Do mojej codziennej pielęgnacji staram się wpleść kosmetyki działające na przebarwienia, bo (niestety) mam do nich sporą tendencję - zwłaszcza jeśli chodzi o plamki posłoneczne. Zazwyczaj stawiam na kremy i sera, ale czasem skusi mnie też inny typ produktu, tak jak w tym przypadku czyli tonik. Nie jestem ogólnie fanką marki Nacomi, ale kiedyś kupiłam sporo ich produktów na fali jakiejś promocji w ramach przetestowania, więc teraz czuję się zobowiązana je zużyć ;) Tonik mnie niestety zawiódł, nie potrzebuję go w swojej pielęgnacji.
To co mnie chyba najbardziej irytowało podczas używania toniku to fakt, że się pienił podczas aplikacji. Toniki tego typu (z aktywnymi składnikami, mocniej działające) używam zawsze na wacik (zresztą tak też zazwyczaj zaleca producent). Opakowanie tego produktu jednak jest beznadziejne. Pompka niby dobrze działa i się nie zacina, ale zamiast wydobywać płyn, to prycha pieniącą się pianą. Sprawia to, że tonik jest niewydajny i ogólnie mało przyjemny, bo zamiast wilgotnego wacika trzeba najpierw docisnąć tę piankę, żeby weszła w wacik i dopiero można przecierać twarz. Może mam wadliwą partię, ale tak było już praktycznie od samego początku, może dwa pierwsze razy to był sam płyn.
Mały plus za zapach, bo nie jest intensywny i ogólnie jest całkiem przyjemny. Tonik pachnie jak pudrowe cytrusy - taka mieszanka cytrusowych nut z nieco waniliowym wykończeniem. Zapach szybko mija, nie zostaje na skórze.
Po przetarciu tonikiem skóra się nie klei. Po chwili płyn wchłania się w skórę i można nakładać kolejne etapy pielęgnacji. Nie szczypie, ale potrafi delikatnie mrowić. Skóra nie jest zaczerwieniona, tonik nie podrażnia, nawet jeśli przecieramy obszar pod oczami.
No ale tonik według mnie po prostu nic konkretnego nie robi. Odświeża, nie wysusza, coś tam może minimalnie złuszcza, bo pod palcami wyczuwam większą gładkość, ale nie doczekałam się, żeby szło to w parze z bardziej jednolitym kolorytem skóry. Nie działa według mnie na przebarwienia, nie przywraca skórze promiennego, zdrowego wyglądu. Nie widzę więc celu w używaniu go, zwłaszcza, że to opakowanie jest uciążliwe i niewygodne. Co do niwelowania zmarszczek i nie dopuszczania do powstawania nowych (tak, to cytat z opisu producenta) pozwólcie, że nawet się nie odniosę, bo to już dla mnie zbyt wielka przesada. Jeśli chodzi o redukcję przebarwień, to zdecydowanie mamy na rynku znacznie lepsze kosmetyki, więc ten tonik - nawet jeśli tani - to nie jest w mojej opinii przydatny w usuwaniu plam pigmentacyjnych.
Niestety to kolejny raz kiedy dałam się trochę omamić tym wielkim opisom kosmetyków od Nacomi. Coraz bardziej się skłaniam ku temu, że moja skóra kompletnie się z nimi nie dogaduje, z kilkoma małymi wyjątkami, które o dziwo nawet mi przypadły do gustu, Temu tonikowi mówię jednak "nie" - nie ma tu ani deklarowanego działania, ani przyjemności stosowania.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie