Lirene Dermoprogram Natura, Nawilżająca maseczka do twarzy na bio tkaninie 

Kosmetyki od marki Lirene z serii Natura kojarzą mi się naprawdę bardzo dobrze. Stosowałam je już jakiś czas temu, natomiast miałam kilka produktów z tej linii i byłam z nich w większości naprawdę bardzo zadowolona, dlatego też co jakiś czas z miłą chęcią sobie do nich powracam. Moja cera z natury jest dość sucha, wrażliwa oraz reaktywna, dlatego także jak najbardziej staram się stosować kosmetyki, które będą w stanie dostarczyć mojej cerze wszelkiego rodzaju składniki o działaniu nawilżającym, odżywczym czy łagodzącym. Tym razem wybrałam dla siebie maseczkę w formie płachty, której szczerze mówiąc byłam bardzo ciekawa. Produkt został zamknięty w opakowaniu o formie saszetki. Jest ono utrzymane w białej barwie, nie zabrakło także bogatej grafiki błękitnych kwiatów. W centralnej części umieszczone zostało logo producenta oraz nazwa kosmetyku, Z drugiej strony saszetki mamy bardziej szczegółowy opis maski, jej skład czy zalecany sposób użytku. Cena regularna kosmetyku wynosi około dziesięciu złotych. Maseczka posiada formę płachty o mlecznej barwie. Pachnie naprawdę bardzo ładnie, delikatnie czuć tutaj nuty kwiatowe. Kosmetyk jest umieszczony w dość sporej ilości esencji. W jej składzie znajdziemy między innymi ekstrakt z bławatka, olej z pestek moreli czy wyciąg z nagietka. Muszę przyznać, że sama płachta została dość dobrze wycięta i ma odpowiedni rozmiar. Mimo tego, że w opakowaniu jest całkiem sporo esencji, sam materiał i tak jest dość suchy. Producent zaleca, aby trzymać go na skórze przez około piętnastu minut, ja jednak wytrzymałam niecałe dwanaście. Maseczka dość mocno piekła mnie w skórę, a sam efekt pielęgnacyjny nie okazał się tego warty. Produkt przede wszystkim powoduje zaczerwienienia i delikatne podrażnienia. Słabo nawilża, nie odżywia i nie zmiękcza. Zdecydowanie odradzam go skórze wrażliwej oraz reaktywnej. Kosmetyk jak dla mnie nie posiada praktycznie żadnego działania pielęgnacyjnego. Maska od marki Lirene bardzo mocno mnie zawiodła i absolutnie nie mogę powiedzieć, że jestem z niej chodź trochę zadowolona. Ma bardzo ładne opakowanie, ale praktycznie nie posiada działania pielęgnacyjnego. Zdecydowanie nie polecam.

Opakowanie estetyczne, maseczka z fajnego materiał, ale niestety w dziwnym kształcie - długa, a wąska i ciężko było mi ją dopasować do twarzy. Na szczęście długo utrzymuje wilgotność i fajnie działa- nawilża, odświeża.

Maseczki uwielbiam używać szczególnie te na tkaninie więc postanowiłam wypróbować kolejną i tak padło na Lirene. Maseczka charakteryzuje się małym opakowaniem w porównaniu do innych tego typu produktów. Opakowanie ma ładną szatę graficzną. Po otwarciu czuć delikatny przyjemny zapach, maseczka jest grubszej tkaninie, łatwo się rozkłada ale niestety według mnie tkanina kiepsko wycięte i wąska na twardy i oczy dziwnie otwory zrobione. Po nałożeniu czuć ulgę i ukojenie, ale po chwili również pieczenie. Po zastosowaniu maseczki cera na pewno odświeżona i pobudzona, jeśli chodzi o efekt nawilżający to bardzo słaby jak na typowo nawilżającą maseczkę.

✔️ Maseczka jest na dosyć cienkiej tkaninie ✔️ Tkanina jak na moją twarz jest bardzo mała, sięgała tylko do połowy policzka również wycięcia na oczy są malutkie bo miałam je zaraz pod okiem (plus jest taki, że nie musiałam za to nakładać płatków pod oczy ) ✔️ Jest bardzo nasączona esencją ✔️ Tkanina nie zjeżdżała z twarzy ✔️ Ma przyjemny kwiatowy zapach ✔️ Według producenta maseczkę trzymamy 15 minut na twarzy, ja tak też ją trzymałam ✔️ Po ściągnięciu maseczki skóra jest przyjemnie nawilżona, mięciutka, ukojona i wygładzona ✔️ Maseczka jest wegańska ✔️ Posiada 96% składników pochodzenia naturalnego w tym hydrolat z bławatka, ekstrakt z nagietka i olej z pestek moreli

Maskę kupiłam z sympatii do marki i zapachu bławatka, który znam i lubię z produktów Polany. Jest to ciekawy ale dość cierpki, charakterystyczny. Wyciąg z bławatka powoduje u mnie zwykle lekkie pieczenie skóry i to się spełniło i tym razem. Ale nie jest to bardzo niekomfortowe. Na plus, że maska jest dobrze nasączona, w opakowaniu zostaje dużo nadmiarowej esencji do rozsmarowania po zdjęciu maski. Nie wysycha za szybko. Maska ma trochę dziwny krój - jest wąska a lekko za długa. Ale i tak jest to względnie dobre wycięcie. Za duże jest wycięcie nad brodą - przez co nie udało mi się dopasować w okolicy ust. Ma odpowiednią grubość - jest z gatunku tych cieńszych. Maska od razu po nałożeniu daje miłe uczucie nawilżenia i chłodu, mimo że nie trzymałam jej w lodówce. Efekt nawilżenia wystarcza na cały dzień. Na plus fakt, że udało się rozprostować zagięcia, mimo że była mocno złożona. Plus za mocne nacięcie w okolicy żuchwy. Maska jest biodegradowalna, wegańska, 96% składników pochodzenia naturalnego.

Maseczkę otrzymałam jako dodatek do prezentu. Mam niewielkie doświadczenie z produktami Lirene, ale moje odczucia zazwyczaj były pozytywne. Nie miałam szczególnie dużych oczekiwań w stosunku do tej maski, ale efekt zaskoczył mnie. Sama aplikacja jest średnio komfortowa - maska ma bardzo nienaturalny kształt - jest wąska i bardzo długa. Tkanina jest wykonana z biodegradowalnego materiału za co ogromny plus, niestety nie przylega idealnie do twarzy. Samo działanie produktu to już inna bajka. Od razu po jej nałożenie czuć ukojenie i odświeżenie. Po zdjęciu (około 20 minut) twarz była mocno nawilżona, odżywiona. Pozostała lekko lepka warstwa, dlatego polecam używać ją na noc. Nie nakładałam potem żadnego kremu. Następnego dnia skóra wyglądała zdrowo i promiennie.

Niby taka zwykła maseczka z płachtą, człowiek myśli a takie tam. A jednak! Faaajne uczucie po! Czuje taka twarz nawilżają i delikatnie rozjaśnioną. Także się polubiliśmy, jedyne co to trochę szczypało i szybko plachta wysycha.

Jakiegoś niesamowitego efektu wow nie było, ale muszę przyznać, że to jedna z lepszych masek jakie miałam okazję stosować w ostatnich tygodniach. Nie było w niej nic co by mi jakoś szczególnie przeszkadzało, no może jedynie to, że jest odrobinę duża i trzeba było ją trochę złożyć żeby dobrze przylegała do twarzy. Maska jest wykonana z cienkiej tkaniny, dobrze trzyma się skóry, jest obficie nasączona i po nałożeniu daje przyjemny chłodzący efekt. Pachnie ładnie, mało intensywnie. Plus za to, że tkanina jest biodegradowalna. Po ok. 20 minutach (a tyle mniej więcej wystarczy aby większość esencji się wchłonęła) skóra jest odżywiona, nawilżona, wygląda na jaśniejszą i ma zdrowszy koloryt. Efekt ten - o dziwo - utrzymuje się całkiem długo. Po zdjęciu maseczki już do końca dnia czułam ukojenie i komfort, a nawet nie użyłam po niej żadnego kremu ani serum, bo cienka warstwa esencji była dla mnie wystarczająca. Nie ma co po niej oczekiwać nietuzinkowych efektów czy spektakularnego działania, ale uważam, że solidnie dba o skórę i wywiązuje się ze swoich obietnic. Skóra staje się przyjemna w dotyku, miękka, gładka i sprężysta. Jakby jeszcze tkanina była nieco lepiej dostosowana to już w ogóle nie miałabym się do czego przyczepić. Dobra jakość, przyjemność stosowania.

Plusy: wege przyjazna środowisku dobrze 'namoczona' Minusy: nie zauważyłam jakiegoś super nawilżenia, szczerze mówiąc lepiej sobie radzą moje kremy do twarzy rozmiar i wycięcia - wydaje mi się, że mam przeciętych rozmiarów twarz, a ta maska była po prostu ogromna, więc ciężko było dopasować lekkie pieczenie w okolicach ust i w okolicach oczu

Nawilżająca maseczka do twarzy firmy Lirene posiada dobrze nasączoną tkaninę, która bardzo dobrze przylega do twarzy. Niestety według mnie jest trochę kiepsko wycięta, ponieważ musiałam trochę pokombinować, żeby dobrze ją na twarzy ułożyć. Posiada przyjemny, delikatny zapach. Powinno się ją trzymać 15min, ale ja zawsze ten czas wydłużam o jakieś 5-10min, a nadmiar esencji wmasowuję w skórę. Po tym czasie możemy poczuć, że skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona, a podrażnienia złagodzone. Na sam koniec trzeba koniecznie wspomnieć, że płachta jest w 100% biodegradowalna.