Garnier Botanic Therapy, Hair Remedy, 72H Hydration Mask Nawilżająca maska do włosów `Węgiel aktywny i olej z czarnuszki`

Maska ma szary kolor i ma kremową konsystencję, która bardzo dobrze rozprowadza się na włosach. Na pewno nie jest to kosmetyk ciężki, nie obciąża włosów. Muszę przyznać, że nie do końca przypadł mi do gustu zapach tej maski, nawet nie potrafię go do czegoś porównać. Jeżeli chodzi o samo działanie to włosy po zastosowaniu tej maski na pewno były nawilżone, miękkie w dotyku i lśniące. Maska zdecydowanie ułatwia rozczesywanie. Opakowanie nie jest największe, więc przy bardao długich włosach na pewno wystarczy na zaledwie kilka aplikacji.

Ta maska to duże zaskoczenie dla mnie. Może nie jest to ideał, ale z pewnością bardzo dobra, drogeryjna maska do włosów. Po otwarciu zniechęciła mnie swoim kolorem. Jest ciemno szara i wygląda trochę jak świeży beton. No nie kojarzy się za bardzo z odświeżeniem włosów. W rzeczywistości bardzo dobrze nawilża i odświeża. Im dłużej trzymamy ją na włosach tym lepszy jest efekt. Można trzymać 20 min jak maskę czy 2-3 minuty jak klasyczną odżywkę do włosów. Wydajność jest bardzo dobra, a opakowanie wygodne. Można zużyć do samego końca.

Maskę tę kupiłam trochę przez opakowanie, nie ukrywam. Lubię róż i w ogóle (niesamowite, bo jeszcze niedawno go nie lubiłam), ale jednak ta klasyczna czerń ma coś w sobie. Miałam też przeczucie, że skoro opakowanie tak wygląda, to zapach będzie intrygujący. Kosztowała mnie mnie prawdopodobnie około 25 złotych w regularnej cenie w drogerii Rossmann. Mam włosy w większości niskoporowate, cienkie, długie, totalnie proste i naturalne. Jako, że są niesforne niczym włosy dziecka, to lubią plątać się w trakcie mycia i elektryzować na sucho. Dlatego przy produktach do ich pielęgnacji zależy mi na ułatwianiu rozczesywania i na ujarzmianiu. A jeśli jest jakieś dodatkowe działanie, to nawet lepiej ;p. W przypadku maski Garniera nie było żadnych zaskoczeń. Choć może sam jej kolor był nietypowy! Ze względu na zawartość węgla aktywnego była ona szara. Ponadto konsystencją przypominająca zimny budyń - trochę zbrylała się w sobie, jeśli mogę to tak nazwać. Jednak mimo wszystko nie należała do ciężkich. Miała w sobie coś matowego, co działało na moje włosy matująco. Ułatwiała rozczesywanie, ale nie tak, jak niektóre odżywki czy maski. Była trochę zbyt sucha (?), pozbawiona tłustości. Nie nawilżała zbyt dobrze, a mam nawet wrażenie, że wzmagała elektryzowanie. Tak, jakby nie pozostawiała powłoki, która mogłaby moje pasma dociążać. Po prostu zapewniała mi matowy wygląd włosów od ucha w dół, gdzie zawsze nakładam takie kosmetyki. Być może jest to wina tytułowego węgla aktywnego. No nie zrobiła na mnie wrażenia. Zużyłam do końca i mam zamiar zapomnieć o tej przygodzie. Zapach był naprawdę przyjemny. Zmysłowy i tajemniczy, ale też trochę nietuzinkowy. Jakby połączenie jakichś pięknych, słodkawych kwiatów z nutką węgla w tle. Ów węgiel według mnie absolutnie nie miał negatywnego wpływu na wydźwięk zapachu. Czułam się zaintrygowana jeszcze bardziej. Natomiast trwałości na włosach nie miał długiej, w moim przypadku znikał w ciągu godziny od mycia. Opakowanie to czarny plastikowy słój ze złotą plastikową zakrętką. Wygląda ono bardzo elegancko, jeszcze z tymi niebieskimi płatkami kwiatów, które są częścią szaty graficznej. Swoją drogą, właśnie z takimi kwiatami kojarzy mi się opisany wyżej zapach - z niebieskimi lub fioletowymi. Całość ma dobrą jakość. Pojemność to 340 ml.

Jestem zakochana w tej masce do włosów. Po jej użyciu włosy są nawilżone i mięciutkie w dotyku. Maska ma przepiękny zapach, który długo utrzymuje się na włosach. Ma ona świetną konsystencje, która pozwala na równomierną aplikację na włosy. Łatwo ją zmyć co jest dodatkowym atutem. Maska jest bardzo wydajna bo wystarczy już niewielka ilość, aby fajnie otulić włosy.

Marka Garnier nie jest moją ulubioną i rzadko kiedy kupuję produkty tej firmy., jednak przeczytałam ogólne, raczej pozytywne, opinie o serii tych maseczek, więc zdecydowałam się na wersję z czarnym węglem i olejem z czarnuszki. Opakowanie maseczki to odkręcany, plastikowy słoiczek, zawierający w sobie 340ml produktu. Maska, przez to że zawiera w sobie czarny węgiel, jest szara, pachnie troszkę chemicznie, ale nie drażniąco. W konsystencji jest średnio gęsta i bezproblemowo nakłada się na włosy. Nadaje się do codziennego stosowania. Nie przesusza włosów, nie podrażnia, nie powoduje wypadania. Zauważyłam, że lekko nawilża (myślę, że do suchych włosów będzie niewystarczająca), przedłuża ich świeżość i nie odejmuje objętości. To już dla mnie wiele. Nie wygładza jakoś szczególnie i nie nadaje efektu tafli, jeśli ktoś by się zastanawiał.

Maska w czarnym plastikowym słoiczku z złotą nakrętką i fajnymi akcentami kwiatów. Opakowanie w całości nadaje się do recyklingu. Maska w kolorze szarym. Konsystencja kremowa. Dobrze nakłada się ją na włosy. Zapach super kwiatowy, świeży. Długo utrzymuje się na włosach. Maska świetnie wygładza włosy. Nawilża je. Suche włosy znikają. Nie obciąża. Nie przetłuszcza. Pomaga w ich rozczesaniu. Była to moja pierwsza maska z węglem i byłam z niej zadowolona. Na pewno po nią jeszcze sięgnę. Szkoda, że opakowanie jest małe. Na moje długie włosy trzeba było nałożyć więcej więc szybko mi się skończyła. Fajny skład. Nie uczula skóry głowy.