) 

Kupiłam sobie na urodziny całe pudełko kosmetyków Tołpy i powoli je denkuję. Krem pod oczy dorzuciłam bez większego zastanowienia - skończył się poprzedni, więc można kupić coś nowego, tym bardziej, że ten miał być nawilżający i łagodzący. Kosztował niecałe 14 zł. Moja skóra w okolicy oczu jest na razie niemal bezproblemowa, bez zmarszczek. Jest jedynie tłusta, zupełnie jak skóra twarzy, zmagam się z opadającymi powiekami, a odkąd mam dziecko często jestem niewyspana. Skutkuje to lekko zmęczonym wyglądem, przynajmniej rano. Krem okazał się zupełnie przeciętny, jak dziesiątki innych kremów, które przerobiłam w życiu. Moją skórę tylko nawilżał i nic więcej, nie poprawiał wyglądu, nie niwelował lekkich podpuchnięć. Nie podrażniał ani nie wysuszał. W zasadzie to nie miałam co do niego żadnych specjalnych oczekiwań, nie mogę więc powiedzieć, że czuje się jakoś bardzo rozczarowana. Kilka razy jednak trafiłam na kremy, które coś jednak robiły ze skórą wokół oczu, np. lekko napinały, sprawiały, że wyglądała zdrowo, a opadające powieki nie były aż tak widoczne. Tutaj tego nie dostałam. Od strony technicznej nie mam mu nic do zarzucenia. Tubka była wygodna z precyzyjnym dzióbkiem, do tego przezroczysta, więc widać poziom zużycia. Konsystencja dość lekka, szybko się rozsmarowywał. Wchłaniał się pozostawiając niewielką warstewkę. Miał bardzo jasny beżowy kolor i był bezzapachowy (w końcu jakiś kosmetyk, który w ogóle nie pachnie, zupełnie niczym). Pojemność standardowa, wydajność również, miałam go niecałe 4 miesiące przy używaniu 2 razy dziennie. Po wykończeniu kilku kosmetyków Tołpy z mojego zbioru mam wrażenie, że to taka druga Ziaja... Kremu pod oczy nie kupię ponownie, niczym konkretnym mnie nie ujął. Daję mu 3,5 gwiazdki.