Moje włosy:
- średniopory+/wysokopory,
- skłonne do wypadania,
- przetłuszczające się,
- z tendencją do przyklapu.
Moja skóra głowy:
- przetłuszczająca się,
- skłonna do wyprysków i świądu.
Kupiłam tę wodę w Rossku za ok. 7/8 zł. Jestem mniej lub bardziej początkującą włosomaniaczką i naczytałam się wiele dobrego na temat wody brzozowej. Postanowiłam wypróbować, skuszona zachętami w internecie i śmiesznie niską ceną za pół (!) Litra.
Produkt otrzymujemy w przezroczystej butelce PET, trochę twardszej niż butelki z wodą. Zamknięta jest na zielony zatrzask. Szata graficzna przyjemna, minimalistyczna, z motywem liści z niezbędnymi informacjami w języku niemieckim i polskim (dodatkowa etykieta). Woda jest żółta, lekko się pieni po wstrząśnięciu. Ładnie, nienachalnie pachnie, mimo alkoholu na drugim miejscu nie jest on wyczuwalny, albo nie wybija się na pierwszy plan.
Jeśli chodzi o opakowanie, to absolutnie niemożliwym jest, aby nakładać tę wodę wprost z niego. Po prostu się nie da. Ale i na to jest bardzo prosta rada - 10 ml strzykawka, tylko ta (i mniejsza) mieści się w szyjce. Aby nabrać produkt należy odkręcić zakrętkę z zatrzaskiem. Ja nabierałam ok. 4/5 ml i dokładnie nakładałam na skórę głowy. Wmasowywanie było bardzo przyjemne i to właśnie dzięki tej wodzie wyrobiłam sobie nawyk wcierania.
Zapach jest stosunkowo delikatny, utrzymuje się na włosach, ale dosyć szybko wietrzeje. Producent obiecuje zmniejszenie łupieżu i przetłuszczania włosów. Na temat łupieżu się nie wypowiem, bo nie mam z nim problemu. Natomiast jeśli chodzi o przetłuszczanie, to w moim przypadku nie zrobiła nic. Nie zmniejszyła wyraźnie przetłuszczania włosów, nie wydłużyła ich świeżości, ale i na przyspieszyła przetłuszczania, więc w sumie to na plus.
Podczas stosowania zauważyłam lekki wysyp baby hairow, zwłaszcza na linii czoła. Wciąż szukam wcierki, która spowoduje naprawdę spektakularny efekt, ale ten jest zadowalający. Moje włosy ogólnie zaczęły nieco mniej wypadać i stały się lśniące. Mimo alkoholu denat. Na drugim miejscu woda absolutnie nie podrażniła mi skalpu (a to się u mnie zdarza), a nawet zmniejszyła problem wyprysków. Przez miesiąc codziennego wcierania włosy urosły mi o ok. 1,5-2 cm.
Mam jeszcze ponad połowę opakowania, więc wrócę do wcierania, gdy już zużyję wszystkie wcierki, które czekają w kolejce, bo choć efekt nie był spektakularny, to rezultaty były dostrzegalne.
Czasami przecierałam nią też twarz, bo ponoć może zmniejszać przebarwienia. Nie stosowałam jej jednak wystarczająco długo, by się o tym przekonać. Jednak jako awaryjny tonik sprawdza się całkiem nieźle.
Zalety:
- zapach
- nowe baby hairy
- zmniejszenie wypadania
- blask
- pojemność
- cena
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie