To mój pierwszy kosmetyk z retinolem. Nie chciałam zaczynać "z wysokiego C" z dwóch powodów: po pierwsze z uwagi na to, że moja skóra jest nadreaktywna, wrażliwa i skłonna do podrażnień, a po drugie zważywszy na to, że jest jeszcze relatywnie młoda. Jakkolwiek po 25 roku życia wprowadzenie retinolu do pielęgnacji jest jak najbardziej uzasadnione, nie sądzę, że powinny być to dawki takie jak dla cer po 30. czy 40. roku życia, gdy synteza kolagenu jest znacznie bardziej obniżona, przebarwień jest więcej, więcej jest również płytkich zmarszczek mimicznych nadających się do spłycenia odpowiednią pielęgnacją. Te same powody zadecydowały o wdrożeniu serum z retinolem CeraVe do pielęgnacji. To bezpieczna dawka na start, ale dla mnie okazała się wystarczająca na tyle, że zamierzam pozostać przy tym kosmetyku dłużej. Zresztą to ma do siebie retinol - działa długofalowo, na efekty trzeba poczekać, a działania nie można ocenić po tygodniu. Kosmetyk recenzuję po niemal 1.5 miesiąca regularnego używania.
Serum CeraVe jest zamknięte w opakowaniu typu airless z wygodną pompką ułatwiającą dozowanie. Kosmetyk jest bardzo wydajny - nie zasycha szybko, dzięki czemu jest czas aby równomiernie rozprowadzić cienką warstwę na wszystkich obszarach twarzy.
Licząc się z tym, że retinol jest kwasem i może wykazywać działanie wysuszające, serum zamierzałam domykać kremem. Okazało się to zbędne - serum ma bowiem na pierwszym miejscu w składzie, zaraz po wodzie, propanediol, który wiąże wodę w naskórku i znosi wysuszające działanie kwasu. Ze składników nawilżająco-odbudowujących wyróżnić trzeba jeszcze kwas hialuronowy, lecytynę, ceramidy czy wyciąg z korzenia lukrecji. Zawartość tych składników wpływa na przyjemność z korzystania z kosmetyku, jak również czyni go bezpiecznym produktem all-in-one również dla osób, które nie są osadzone w tajnikach pielęgnacji. Może się to również okazać szczególnie istotną informacją dla posiadaczy cer trądzikowych, którym z reguły ciężko jest dobrać krem, który odpowiednio nawilży, a jednocześnie nie przyczyni się do blokowania ujścia gruczołów łojowych. Dla takich cer retinol jest z jednej strony przymierzeńcem, z drugiej jednak niesie niepożądane działanie wysuszające. Tymczasem, retinol CeraVe został opatentowany w sposób, który eliminuje drugie z ryzyk. Nie pierwszy raz marka myśli zresztą o osobach borykających się z problemem cery trądzikowej - w gamie jej produktów jest wiele delikatnych środków myjących, pianek czy kremów, które nie tylko są dedykowane cerom skłonnym do zanieczyszczeń, ale i cieszą się ich szerokim uznaniem.
Moja cera nie jest już trądzikowa, a przyczyny przebarwień upatruję raczej w trudności w gojeniu drobnych ran niż w samych zmianach skórnych, które wprawdzie znikają szybko, ale pamiątkę po sobie pozostawiają na długo. Mam również przebarwienia po lecie. Dużo się śmieję, więc nieobce mi są również zmarszczki mimiczne, zwłaszcza poprzeczne na czole. Od retinolu CeraVe oczekiwałam zatem wyrównania kolorytu skóry i spłycenia drobnych zmarszczek mimicznych. Długofalowo - również wzmocnienia bariery hydrolipidowej przed nadchodzącymi zimowymi mrozami.
Kosmetyk w pełni spełnił moje oczekiwania. Niesłusznie obawiałam się niacynamidu w składzie, którego w wysokich stężeniach moja skóra nie lubi - tutaj jest tylko dodatkiem, który synergicznie, wraz z innymi składnikami aktywnymi nie tylko nie zaszkodził, ale mam wrażenie, że również miał swój wkład w ogólnym efekcie wygładzenia skóry, który zaobserwowałam po kilku tygodniach regularnego stosowania. Odnoszę wrażenie, że dzięki serum moja z natury wiotka skóra wzmocniła się, przestała być nadreaktywna (np. na maseczki z glinki czy gorącą wodę nie reaguje już silnym zaczerwienieniem), pory są zwężone, a struktura skóry sprawia wrażenie wygładzonej. Co dodatkowo mnie cieszy, skóra w trakcie kuracji nie jest wysuszona bardziej niż przed jej rozpoczęciem.
Z uwagi na wysoką zawartość silikonu (dimethicone) w składzie serum świetnie sprawdza się jako baza pod makijaż i chętnie używam go rano. Na noc wolę używać produktów z większą zawartością składników stricte nawilżająco-odbudowujących, co do których mam pewność, że skóra oddycha. Większość kremów/baz nadających się pod makijaż ma dimethicone w składzie, ale z kolei nie ma składników aktywnych. Tym bardziej warto włączyć serum CeraVe do porannej pielęgacji, dzięki czemu każdy dzień nie jest dniem straconym ;) Wówczas wieczorną pielęgnację można nakierować na osiągnięcie innych efektów, np. silniejszego nawilżenia.
Po prawie 1.5 miesiąca używania co drugi dzień, a czasem codziennie, zużyłam mniej niż połowę serum. Prognozuję, że 30 ml wystarczy na 4-5 miesięcy użytkowania.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl