Super skład, innowacyjna formuła, jednak i trudność w użytkowaniu oraz brak walorów pielęgnacyjnych.
Szampon ten kupiłam zachęcona dość innowacyjną formą, czyli zamiast klasycznego płynu producent zachęca nas butlą z dyfuzorem dozującym pianę. Poza tym piana ta przeznaczona jest do średniporów, czyli dokładnie takich włosów, jakie ja posiadam, także nic tylko testować :) Za opakowanie w drogerii Rossmann, gdzie marka Trust my sister była akurat nowością, zapłaciłam około 28 złotych.
Butelka ma dość minimalistyczną, acz ładną szatę graficzną, W środku znajduje się 200ml zawartości, co starcza na całkiem długi czas - nawet gdy jednorazowo dozujemy sporo specyfiku (przynajmniej ja tak aplikowałam, a czemu, opowiem niżej). Produkt wydobywa się łatwo do samego końca. Zapach jest dla mnie osobiście niezbyt przyjemny i nijaki - wolę zdecydowane aromaty kwiatowe, owocowe bądź kojarzące się z moimi ukochanymi słodyczami. Zaskoczyła mnie zaś konsystencja, która jest niesamowicie gęsta, zwarta, wręcz zbita, co mocno utrudnia mycie tą pianą włosów, gdyż trzeba się naprawdę nagimnastykować, aby ją rozprowadzić. A i tak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że nie dociera ona do wszystkich zakamarków, więc pobierałam większe dozy. Na koniec zaś ginęła zupełnie w moich włosach. Niestety przy okazji ich nie myjąc, a wręcz obciążając i bywało, że pasma wyglądały po myciu gorzej niż przed. Zaskoczyło mnie to, bo patrząc na bogaty skład, liczyłam na właściwości pielęgnacyjne, odżywcze i ogółem atrakcyjny wygląd czupryny, a nie tylko ich zwykłe umycie, czego notabene bywało, że nie otrzymywałam. W końcu producent uraczył nas samymi łagodnymi detergentami, poza tym wzbogacając INCI m.in. nawilżającą gliceryną, bogatym w antyoksydany hydrolizowanym wyciągiem z piżmianu jadalnego, wygładzającym i zmiękczającym włosy wyciągiem z glonów Porphyra umbilicalis, zawierającymi multum składników aktywnych ekstraktami z siemienia lnianego, prawoślazu lekarskiego czy słodkich migdałów, a także lecytyną, witaminą E. Naprawdę do składu nie można się przyczepić, więc tym bardziej rozczarowuje fakt, że włosy po myciu tym specyfikiem nie wyglądają dobrze. Nawet jeśli jakimś cudem uda się je jako tako domyć to i tak ulegają przetłuszczeniu znacznie szybciej niż po innych szamponach. Ciężko również się dopatrzyć walorów pielęgnacyjnych. Choć na krótkich włosach mojego partnera specyfik sprawdzał się lepiej niż na moich do pasa - jemu prościej było rozprowadzić pianę po wszystkich zakamarkach.
Podsumowując: prócz składu i innowacyjnej formuły ja zbytnio nie widzę tutaj plusów, mnie się ten produkt nie sprawdził ani pod kątem wygody użytkowania, ani działania. Jestem zdecydowanie na NIE.
Zalety:
- skład bez mocnych detergentów, z masą dobroczynnych ekstraktów, bez mnogości kontrowersyjnych substancji
- innowacyjna forma pianki
- wygodne opakowanie
- wydajność
- dostępność stacjonarnie m.in. w drogerii Rossmann czy w Hebe
Wady:
- bardzo zbita konsystencja, która mocno utrudnia rozprowadzanie i dotarcie z pianą do wszystkich zakamarków skalpu czy pasm
- specyficzny zapach
- ciężko umyć specyfikiem dokładnie włosy, które często zaraz po umyciu są obciążone i znacznie szybciej się przetłuszczają niż po umyciu innymi szamponami
- brak obiecywanych przez producenta efektów w postaci nawilżenia, odżywienia, ułatwienia rozczesywania czy zniwelowania puszenia
- cena wysoka jak na otrzymane rezultaty
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie