beBIO Naturalny krem do rąk `Irys i kwiat lipy` 

Zawsze śmieję się sama z siebie, że nie jestem w stanie zliczyć wszystkich kremów do rąk, które posiadam. One są w każdej torebce, w każdym pomieszczeniu w moim domu, no i oczywiście w pracy. Mam swoje ulubione, ale jednak mój głód poznawania nowego jest tak silny, że zazwyczaj za każdym razem kupuję coś nowego. Do marki Bebio mam duży sentyment, więc jak zobaczyłam promkę na kremy od nich to postanowiłam przetestować :) Moja skóra dłoni jest mocno przesuszona ze względu na specyfikę pracy i konieczność częstego mycia i dezynfekowania dłoni. Lubię kremy treściwe, mocno nawilżające, ale warunek jest taki że krem nie może pozostawiać lepkiej warstwy na skórze. Pozostawienie takiej lepkiej powłoczki jest dla mnie czynnikiem całkowicie dyskwalifikującym krem. Kremy do rąk towarzyszą mi codziennie w dużych ilościach, dodatkowo na noc używam maść z witaminą A na skórę między palcami, która w okresie zimowym wyjątkowo daje mi o sobie znać. Opakowanie ma przyjemny wrzosowy kolorek i jak dla mnie to wystarczająca ozdoba dla tego kremu! Na froncie opakowania mamy minimalną i wystarczającą ilość informacji o kosmetyku, więcej mamy na tyle opakowania. Tubka jest miękka, bez problemu udało mi się zużyć go do samego końca, bez konieczności rozcinania opakowania. Kremik ma lekką formułę, szybko wchłaniającą się. Co do zapachu.... jakoś nie przypadł mi do gustu. Połączenie słodyczy z nutami lipy jakoś w ogóle mi do siebie nie pasuje. Całe szczęście zapach jest delikatny , szybko się ulatnia, więc nie miałam problemów z wydenkowaniem kremu. Skład jest ładny, naturalny, wzbogacony o prebiotyk - inulinę. Mamy też ekstrakt z lipy, sok z aloesu, masło shea, masło kakaowe, olej słonecznikowy. Po zużyciu całek tubki widzę, że to przyjemny krem na okres wiosny i jesieni. W moim przypadku jest on zdecydowanie za słaby gdy przyszłoby mu zmierzyć się w walce z mocnymi spierzchnięciami i mrozem. Używało mi się go całkiem przyjemnie, ale jakoś nie czuję tego czegoś i raczej nie sięgnę po kolejne opakowania. Polecam go osobom, które nie borykają się z ekstremalnie wysuszoną skórą.

Krem do rąk to w moim przypadku obowiązkowa pozycja w domu, torebce, zawsze pod ręką gotowy do użycia. Latem nie mam większego problemu z przesuszoną skórą dłoni, ale gdy powieje chłodem wzrasta zapotrzebowanie na pielęgnację tej części ciała. Naturalny krem do rąk z irysem i kwiatem lipy zawiera prebiotyk, konkretnie inulinę z cykorii i jest to dość nietypowy, a ważny składnik, gdyż pomaga we wzmocnieniu mikrobiomu skóry. Kosmetyk w ogóle posiada całe mnóstwo dobra w postaci wyciągów roślinnych, maseł, aloesu i wielu innych. Skład zdecydowanie na piątkę. Konsystencja w miarę lekka, choć już w kierunku treściwej, ale nadal daleka od tłustej. Nie jest to krem wodnisty, wchłaniający się w sekundę, trzeba poświęcić chwilę na wmasowanie. Kosmetyk zostawia minimalną warstwę ma skórze, która przy nałożeniu na noc nie przeszkadza, w dzień czasem irytuje, ale nie jest to tłusty i kleisty film. Zapach nie dla każdego, zdecydowanie kojarzy się ze sklepem zielarskim, czyli lipa na pierwszym planie. Mnie się podobał, taki trochę inny od często spotykanych. Myślę, że mogę polecić ten krem jako dobrą opcję na jesień i zimę. Radzi sobie z suchymi dłońmi i to w dłuższej perspektywie - nie wymaga bardzo częstej reaplikacji, dzięki czemu jest wydajny. Bardzo dobry skład, zauważalne działanie, to naprawdę porządny krem.

Krem kupiłam po pozytywnych doświadczeniach z wersją "miód i wanilia" z tej samej serii. Jednak tutaj krem bardzo się różni od swoich "lżejszych" braci. Wbrew pozorom jest najbardziej olejowy i najcięższy w odbiorze, nie tylko ze względu na swoją konsystencję ale i zapach. W zapachu w nucie głowy dominuje irys i jest to skojarzenie z perfumami starej daty. Potem zostaje już tylko słodka i "lepka" nuta lipy. Nie jest to moja bajka. Dodatkowo zapach się utrzymuje, gdyż krem zostawia lekko lepki film. Wygląda to tak, jakby marka celowo stworzyła kremy o różnej charakterystyce, żeby się nawzajem uzupełniały. Ten jest najbardziej olejowy, choć dalej nie tłusty. Działanie jest nawilżająco-natłuszczające - dość zbalansowane. Krem średnio szybko się wchłania, wymaga wsmarowania. Efekt utrzymuje się dość długo, do kolejnego mycia. Nie wymaga częstej re-aplikacji. Krem ma 99% składników pochodzenia naturalnego i opakowanie w lwiej części z recyklingu. Długie PAO - 12 m-cy. Krem mimo mniejszej objętości jest wydajny, łatwo się rozprowadza. Wielkość ziarenka grochu pozwala na pokrycie całego wierzchu dłoni. Ja do niego nie wrócę ze względu na zapach, ale polecam osobom, które lubią ten zapach.

Jak za taką cenę, to fajny krem. Szybko się wchłania oraz nie pozostawia tłustej powłoki na dłoniach. Poziom nawilżenia jest średni. Konsystencja lekka. Krem nie należy do wydajnych. Podoba mi się jego opakowanie. Produkt pachnie dość neutralnie. Lipę idzie tu wyczuć, ale irysa raczej nie. Krem nie radzi sobie z mocniej przesuszonymi dłońmi.