Garnier Skin Naturals, Pure Active Anti-imperfection Sheet Mask Platynowa maska z oczyszczającym efektem

Maska w płachcie zamknięta jest w standardowej dla tego typu produktów saszetce. Otwarcie bezproblemowe, tak samo jak wydobycie samej maski. Płachta jest wykonana z wyjątkowo przyjemnego, miękkiego i miłego w dotyku materiału. Rozkłada się ją bez komplikacji. Jest szczodrze nasączona esencją, ale jednocześnie nie ucieka ona z materiału i nie spływa. Skrojona jest w porządku - nie jest idealna, ale jest lepiej niż w przypadku większość masek w płachcie. Nie musiałam rozcinać otworów przy oczach i ustach, co często mi się zdarzało. Posiada 2 nacięcia na wysokości policzków - między nosem a ustami - które umożliwiają lepsze dopasowanie jej w tej okolicy. Przylega do skóry dobrze, nie zjeżdża nawet przy wykonywaniu w niej innych czynności. Daje lekkie uczucie chłodzenia, ale bez nieprzyjemnego efektu mrowienia czy podrażnienia. Skóra po aplikacji nie jest zaczerwieniona, więcej - zmiany na skórze są jaśniejsze i mniej widoczne. Po zdjęciu płachty zostaje na niej jeszcze sporo esencji, ja nadmiar tego, co miałam na twarzy usunęłam. Skóra delikatnie się kleiła, jednak już po aplikacji aloesowego hydrolatu uczucie to ustąpiło. Maska nie wysuszyła skóry twarzy, czego się tu nieco obawiałam. Daje przyjemne uczucie oczyszczenia i odświeżenia. Oczyszcza skórę z czarnych zaskórników w minimalnym stopniu. Delikatnie ściąga pory. Generalnie bez większych zachwytów, ponownie nie kupię.

Kupiłam ją na dużej promocji, wiec nie ukrywam ze miała taryfę ulgową. Wolę maski algowe lub maski z glinką bo posiadam tłustą cerę, ale uwazam ze maska garnier jest calkiem przyzwoita. Nie zauwazylam duzego oczyszczenia, ale ladnie nawilzyla buzię i ma przyjemny zapach. Moglaby troszkę mocniej wyciszyć zaczerwienienia.

Maseczka daje poczucie oczyszczonej skóry, jednak jest to dosyć delikatny efekt (jeżeli chcę mieć mocniejszy efekt stosuję raczej maseczki z glinką), miała też bardzo przyjemny zapach – drzewa herbacianego. Ja kupiłam tę maseczkę w kalendarzu adwentowym Garniera, więc cenowo wyszła ona bardzo korzystnie, jednak w cenie regularnej, czyli 13,49 zł, moim zdaniem tak średnio się opłaca. Żebym do niej wróciła, musiałabym ją upolować na fajnej promocji.

Nie do końca wiem skąd w tytule znalazło się słowo "platynowa", bo w sklepach tę maseczkę określa się jako "oczyszczającą" i redukującą niedoskonałości. Tak czy inaczej muszę przyznać, że maseczka bardzo dobrze się u mnie sprawdziła, a miałam spore obawy przed jej zakupem. Czego się obawiałam? Przede wszystkim podrażnienia i mocnego wysuszenia. Chociaż mam cerę mieszaną, która mocno się przetłuszcza w strefie T, to jest jednak wrażliwa jeśli chodzi o agresywne kosmetyki do oczyszczania, a tak pamiętam niebieską linię Garnier z dawnych lat - żel i tonik oparte na alkoholu i silnych detergentach, które wręcz zdzierały ze skóry wszelką barierę. Moja skóra też mocno się zmieniła na przestrzeni lat i ze zwykłej mieszanej przeistoczyła się w mieszaną w kierunku suchej i wrażliwej, a mocne detergenty sieją jeszcze większe spustoszenie niż za młodzieńczych lat. Letnią porą częściej pojawiają się jednak na mojej twarzy wypryski i niedoskonałości, a strefa T pracuje na wysokich obrotach. Chciałam za pomocą tej maseczki nieco uspokoić skórę i oczyścić ją nieco mocniej niż zazwyczaj. I naprawdę się to udało! Maska bardzo dobrze działa oczyszczająco, rozjaśniająco, nieco ściąga pory, niedoskonałości bledną i stają się mniej zaognione. I to naprawdę już po jednorazowym użyciu maski! Jeśli chodzi o mniejsze przetłuszczanie skóry to owszem, działa, ale jednak tylko bezpośrednio po zastosowaniu, nie ma większego wpływu na ilość wydzielanego sebum. Miałam kilka przebarwień będących pozostałościami po sporych wypryskach i maska świetnie sobie z nimi poradziła - stały się one wyraźnie bledsze, wręcz niewidoczne. Jedyny drobny minus jaki widzę to ten, że maska faktycznie powinna być używana z umiarem (na pewno przeze mnie), bo delikatnie podsusza skórę. Już po ok. 15 minutach trzymania jej na twarzy zaczynałam czuć lekkie wysuszenie, na dłuższą metę niegroźne, ale to dla mnie znak, że takich masek mogę używać raczej okazjonalnie, a nie regularnie. Sama maska jest cieniutka, bardzo dobrze przylega do twarzy, jest wykonana z miłego materiału. Jest bardzo dobrze nasączona, tak jak lubię czyli obficie, ale esencja nie kapie ani nie migruje gdzieś dalej do oczu lub ust. Po 15 minutach esencji wciąż jest sporo, więc jeśli ktoś chce trzymać dłużej to nic nie stoi na przeszkodzie. Płachta ma całkiem dobry kształt, chociaż w okolicach oczu i nosa jest trochę zbyt napięta i odchodzi od skóry. Ja rozcięłam ją delikatnie w tym miejscu co pozwoliło mi ją dobrze dopasować. Zapach maski jest orzeźwiający, wyczuwałam delikatnie olejek z drzewa herbacianego. Ogółem - super! Pewnie klasyczne cery mieszane i tłuste będą bardziej zadowolone, ale i dla mnie raz na jakiś czas ta maska będzie niesamowicie przydatna. Świetna do oczyszczania i ujednolicania kolorytu, wszelkie krostki i zaczerwienienia powinny zniknąć.