Tonik na wypadanie włosów i nie tylko.
Wypadanie włosów to obecnie mój największy problem, bo choć nie mogę narzekać na moją czuprynę to jednak ilość włosów, która wypadała w ostatnim czasie spędzała mi sen z powiek. Moje włosy są dość długie, raczej gęste, proste, brązowe i w naturalnym odcieniu. Tak więc gdy tylko zobaczylam nowość od Seborin czy raczej Schwarzkopf postanowiłam, że spróbuję bo co mi szkodzi. Dodam, że szczególnie za wcierkami nie przepadam bo ich aplikacja jest dla mnie niewygodna, ale czego nie robi się dla włosów.
Płyn zapakowany jest w butlę, której styl od razu kojarzy mi się z czasami PRL. Taki trochę retro, odlschoolowy design. Butla jest brązowa, na zakrętkę i bardzo niepraktyczna do tego typu kosmetyku. Nieprzemyślane opakowanie bo nie ma tu żadnego aplikatora, dziubka, atomizera, zwykła butla z małym otworem, co podczas nakładania na włosy nieźle mnie denerwowało bo płyn trzeba wlać na jedną dłoń i nakładać drugą, a wtedy sporo się marnuje bo zwyczajnie ucieka między palcami. Ale plus taki, że można go przelać do jakiejś mniejszej butelki z atomizerem jeśli taką mamy.
Konsystencja jest typowo wodna, przezroczystą, rzadką. Nie jest to żaden olejek, gęsty płyn itd. dzieki czemu szybko sie wchłania. Wcierka ma nie obciążać włosów, u mnie niestety trochę przyspiesza przetłuszczanie i szybciej widzę, że włosy potrzebują mycia.
Zapach jak dla mnie jest alkoholowo-cytrynowy, pewnie ze względu na linalol, geraniol w składzie. Ogólnie jest okey choć jak pisałam, czuć alkohol. Niemniej szybko ulatuje i raczej nie wyczuwam go w późniejszym czasie.
Używam zwykle w weekend kiedy mam więcej czasu i ewentualne obciążenie włosów mi nie przeszkadza. Ja przelałam sobie płyn do butelki z atomizerem, psikam bezpośrednio na skórę i wmasowywuję chwilę w skórę głowy, w różnych miejscach. Myślę sobie, że ten masaż skóry też robi robotę bo pobudza krążenie. Stosuję ten kosmetyk ponad miesiąc, 3-4x w tygodniu i to co zauważyłam to, że tych moich włosów na szczotce jest raczej mniej, mniej ich wypada, ilość jaka zostaje w dłoni czy podczas mycia też jest mniejsza, a był już taki moment, że łapała mnie załamka na widok ilości traconych włosów. Owszem używam jeszcze szamponu na wypadanie i być może to razem daje efekty, ale wcierka faktycznie chyba działa. Nowych babyhair może jeszcze nie ma za wiele, ale sam fakt, że włosy wypadają w mniejszej ilości i nie ma dywanu z nich na podłodze działa na mnie krzepiąco.
Ja w sumie nie mam problemu ze swędzeniem skóry czy łupieżem, ale moja mama, która też go używa twierdzi, że jest z tym lepiej, że skóra mniej swędzi (łupieżu nie ma). Wiadomo, każdy reaguje inaczej, każda skóra głowy jest inna, ale u mnie podczas stosowania nie pojawiły się problemy z jej podrażnieniem, nic mnie nie swędzi, nie piecze, nie zauważyłam żeby pojawił się jakiś łupież czy reakcje alergiczne (ale moja skóra głowy jest raczej odporna na różne specyfiki w przeciwieństwie do cery i skóry ciała). Jedynie co zauważyłam to szybsze przetłuszczanie włosów bo nie myję ich codziennie, ale za efekt zapobiegający wypadaniu jestem w stanie to wybaczyć.
Wydajność jest niezła jeśli przeleje się płyn do butli z atomizerem bo inaczej sporo się marnuje jeśli wlewa się go bezpośrednio na dłoń. Butla jest duża, spokojnie na kilka miesięcy wystarczy więc wtedy też pewnie łatwiej ocenić działanie.
Ja kupiłam za około 20 złotych, bie jest to dużo zwłaszcza, że u mnie chyba się sprawdza, a przynajmniej w połączeniu z szamponem na wypadanie.
Zalety:
- Faktycznie chyba zapobiega wypadaniu dlatego pomimo innych wad daję maksa bo najbardziej na tym działaniu mi zależy.
- Zmniejsza swędzenie skóry (tak twierdzi moja mama).
- Szybko się wchłania .
- Zapach, choć alkoholowy to jednak nuta cytrusowa jakoś pozwala go trochę polubić.
- Wydajność gdy przeleje się go do innego opakowania.
- Cena
- Dostępność
Wady:
- Opakowanie, które utrudnia aplikację. Jest największym minusem tego kosmetyku.
- U mnie nieco obciąża włosy, ale też nie ma dramatu z tym.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie