Moje włosy-długie, w dobrej kondycji, nie mam problemów z przesuszaniem czy łamliwością, z natury są proste, gładkie i niskoporowate. Niefarbowane-po 1,5 roku hendigowania wracam do naturalnego koloru(ostatnie hendigo nakładane było 28.01.2023) . Dosyć gęste, ale niezbyt grube, skłonne do obciążania oraz strączkowania.
Skóra głowy przetłuszczająca się i dosyć wrażliwa na czynniki typu stres, zmiana wody/klimatu.
W tym roku zdecydowanie zaczęłam przychylniej patrzeć na wcierki. Szczególnie po ostatniej wizycie u fryzjerki-podczas podcinania końcówek stwierdziła ze zdziwieniem, że mam mocno wycieniowane włosy. No nie(wciąż pamiętam fryzjerskie błędy gimnazjum), po prostu po wcierkach tak mi one zaczęły rosnąć na długość oraz gęstość, że miałam dwie warstwy na głowie :D
Bardzo chciałam sprawdzić najnowszą wcierkę Radicala-kiedyś bardzo lubiłam ich produkty i zdecydowałam się na mały powrót.
Zużyłam tej wcierki trzy buteleczki, używając do drugie mycie(czyli co drugi dzień). Wydajność do wybitnych nie należy, jedno opakowanie wystarcza na ok. 3 tygodnie przy ww. częstotliwości stosowania.
Działanie jest zauważalne, ale nie spektakularne. Z całą pewnością zmniejsza wypadanie, podczas stosowania tego produktu zdecydowanie mniej włosów znajdowałam w odpływie wanny czy na szczotce. Czuć, że są trochę mocniejsze, ale też dodam uczciwie, że ostatnio dietę oraz zdrowie mam uregulowane co też może wpływać na ten stan.
Trochę się rozczarowałam w kwestii pobudzenia wzrostu włosów. Na długości tego nie oczekuję, to w dużej mierze jest uwarunkowane genetycznie, liczyłam na jeszcze wincyj bejbików. Owszem, jakieś się pojawiły, cieszy mnie każdy z nich, ale jednak po wodzie brzozowej czy wcierkach Only Bio(o klasycznej Banfi nie mówiąc) było ich znacznie więcej.
Dla mnie najgorszą wadą tego kosmetyku jest obciążanie włosów u nasady. Niezależnie od nałożonej ilości po wysuszeniu czuć, że przy skórze głowy włosy są tępe i lekko sklejone, a całość szybciej się przetłuszcza. Dlatego przerzuciłam się na jej aplikację przed myciem, ale szczerze to teraz nie mam czasu chodzić przez kilka godzin z włosami tłustymi oraz sklejonymi od wcierki-wolę nałożyć taki kosmetyk po umyciu, wysuszyć włosy i niczym się nie martwić :)
Wcierka nie podrażnia skóry głowy, nie wywołuje swędzenia czy łupieżu.
Pachnie dosyć mocno, ziołowo-męsko, ale z drażniącą nos nutą.
Opakowanie ma wygodny aplikator, można nić precyzyjnie dotrzeć do każdego zakątka skalpu, aczkolwiek zauważyłam, że lubi się zacinać-czasami się zapowietrza, a później w zamian dozuje wcierkę dużymi kroplami, a nie rozpyloną mgiełką.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie