Ingrid Cosmetics Ingrid x Viki Gabor, ID Creamy Bronzer Bronzer w kremie

To mój pierwszy kosmetyk do konturowania na mokro, niestety nie okazał się jakąś wielką rewelacją, na jaką się wydawał. Kolor jaki mam to 01 Creamy Chocolate, prezentował się nieźle. Jest dość mocno napigmentowany i czasami przy nakładaniu lubił robić plamy. Jednak największym minusem było opakowanie typu błyszczyk w tubce, produkt trzeba było najpierw dać na dłoń i dopiero później aplikować na twarz, co wiązało się z niepotrzebnym marnowaniem. Przy końcówce bardzo ciężko było wycisnąć produkt i trzeba było się bardzo namęczyć. Kolejnym minusem była cena, totalnie nieadekwatna, ja kupiłam bronzer na promocji i w życiu nie dałabym za niego tyle, ile kosztował w regularnej sprzedaży,

Produkt jest dość mocno napigmentowany, potrzebna jest mniejsza ilość, niż się wydaje. Ma ciepły, ale wdzięczny, nie pomarańczowy kolor. Bardzo łatwo się blenduje gąbeczką, nie zastyga. Przyjazny dla bladziochów, jeśli się nie przesadzi z ilością, to wygląda bardzo ładnie. Ma piękne, kremowe, mokre wykończenie, też nie zauważyłam, żeby coś złego się z nim działo w ciągu dnia. Na minus to koszmarne opakowanie typu ,,błyszczyk z gazetki", jak człowiek się zapomni, i nieostrożnie otworzy, to następuje wylew, nawet nie trzeba ściskać tubki, zawsze w panice to zbieram i nakładam, bo nie chcę zmarnować tak napigmentowanego i drogiego produktu. Tu przechodzę do kolejnej rzeczy - cena regularna za drogeryjny bronzer w tak kiczowatym i upierdliwym opakowaniu to jakiś żart, bez promocji to nie ma sensu, lepiej kupić np. któryś z Glamshopu, które mają o wiele większą pojemność. Jak dla mnie jest wart max. 40 zł. Ogólnie Ingrid ma dużo fajnych produktów (mam od nich ten bronzer, podkład rozświetlający i ,,marchewkowy" róż, i wszystkie chętnie używam), ale niech nie myślą, że są jakimś L'Orealem, i nie przesadzają tak z cenami.

Kolor tego bronzera (01) jest dla mnie idealny. Kupiłam go w ciemno zachęcona recenzjami i muszę przyznać, że odkąd jest u mnie, wyparł z powodzeniem mój ulubiony kremowy bronzer z fenty. Niestety nakładanie go wiąże się z koniecznością rozsmarowania go na dłoni (czego szczerze nienawidzę, nie znoszę się brudzić). W ten sposób tracimy mnóstwo produktu, większość zostaje na ręce a sam produkt staje się bardzo mało wydajny. Próbowałam przełożyć go do opakowania błyszczykowego z aplikatorem, ale przez beznadziejne opakowanie nie udało mi się tego dokonać. Do nowego pojemnika udało mi się przetransportować może 1/10 produktu ale ta mała część wystarczyła mi na trzy tygodnie używania. Podsumowując: bardzo mi się podoba, ale przez okropne opakowanie na pewno nie kupię go ponownie.

Dostałam go w prezencie i sądziłam, że będzie to prezent niezbyt udany. Na szczęście okazało się, że jest naprawdę godny uwagi. Opakowanie to tubka w kolorze brązowym ze złotymi napisami i złotą zakrętką o pojemności 10ml. Aplikator przypomina takie jakie widuje się w błyszczykach czasem, plastikowy ścięty ukośnie dziobek. Otrzymałam kolor 01 Creamy Chocolate. Ma przepiękny odcień, neutralny w kierunku ciepłego, na twarzy wygląda naprawdę fajnie. Pachnie delikatnie, kosmetycznie, niczym konkretnym dla mnie. Muszę zaznaczyć że na początku wyciskałam go zawsze za dużo- mimo, że i tak niewiele. Ten produkt jest mocno napigmentowany i fantastycznie się nakłada. Przy czym najlepiej sprawdza się aplikacja na rękę/podkładkę i z ręki na gąbkę. Przy aplikowaniu gąbeczką rozkłada się jak marzenie. Daje efekt lekko wilgotnej skóry, co niezwykle mi się podoba. Bardzo łatwo się nim pracuje i odcień na twarzy jest piękny, ładnie pracuje z absolutnie każdym moim podkładem. Doskonale też wygląda zapudrowany. Muszę przyznać, że nie byłam do niego przekonana, a teraz bardzo chętnie z niego korzystam.