Alterra Aloe Vera Tagescreme Aloesowy krem na dzień

Krem z aloesem z alterry kupiłam, ponieważ zachęciła mnie niska cena i obietnice o nawilżeniu skóry. Na pewno jego stosowanie jest o wiele mniej przyjemne niż stosowanie innych kremów, jest dość toporny i trzeba go długo wsmarowywać i wklepywać w skórę, bo inaczej zostawia białe smugi. Przez jakiś czas czuć tą dodatkową warstewkę na skórze i trzeba poczekać, aż krem się wchłonie, co może pewnie przeszkadzać osobom, które od razu chciałyby nałożyć inne produkty. Nawilża na jakiś czas, ale u mnie nawet nie na czas od rana do wieczora (a na opakowaniu jest obietnica 24 godzin nawilżenia), już po kilku godzinach czuję że skóra jest znowu napięta i sucha, szczególnie w zimie. Plusem jest jednak fakt, że nie potrzeba go dużo, raczej nawet mniej w porównaniu do innych kremów, przez co jest super wydajny. Opakowanie to praktyczna tubka, łatwo ją rozciąć, by wyciągnąć resztki. Zapach też w porządku, przyjemny i nie za mocny. Nie jestem pewna, jak sprawdza się pod mocniejszym makijażem, ponieważ nie używam podkładu itd, ale pod samym pudrem i korektorem zachowuje się całkiem w porządku. Wiem, że może nie ma co oczekiwać za 10 zł, ale są lepsze kremy w tej cenie, np. z ziaji albo isany, łatwiej się wchłaniające i nawilżające na dłużej.

Szukałam jakiegoś kremu który poradzi sobie z moją suchą cerą i natrafiłam na krem od alterry, kupiłam go w rossmannie na promocji za około 10zł. zalety: -cena -wydajność -nie podrażnia -przyjemny, lekki zapach wady: -ciężko się wsmarowuje -bardzo leciutko nawilża -uczucie ściągnięcia skóry -bardzo ciężko się wchłania -mam wrażenie, że po regularnym stosowaniu tego kremu moja skóra zrobiła się delikatnie szorstka...

Kupiłam nieco spontanicznie razem z kremem na noc, zachęcona pozytywnymi doświadczeniami z innymi produktami od Alterry. Ten krem to akurat mocny średniak. Niby nawilża, niby się wchłania, niby coś robi, ale tak bez szału rzekłabym. Czuję, że zostawia na twarzy warstwę i niekoniecznie lubi się z każdym podkładem- tutaj trzeba bardzo uważać, bo potrafi niektóre produkty zwarzyć. Natomiast dobrze spisuje się na dni, gdy makijażu nie nakładam w ogóle. Ot zwykły krem, dla osób bez większych wymagań.

Lubię kremy z alterry, bo za naprawdę niewielką cenę mamy naturalny skład. Żaden jednak jeszcze mnie nie zauroczył na tyle, żeby był ulubionym. Krem z aloesem jest wg mnie bardzo podobny do tego z winogronem i białą herbatą, tylko zapach jest inny. Konsystencja kremu na noc trochę gęstsza niż na dzień, daje też większe poczucie "obklejenia" skóry, które jest typowe dla alterry. Mi nie przeszkadza to tak bardzo, ale są osoby, które widzę, że go za to nie znoszą. to chyba efekt wosku pszczelego. Nawilżenie i odżywienie bardzo słabe, mniejsze niż w kremie na noc. Po chwili wchłania się do zera i to tak, że nie czuć, czy się czymkolwiek smarowałam. Jednocześnie nie da się go używać latem, bo przy wyższych temepraturach daje efekt pocenia się skóry. Nadaje się pod makijaż, nic się na nim nie roluje, nie zmienia trwałości podkładu. Polecam raczej do mieszanej/normalnej cery na jesień lub wiosnę.

Dawno nie używałam tak dziwnego kremu. Mam cerę mieszaną. Krem ma bardzo gęsta, tępą konsystencję. Trudno rozprowadza się go na twarzy, niestety na cerze zostawia dosłownie smalec, taka tłustą warstewkę. Co gorsza, ona nie nawilża,.a wręcz wysusza i ściąga cerę. Człowiek ma ochote jak najszybciej zmyć go z twarzy.

Aloesowy krem od Alterry okazał się być bardzo ciekawą propozycją. Mam skórę normalną, idącą w stronę skóry suchej. W moim przypadku krem sprawdził się fenomenalnie. Utrzymuje skórę twarzy nawilżoną, nie spowodował podrażnień ani nie uczulił. Krem szybko się wchłania. Bardzo często stosowałam go pod makijaż. Moim zdaniem jest to produkt, który jest zgodny z opisem producenta. Dodatkowo jest w bardzo dobrej cenie. Na promocji kupiłam go za około 9 zł. Krem ma przyjemny, świeży zapach. Dodatkowym atutem jest to, że jest to produkt wegański. Podoba mi się także opakowanie kremu- jest to tubka o pojemności 50ml. Z racji tego, że krem jest w tubce, możemy być spokojniejsze o kwestie higieniczne. Produkt jest naprawdę wydajny. Podsumowując, jako podstawowy krem na dzień, którego zadaniem ma być dostarczenie i utrzymanie nawilżenia na twarzy, sprawdził się u mnie świetnie. Na pewno wrócę do tego produktu :)

Opakowanie produktu to mała, plastikowa tubka w białym kolorze, pokryta zielonymi i czarnymi napisami oraz grafiką aloesu. Produkt wydobywa się poprzez wyciśnięcie go z tubki zakręcanej na korek. Zapach specyficzny - mi przypomina bardziej kremy do stóp lub do golenia. Konsystencja całkiem przyjemna - krem o średniej gęstości, łatwo rozprowadzający się po skórze. Niestety po rozprowadzeniu krem pozostawia na skórze tłustawą warstewkę, jednocześnie nie dając uczucia nawilżenia. Dodatkowo zamiast koić, wręcz podrażnia skórę i stosowany w dłuższej perspektywie powoduje pogorszenie stanu skóry - u mnie pojawiły się na twarzy drobne krostki podczas jego stosowania (a wprowadziłam jedynie ten kosmetyk). Dodam, że moja skóra jest normalna z tendencją do zapychania. Zdecydowanie nie polecam, szczególnie skórze suchej i wrażliwej (do której o ironio jest dedykowany ten krem).

Aloesowy krem do skóry suchej i wrażliwej dobrze nawilża, nie uczula oraz łagodzi podrażnienia. Ten bezzapachowy krem wchłania się dosyć szybko. Na mojej mieszanej skórze pozostawia jednak delikatny, tłusty filtr. Produkt jest wydajny. Krem sprawdzi się na przesuszonej i podrażnionej cerze.