Dodaje nawilżenia i miękkości pasmom, jednak czegoś mi tutaj brakuje.
Całą serię Fructis Curls Method od marki Garnier miałam okazję przetestować dzięki Klubowi Recenzentki Wizażu, za co bardzo dziękuję!
Ogółem nie posiadam typowych, pięknych loczków, ale od jakiegoś już czasu dążę do uzyskania lepszego skrętu (moje włosy są lekko falowane). Poza tym są one długie do pasa i mają skłonność do wysuszania się, zwłaszcza na końcach. Przystępując do testów, byłam ciekawa, czy dzięki tym kosmetykom wydobędę mocniejszy skręt i poprawię kondycję pasm. Oczekiwania miałam duże, nie ukrywam :)
Maskę nawilżającą do włosów falowanych i kręconych mam przyjemność użytkować od trochę ponad 2 tygodni i końca nie widać. Dzięki temu, że jest dość gęsta i treściwa, nie trzeba dużej ilości, by pokryć nawet bardzo długie włosy. Dlatego na wydajność z pewnością nie można narzekać. Również zapach jest bardzo ładny, o odpowiedniej dla wrażliwszego nosa intensywności. Za opakowanie zaś służy klasyczny dla masek z Garniera plastikowy słoi z nakrętką, tutaj jak cała seria, w odcieniach wiosennej zieleni.
Producent wspomina na opakowaniu, iż maskę można stosować dwojako:
1) nałożyć i zmyć
2) zaaplikować na końcówki bez spłukiwania.
Ja wybierałam głównie opcję pierwszą, czyli po umyciu dwoma szamponami z tejże serii, nakładałam na kilka minut maskę, po czym zmywałam.
Jakie otrzymałam efekty? Na pewno wzrósł poziom nawilżenia, choć nie ukrywam, że po produkcie typu maska spodziewałam się jednak bardziej dogłebnego działania. Tutaj było widać, że włosy są bardziej błyszczące, ale nie było widać takiego prawdziwego ich zdyscyplinowania i zniwelowania puszenia jakiego bym się spodziewała po produkcie dedykowanym lokom. Lepsze efekty mam wrażenie, że uzyskiwałam po spray'u z tej samej serii. Zwłaszcza, jeśli chodzi o aktywację skrętu. Z kolei maskę stosowaną w wersji nr 2 polecam nakładać w naprawdę niedużej ilości, by nadmiernie nie obciążyć, zwłaszcza cienkich pasm. Zdecydowanie jednak polecam użytkować jako klasyczną maskę, w tej wersji sprawdziła mi się lepiej.
Jeszcze napomknę o składzie.
Mamy tutaj olej z nasion słonecznika chroniący przed utratą wody, odżywcze masło shea, zmiękczający wosk czy nawilżające kwas hialuronowy oraz argininę. Do tego tyle substancji zapachowych, że zwłaszcza osoby skłonne do alergii mogą dostać zawrotów głowy.
Podsumowując: maska dodaje włosom nawilżenia i miękkości, ale nie redukuje w pełni puszenia. Nałożona bez spłukiwania, zwłaszcza w za dużej ilości, może obciążyć. Generalnie jest poprawnie, ale ta seria ma lepsze produkty w mojej opinii. Ostatecznie wystawiam 4*.
ZALETY:
✔ dodaje włosom nawilżenia, miękkości i lekkiego blasku, a także ułatwia ich rozczesywanie
✔ kremowa konsystencja
✔ ładny zapach
✔ bardzo dobra wydajność
✔ możliwość użycia na dwa sposoby: jako klasyczna maska ze spłukiwaniem oraz odżywka na końcówki
✔ wygodne i ładne opakowanie
✔ bezproblemowa dostępność marki
WADY:
➖ może obciążać, zwłaszcza nałożona w nadmiarze i bez spłukiwania
➖ mogłaby trochę lepiej sobie radzić z napuszeniem włosów i podkreślaniem skrętu
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl