Affect Shine One, Highlighter Rozświetlacz

Zakupiłam owy rozświetlacz w kolorze Diamond Water, ze względu na zachwyty pewnej influenserki o Nick Red Lipstik Monser. Zdaniem tej Youtuberki, rozświetlacz ten aspirował do zamiennika rozświetlacza z fenty beauty. I cóż, wielkie rozczarowanie. Zamiast tafli błysku dostajemy uderzenie brokatu, który kosmicznie się osypuje. Ratunkiem jest nałożenie rozświetlacza na mokry podkład.

Bardzo lubię rozświetlacze. Towarzyszą mi one od lat. Lubię dodać sobie za ich pomocą odrobinę blasku, rozświetlając nie tylko twarz, ale również dekolt wiosną czy latem. Jako,że jestem osobą bladolicą zdecydowałam się na kosmetyk w najjaśniejszym odcieniu 0001 Diamond Water. Niestety, jego biały, diamentowy kolor jest jedyną jego zaletą. Wykończenie jakie zostawia na skórze bowiem zostawia sporo do życzenia, jesli o moje oczekiwania od tego typu produktów chodzi. Miał być efekt mokrej skóry, liczyłam więc na piękną , rozświetlającą taflę, a nałożyłam na twarz (mam wrażenie) drobiny intensywnego brokatu. Na dodatek puder osypuje się na twarz podczas jego na nią aplikacji, przez co na całej buźce migocą mi srebrne,brokatowe drobinki. No nie wygląda to ani naturalnie, ani korzystnie, ale raczej, no co tu dużo pisać- tandetnie. Szkoda, bo odcień jest naprawdę fajny. Solidne, eleganckie opakowanie w którym go zamknięto, z dużym, wygodnym lusterkiem też prezentuje się super. Cena do najtańszych również nie należy, więc czuję duży zawód tym własnie produktem. Zostanę zatem póki co przy moim rozświetlaczowym ulubieńu od Eveline oraz Lovely za dychę w tandetnym opakowaniu. No ale nie oszukujmy się, to przecież wnętrze się liczy:) Recenzowany nie podrażnia, nie zapycha ani nie uczula mojej cery. Ale to zdecydowanie za mało abym wróciła do niego kiedykolwiek. Ps. Zdjęcia niestety nie oddają intensywności brokatowych drobinek na skorze.