La Roche-Posay Anthelios, UV Mune Hydrating Cream SPF50+ Krem nawilżająco-ochronny do twarzy SPF50+

Anthelios uv mune gel-cream oil control spf50+.Łatwo się go rozprowadza, nie roluje się, nie bieli, nie szczypie w oczy. Nie powoduje przesuszania skóry, a wręcz daje uczucie nawilżenia. Zawiera w swoim składzie filtry chemiczne, glicerynę oraz cynk. Idealny dla osób które nie noszą makijażu na codzień. Ma wygodne opakowanie, łatwo i szybko się go aplikuje na buźkę. Jest on wydajnym spfem. Jest to krem zapewniający szerokie spektrum działania przed promieniami UVA/UVB, co jest szczególnie ważne dla posiadaczy skóry mieszanej, z objawami trądziku i tłustej.????

Krem ten odkryłam dobrych parę lat temu, wersja shaka mi nie odpowiadała była zbyt lejąca i tym sposób trafiłam na ten produkt. Krem jest koloru żółtego, ale absolutnie nie barwi skóry, co za tym idzie też jej nie bieli, ani w żaden sposób nie zmienia jej podtonu (mam z tym problem, mimo bladości mam żółte tony i niektóre filtry wychładzają koloryt karnacji, co wyglada dziwnie). Krem jest dość treściwy, ale jednocześnie nie jest tłusty. Oczywiście pamiętamy o hojnej aplikacji, gdzieś czytałam recenzję, że krem ten starczył komuś na pół roku stosowania, jak, nie wiem. Mi ten krem, jak każdy inny z filtrem starcza maksymalnie na miesiąc i kilka dni i tak powinno być. Krem doskonale chroni, można mu zaufać w każdych warunkach, czy w miejskich, czy na trekkingu w górach, nie ma szans byście się opaliły przy prawidłowej aplikacji. Nadaje się też bardzo dobrze do reaplikowania, wielokrotnie miałam na sobie dwie warstwy i nadal wyglądało to dobrze. Do tego nie podrażnia, a moją skórę łatwo podrażnić przez stosowanie retinoidów i innych substancji aktywnych, nie spływa, nadaje się pod makijaż i w zasadzie nie ma żadnych wad, poza ceną. Filtry z roku na rok są coraz bardziej zaawansowane i obecnie częściej kupuję Garnier Ambre Solaire wersję z kwasem hialuronowym, który równie dobrze chroni, ma PPD aż 46 i jest jednak dwa razy tańszy, ale La Roche Posay też zawsze staram się mieć w kosmetyczce. Bardzo polecam wszystkim cerom, nie wyobrażam sobie, jak można go nie polubić.

Latem stosuję od kilku lat kremy z wysoką formuła SPF, aby nie dodawać dodatkowych zmarszczek swojej skórze ;) Ten krem od La Roche-Posay z serii Anthelios UV mune hydrating jest swietny bo nie dość, że chroni skórę przed namdiernym promieniowaniem to jeszcze dodatkowo ją intensywnie nawilża, więc twarz wygląda zdrowo i promiennie. Krem jest lekkiej formuły, bardzo sobie cenię jego jakość, szybko się wchłania i jest mega wydajny. Opakwoanie starcza na baaardzo długi czas i z pewnością będę wracac. Pieknię pachnie i nie podrażnia ! ;)

Filtrowanie twarzy to dla mnie od wielu lat jeden z obowiązkowych kroków w codziennej pielęgnacji, dlatego co chwila też w moje ręce wpadają nowe kremy z SPF. La Roche Posay stworzyło produkt, któremu naprawdę blisko do filtra idealnego. Przede wszystkim krem nie bieli twarzy i nie tworzy na niej tłustej powłoki. Wchłania się błyskawicznie praktycznie do matu, a konsystencja mleczka ułatwia szybką aplikacje. Kolejnym plusem jest brak szczypania w oczy, nie często się to zdarza, ale tutaj naprawdę nie trzeba się martwić o te okolice i spokojnie można filtrować. To co na minus, to czasami po aplikacji lekko przez chwilę piecze mnie skóra. Efekt szybko mija, ale nie jest komfortowy. Wydajność jest typowa dla takich produktów. Kremu z filtrem po prostu trzeba nałożyć dużo, aby jego stosowanie w ogóle miało sens, u mnie opakowanie starcza na około miesiąc i nie ostaje pod tym kątem od większości stosowanych przeze mnie produktów. Czy działa? Dowiem się za wiele lat, ale wierzę, że tak. Nowe zmarszki nie powstają, skóra jest zadbana, nie pojawiają się u mnie żadne przykre niespodzianki w postaci pryszczy. Myślę, że spokojnie można uznać krem za dobry, a nawet bardzo dobry.

Krem bardzo dobrze chroni przed słońcem i to jego największa zaleta. Za pierwszymi razami podczas nakładania bardzo mnie szczypał na twarzy. Dodatkowo twarz przez chwilę po aplikacji była mocno zaczerwieniona. Po kilku aplikacjach skóra się uodporniła. Niestety za każdym razem szczypał mnie w oczy. Dlatego uważam, że nie nadaje się do cer wrażliwych. Krem nie wysusza skóry, nawilża ją. Idealnie nadaje się pod makijaż, nie roluje się. Krem szybko się wchłania, pozostawia cerę lekko błyszczącą, wygląda to zdrowo i naturalnie. Nie jest matujący. Krem jest koloru jasno-żółtego, nie bieli. Praktycznie nie posiada zapachu, na początku delikatnie wyczuwałam alkohol, potem leciutki zapach filtru. Można przyjąć, że jest bezzapachowy. Jak zaczynałam go używać to pompka strasznie mi się zacinała, potem się „rozkręciła” i działała bez zarzutu. Opakowanie z pompką jest bardzo higieniczne. Krem stoi stabilnie na półce odwrócony na transparentnej zakrętce. Krem nie zatyka porów i nie powoduje zaskórników czy wyprysków. Jeśli kupię go ponownie to tylko na wakacje ze względu na jego dobrą ochronę przeciwsłoneczną. Polecam!

Ochrona UV to podstawa pielęgnacji, bo zawsze lepiej zapobiegać uszkodzeniom i starzeniu się skóry niż z nimi walczyć. Znalezienie idealnego kremu z dobrymi filtrami nie jest łatwe. Mam kilka swoich ulubieńców wśród kremów azjatyckich, ale ten krem z La Roche-Posay jest wyjątkowy. Zawiera (chyba jako jedyna marka) nowoczesne filtry chroniące przed głębokimi uszkodzeniami komórek. Moja skóra - dojrzała, mieszana, mało wrażliwa. OPAKOWANIE Tubka z pompką. Dobrze działa. Estetyka typowa dla produktów z filtrem La Roche-Posay. Kartonik z wyraźnymi napisami. SKŁAD Na składzie filtrów się nie znam. Więc ufam producentowi. Ten krem zawiera również nawilżającą glicerynę. Ale nie zawiera innych substancji pielęgnujących, tak jak moi azjatyccy ulubieńcy. Czyli ten krem powinien być nałożony na krem pielęgnujący. STOSOWANIE/DZIAŁANIE Oczywiście rano. Do poprawek w ciągu dnia nie używam. Do tego mam puder z filtrami, oraz ostatnie odkrycie - krem w sprayu (ale o tym w osobnej recenzji). Krem świetnie się rozprowadza. Nie bieli. Nie ma zapachu. Nie roluje się (problem wielu kremów z filtem). Nakładam na serum, lub dwa, i krem nawilżający. Bardzo dobry pod makijaż, w moim przypadku zazwyczaj krem BB/CC. Nie szczypie w oczy. Nie powoduje łzawienia. Ma być również wodoodporny i odporny na piasek (ale nie testowałam w takich warunkach). Jedyną wadą kremu jest wysoka cena. UWAGA Kupując krem trzeba się starannie przyjrzeć ofercie, bo są wersje kolorowane, jest forma fluidu. Są też kremy La Roche-Posay z filtrem, które nie mają filtru UV 400.

Fotoprotekcję stosuję przez cały rok. Mam skórę mieszaną w kierunku przesuszonej (przez leczenie dermatologiczne). Opakowanie SPF 50+ starcza mi na miesiąc. Stosuję odpowiednią ilość na twarz i szyję, latem, kiedy jest taka potrzeba reaplikuję. SPFy to najdroższe kosmetyki w mojej comiesięcznej pielęgnacji. Bardzo ważna jest dla mnie wysoka ochrona przed UVA (a nie tylko UVB). Opakowanie. - Tubka z pompką do wyciskania. Zdecydowanie wolę SPFy z pompką, nie lubię tubek do wyciskania i opakowań z których leje się kosmetyk. Konsystencja. - Lekki krem o żółtym zabarwieniu. Zapach jest niemal niewyczuwalny. Działanie / Wykończenie. - Krem ma wysoką ochronę przed UVB i UVA, co jest dla mnie bardzo ważne. Zawiera nowoczesne filtry przeciwsłoneczne. Jest odporny na wodę i pot. Świetnie sprawdzi się na wakacjach. Używam przez cały rok. - Nie piecze w oczy i nie uczula. Nie wysusza skóry. - Wykończenie jest fantastyczne, nie daje płaskiego matu, jest delikatnie błyszczące. Po 20 min. od nałożenia krem wysycha i daje tylko delikatny błysk. Bardzo ładnie wygląda. - Krem w ogóle nie bieli (jest żółtego koloru), nie osadza się przy włosach, błyskawicznie się wchłania. Bardzo dobrze się rozprowadza na skórze. - Nie powoduje przesuszenia skóry, trzyma się przez cały dzień. Filtry z gamy Anthelios uważam za jedne z najlepszych. Przetestowałam ich sporo. Zdecydowanie bardziej wolę wersję kremu nawilżającego niż fluidy i serię z zielonym paskiem do skóry tłustej, które dla mnie są zbyt lekkie i przesuszają skórę. SPF dobrze się zmywa pod koniec dnia. Nie zapycha, nie powoduje powstawania niedoskonałości. Wysoko w składzie jest alkohol denat. jednak nie spowodował on u mnie wysuszenia / podrażnienia skóry. Kosmetyki Anthelios UVMune 400 to produkty chroniące skórę przed słońcem i w tej roli spełniają się doskonale. Nie należy oczekiwać niczego ponad to działanie. Uważam, że cena jest wysoka. Stosując kosmetyk każdego miesiąca to wydatek ok. 100 PLN na krem SPF. Mimo tego, zawsze wracam do tych produktów. Zastanawiam się czy odjąć gwiazdkę za wysoką cenę i niską wydajność produktu.

Używałam tego kremu rano przez połowę lata (w drugiej testowałam też inny krem). Ma dość gęstą, ale nie zbyt gęstą konsystencję, wygodne opakowanie (tubka z pompką - genialne rozwiązanie) i jest bardzo wydajny. Ten krem mnie fascynuje z prostego powodu - baaardzo wysoko w składzie ma alkohol (z tego powodu miałam rozterkę, czy go kupić), ale... naprawdę skutecznie nawilża skórę. Po nałożeniu go na skórę przez chwilę czuć zapach alkoholu, ale szybko wyparowuje. Nakładałam go kilka razy w ciągu dnia i nie zrobił mi żadnej krzywdy - skóra była bardzo dobrze nawilżona, nie miałam żadnych trądzikowych niespodzianek itp. Nie zostawia na skórze tłustej warstwy, ale też nie zostawia skóry zupełnie suchej, jakby bez żadnego produktu. Nadaje się pod makijaż. Jego jedynym minusem jest to, że tuż tuż po nałożeniu, jeśli mamy na skórze jakieś istniejące podrażnienia, to może szczypać - ale tylko na początku. I najważniejsze - ochrona przeciwsłoneczna na wysokim poziomie!