Joanna Wcierka nawilżająca do skóry głowy i włosów `Aloes & Panthenol` 

Wcierka aloesowa Joanna była pierwszą wcierką, jaką używałam w życiu. Moja skóra głowy nie jest bardzo tłusta - raczej normalna w kierunku lekko suchej. Włosy myję co 4 dni. Wcierka pachnie komfortowo aloesem, nie jest dusząca ani zbyt mocna dla mojego wrażliwego nosa. Atomizer jest dość wygodny - drobne kropelki z łatwością rozpyla się na skórze. Jedynie pod koniec było ciężko wypsikać resztę. Produktu wystarczyło mi na kilka miesięcy. Skóra głowy była dobrze nawilżona, ukojona i mniej się przetłuszczała, a włosy również dłużej pozostawały świeże. Chętnie kupię ponownie.

Lubię od czasu do czasu wrócić do produktów które oferuje marka Joanna. Nie są to kosmetyki po których spodziewam się efektów „wow”, jednak są przystępne cenowo i stosunkowo łatwo dostępne. Wcierkę aloesową kupiłam w jednej z internetowych drogerii. Kosztuje coś około 10 zł/100 ml. Muszę przyznać, że jest to chyba jedna z najtańszych dostępnych na rynku wcierek do włosów. Skład produktu jest dosyć krótki, a znajdziemy w nim m.in. tytułowy aloes, pantenol czy miód. Wcierka ma za zadanie nawilżyć naszą skórę głowy i muszę przyznać, że z tym radzi sobie naprawdę świetnie. Czy przywraca połysk włosom tak jak opisuje producent… tego nie byłabym pewna. Nie przypisałabym tego akurat wcierce. Produkt na wygodny aplikator, jest bardzo wydajny. Mnie starczył na jakieś 2,5 miesiąca (jednak niezbyt regularnego :p) użytkowania. Myślę, że wystarczy na conajmniej jeszcze jeden miesiąc. Podsumowując: Jeśli ktoś szuka produktu nawilżającego skalp to w tej półce cenowej chyba nie znajdzie nic lepszego. Ciut lepiej sprawdzała mi się wersja Joanna Konopie, ale tą również serdecznie polecam.

Moja skóra głowy jest trudna do opanowania. W sezonie grzewczym podwójnie, bo ma tendencję do przesuszania się i łuszczenia - czapki, grzejniki, różnica temperatur w pomieszczeniu i poza nim - to nie są sprzyjające jej czynniki. Potrzebowałam czegoś, co ukoi i nawilży skalp. Długo robiłam przymiarki do zakupu tej wcierki, ale to dlatego, że ciężko ją dostać stacjonarnie. W Hebe ciągle czekają na jej dostawę (inne wcierki z Joanny są dostępne), tak samo w innych drogeriach, w jakich byłam. W końcu kupiłam przez internet, jak już skończyły moje inne produkty do skóry głowy. Wcierka pachnie aloesem, jest całkiem wodnista. Nie liczyłam na jakieś gruszki na wierzbie, zależało mi na nawilżeniu i ukojeniu skalpu, co miał robić ten produkt. Niestety - skóra jak swędziała z przesuszenia, tak swędzi dalej, nic nie zostało złagodzone. Używałam jej po każdym myciu, aplikując na te suche miejsca ze świądem, a na resztę skóry inną wcierkę , ale z upływem czasu nic się nie poprawiło, wręcz mam wrażenie, że swędzi mnie jeszcze bardziej. Szkoda, bardzo liczyłam na jakąś poprawę, ale ten produkt dosłowni nic nie zdziałał.

Zwróciła moją uwagę, przez swoją prostotę wykonania. Nie wiem niestety, czy jest w Drogeriach, bo jej tam nie widziałam, a odkryłam ją na dziale z kosmetykami w hipermarkecie. Butelka, bez opakowania, w niskiej cenie (za około dyszkę), która jak się później okazało dostarcza wszystko, co jest potrzebne suchej skórze głowy. Płyn jest przezroczysty, a samo jego dozowanie odbywa się przez precyzyjne rozpylenie, które dociera do skóry głowy bez problemu. Jedyny minus, to taki, że nie jest wydajna, ale cena jest tak niska, że dla mnie to nie przeszkadzało. Zapach obłędny, świeży, trochę słodki. Moje matowe włosy dostały świetny zastrzyk nawilżenia, za co dziękuję marce Joanna, bo włosy stały się błyszczące. Moje włosy codziennie muszą mierzyć się z czynnikami zewnętrznymi oraz stylizowaniem, co skończyło się łuszczeniem skóry (nie mylić z łupieżem). Dlatego wcierka nawilżająca Joanna, to strzał w dziesiątkę do przesuszonego skalpu. Nareszcie pozbyłam się suchej skóry głowy, bo jej przesuszenie stanowiło dla mnie problem w postaci swędzącej skóry, co było bardzo nie fajne. Koniec końców wcierka świetnie nawilża i normalizuje U mnie aplikacja była bardzo łatwa i szybka, po prostu na umytych, lekko wilgotnych włosach rozpylałam od dołu wcierkę aż po ich nasadę. Delikatnie, ruchem okrężnym wmasowywałam. Następnym krokiem było suszenie włosów. Natomiast kiedy zostawałam w domu czekałam, aż do wyschnięcia włosów. Bardzo podoba mi się sama forma podajnika i działanie wcierki. Bardzo udany pomocnik do walki z suchą skórą głowy i nadmiernie przesuszonymi włosami. Niebawem kupię kolejne opakowanie.

Joanna to polski producent,którego specjalizacją są produkty do pielęgnacji włosów i ciała. Na rynku jest od 1982 roku. Niepozorna, buteleczka w małym formacie skrywa 100 ml kosmetyku ,nie posiada pudełka.Jest to sztywny,ale giętki plastik, który sie nie odkształca w trakcie użycia.Górna część wraz z wydłużonym,ułożonym w bok aplikatorem jest odkręcana ,zabezpieczona dodatkowo wkładaną od boku zatyczką. Działa on świetnie przez cały okres,wydobywa odczuwalną mgiełkę,bez plucia na boki. Ułatwia dozowanie również bardziej precyzyjne na skalp. Pojemnik nie jest barwiony,oklejony dużą zieloną i połyskującą naklejką,która nie zasłania w całości wnętrza.Da się więc z powodzeniem śledzić zużycie. Ozdobiono ją grafiką aloesu nawiązującą do składu i opisami.W tylnej części umieszczono dodatkowo obrazki instruktażowe,datę ważności,PAO wynoszące rok. Skład jest w porządku pełen substancji nawilżających i kojących,nie zawiera strikte alkoholu( ?) tylko parfum. Produkt zaleca sie stosować zarówno do skóry głowy jak i na włosy-wszystkie rodzaje. Wcierka ma wodnistą konsystencję,jest bezbarwna o pozytywnym w odczuciu aromacie,słodkim i świeżym. Przy regularnym stosowaniu wcierki oraz każdorazowym masażu uciskowym skóry głowy,pozbyłam się początków łupieżu,zmniejszyło się swędzenie i zaczerwienienie po kąpieli w chlorowanej wodzie. Włosy stały się bardziej uelastycznione,sprężyste i miękkie. Nie miałam z tym kosmetykiem żadnych problemów.Jest przeciętnie wydajny,nie kosztuje fortuny. Znajdziemy go w hipermarkecie Auchan i drogeriach.