Bielenda Coconut Milk, Silnie nawilżający krem kokosowy 

Szukałam jakiegoś dobrego kremu nawilżającego i pokochałam go całym sercem za wszystko.Po pierwsze obłędnie pachnie przyjemny mlecznym kokosem ,po drugie ma konsystencję soft -lekki jak mgiełka ,idealnie rozprowadza się po twarzy ,natomiast jak na raz da się go trochę za dużo bieli i trzeba dłużej go wmasowywać,żeby się wchlonął.Jak obiecuje producent silnie nawilża i dlatego używam go zarówno rano przed podkładem ale i na wieczór jak chce mieć rano gladziutką wypoczęta twarz ,kosztuje śmieszne pieniądze a nie odstępuje jakością od drogich kremów nawilżających ,każdy powinien do mieć w swojej kosmetyczce

Nie podoba mi się zapach, to według mnie taki alkoholowy kokos ;) Ale najgorsze jest to, że dla mojej skóry jest niewystarczający. Cienka warstwa ściąga mi skórę, gdy nakładam grubą warstwę, to się bardzo długo wchłania, a cera i tak nie jest dostatecznie nawilżona. Jestem na nie.

powyższy produkt zakupiłam zachęcona obietnicą producenta, mianowicie efektem "cocoon" na skórze. niestety dał mi efektu jakiego oczekiwałam... ale od początku. krem ma lekką konsystencję, jest to typowy lekki kremik jakich wiele. zdecydowanie dużym plusem jest to, że ma naturalny skład i nie ściąga skóry, jak mi się zdarza przy tak lekkich konsystencjach. na noc kompletnie mi się nie sprawdził, liczyłam na właśnie ten efekt "kokonu", ale krem jest zdecydowanie za mało okluzyjny. na dzień jest ok, nie koliduje z kremem spf i ładnie wygląda na skórze. zapach jest subtelny, za to pięknie pachnie rafaello. podsumowując, nie jest to najgorszy krem, ale liczyłam jednak że będzie bardziej odżywczy, coś jak jego kuzyn z eveline. jest fajną propozycją jako krem na dzień.

Mega kokosowy zapach! Ale wcale nie chamski ani zapychający. Mocno nawilża skórę i pozostawia ją gładką bez podrażnień. Jest lekki i szybko się wchłania, nie pozostawiając przy tym białych śladów na skórze. Stosowałam go również pod makijaż aby zabezpieczyć skórę przed wysuszaniem. Podkład na nim nie rolował się ani nie było ściągnięcia. Co do samego kremu, jest on w opakowaniu i jest go wystarczającą ilość na kilka miesięcy. Ten krem to moje zeszłoroczne odkrycie i w czasie lata przy poparzeniach słońca działa jak plaster na skórę.

Kremik kupiłam bodajże w Biedronce. Pomyślałam, że to może bielendowa odpowiedź na znany Rich Coconut, ale oba kremy się znacząco różnią. Krem Coconut Milk jest leciutki, ale mocno nawilżający. Jest taki dziwnie śliski pod palcami (chociaż nie ma składzie silikonu ani żadnego syfu), trochę mi się kojarzy z mąką ziemniaczaną... gdyby była kremem. Zapach bardzo przyjemny, ale nie tak typowo kokosowy przypominający słodycze typu Bounty, ale taki bardziej naturalny, lekko drewniany, tak sobie wyobrażam zapach prawdziwego kokosa. Też podoba mi się szata graficzna - przez to, że opakowanie jest w zdecydowanej większości białe, to jest takie miłe dla oka i spójne. Do tego szybko się wchłania. Chyba nie ma żadnych minusów, może poza tym, że nie zawsze jest w Biedrze, no ale to już wina sklepu a nie produktu.

Uwielbiam wszystko co kokosowe, więc nie zastanawiałam się długo widząc ten krem na promocji (niestety już nie pamiętam za ile). Pachnie obłędnie: mocno mlecznie i kokosowo. Tak jak obiecuje producent - na twarzy tworzy się tzw. Cocoon Effect, czyli skóra jest bardzo, bardzo gładka i miła w dotyku przez bardzo długi czas. Nie zatyka porów, skóra się nie świeci ani bardziej nie przetłuszcza. Ponadto krem ten zawiera Synbiotyk (połączenie prebiotyku z probiotykiem), który ma za zadanie wspierać mikrobiom skóry. Moja skóra jest normalna (w sensie ani tłusta ani sucha), jednak mam problem z zaczerwienieniami na policzkach w okolicach płatków nosa. Po ok. 2 tygodniach i codziennym (tylko rankiem) stosowaniu zauważyłam, że moje zaczerwienienia lekko przyblakły, ale nie zniknęły. Mimo wszystko jestem mile zaskoczona. Osobiście polecam używać go raczej rano, szczególnie pod makijaż, ponieważ wieczorem wolę użyć takiego kremu, który nie pozostawia żadnego filmu na skórze (nie chcę aby coś pozostało na pościeli). JEDNAK trzeba uważać, aby nie przesadzić z ilością, ponieważ skóra może wydawać się tłusta. Krem ten jest bardzo wydajny - wystarczy odrobina na każdą część twarzy (po "kropce" na każdy policzek, podbródek i odrobinę na czoło) rozsmarować i lekko wklepać.

Uwielbiam wszystko co Kokosowe, więc jak zobaczyłam ten krem na półce to od razu go wzięłam. Opakowanie jest tak ładne i estetyczne, że ciężko się było mu oprzeć. Ma delikatny, ale nienachalny zapach kokosa. Świetnie sprawdza się pod makijaz jak i na noc. Błyskawicznie się wchłania, super nawilża. Nie przetłuszcza i nie zapycha. Jest tani! Same plusy:) Polecam!

Krem kupiłam na promocji w Hebe za jakieś grosze. Moja skóra potrzebuje mocnego nawilżenia i ten krem akurat mi się sprawdza . Nie czuję ściągnięcia skóra jest gładka przyjemna w dotyku . Zapach jest super natomiast przeszkadza mi jedynie to że krem się na początku strasznie bieli ale po chwili się wchłania i jest super .

Krem kupiłam w promocji za ok 15 zł. Jego konsystencja jest taka pośrednia, ani nie jest gęsty i treściwy ani lekki i lejący. Gdy nabierze się go zbyt dużo to dość długo się wchłania, bieli i marze po twarzy. Ale gdy się wszytko wchłonie cera jest nawilżona i gładka w dotyku, nie ma efektu tłustości czy ciężkości. Rano gdy wstaje skóra nadal jest nawilżona i miękka w dotyku. Natomiast nie jest to krem jakoś wybitnie mocno nawilżający i regenerujący. Po prostu taki podstawowy krem nawilżający. Bez jakiś większych rewelacji w działaniu. Cena adekwatna do działania. Do cer bardzo suchych i wymagających większej regeneracji może być zbyt lekki. Zapach na pewno przypadnie do gustu fankom kokosa, pachnie dość intensywnie i naturalne, bez sztuczności. Oceniam ten kosmetyk jako podstawowy, nawilżający krem, taki na 4. Zużyłam ale nie ma nic wyjątkowego w sobie abym do niego wróciła.

Plusy(+) - nawilża - odżywia - koi podrażnioną skórę (np. po wosku) - zapach - minimalistyczny skład - ładne wykończenie na buzi - lekka konsystencja - dobry pod makijaż - wydajność Minusy(-) - opakowanie Podsumowując krem jest dobry, sprawdził mi się, w żaden sposób nie zaszkodził może tylko niezbyt się na upały nadaję, są lżejsze konsystencję. Cocoon effect niestety był widoczny tylko przy pierwszych użyciach. Ale tak wszystko inne jest w porządku, na pewno kupię jeszcze raz :)

Krem kupiłam wraz z serum z tej samej linii jako nowość od Bielendy. Byłam go ciekawa, głównie z racji obietnicy pięknego zapachu, ciekawemu składowi i wpadającemu w oczy opakowaniu. Długo czekałam na promocję a też stacjonarnie produkty tej serii są słabo dostępne. Ale jak już udało mi się je upolować, okazało się, że serum jest rewelacyjne a krem niestety mu nie dorównuje. Krem znajduje się z bogatym informacyjnie opakowaniu tekturowym z przetłoczeniami w miejscu kokosa :) opakowanie graficznie jest eleganckie, minimalistyczne, ale ma też pazura. Od razu wyróżnia się na półce. W środku typowy dla Bielendy szklany niski słoiczek. Niestety też typowe ostatnio krótkie PAO - 3 m-ce. Krem jest na tyle wydajny, że trudno jest go zużyć w tym czasie. Krem obiecuje świetne nawilżająco-otulające działanie. Niestety go nie przynosi. Dodatkowo ma dziwnie oleistą konsystencję, która rozmazuje się po skórze bez wchłaniania. Po aplikacji jest się dość długo całym białym i nie za bardzo wiadomo, co z tym zrobić, bo ani wklepywanie ani wmasowywanie nie działa. Drogą eksperymentów doszłam do tego, że trzeba krem zostawić do takiego wchłonięcia, jakie jest możliwe, a potem wklepać nadmiar, który sam się nie wchłonął. Na pocieszenie krem jak już się wchłonie i znika bielenie, zostawia przyjemne satynowe wykończenie. Skóra jest miękka i znikają wszelkie podrażnienia. Jednak olej kokosowy zapewnia jakąś formę okluzji. Osoby wrażliwe na ten składnik muszą uważać. Wisienką na torcie tej serii jest oczywiście zapach :) jeżeli ktoś obawia się ciężkiego, słodkiego zapachu kokosa, to się myli. Owszem jest w nim kokosowa nutka ale bardziej podobna do aromatu Rafaello. Jednak dla mnie nie jest on wiodący. Pierwsze moje skojarzenie to zapach mlecznych krówek Pomorskiego z Milanówka. Drugie produktów dla dzieci Hipp. Trzecie to dopiero Rafaello :) Zapach jest cudowny, ale nie utrzymuje się długo na skórze. Reasumując, tak jak serum jest hitem, tak krem - mimo ciekawego składu i nienachalnego zapachu - Bielendzie się nie udał. Nie wrócę do niego, bo nie jestem w stanie przejść tej nieprzyjemnej aplikacji i efektu ślizgania się kremu po skórze.