Isana Power Serum Panthenol Serum do twarzy

Serum zamknięte zostało w opakowaniu o pojemności 30 ml. Buteleczka ma ciekawy aplikator, z którym spotkałam się pierwszy raz. Od spodu, na dnie butelki jest giętka guma, aby wydobyć produkt należy ją nacisnąć trzymając butelkę do góry nogami. Kosmetyk ma mleczną konsystencję oraz mleczne zabarwienie. Pachnie przyjemnie ale tak delikatnie, że łatwo zgubić aromat wśród innych kosmetyków. Zaaplikowany na dłonie, a następnie na twarz łatwo się rozprowadza i szybko się wchłania. Po jego użyciu czuć łagodzenie cery, a jeszcze bardziej wyczuwalne jest to w gorące dni. Kosmetyk pozostawia cerę wstępnie nawilżoną, złagodzona oraz gotową go przyjęcia kolejnych etapów pielęgnacji. Po jego użyciu cera jest naturalnie matowa i gładka pod palcami. Nie wystąpiło uczulenie czy podrażnienie. Kosmetyk mnie również nie zapchał.

Nie mam nawet co o nim napisać. Bardzo zachęcił mnie panthenol, bo właśnie głownie ukojenia moja cera potrzebuje. Jednak okazuje się, że serum nie robi nic - ani nie stanowi dodatkowego nawilżenia, ani nie koi, nie pomaga w regeneracji - no nic. Jedyny plus to opakowanie, pierwszy raz się z takim spotkałam.

Lubię Isanę, głównie ich maseczki w płachcie i płatki pod oczy, bo to moje pewniaki. Zaś co do innych kosmetyków tego producenta, to bywa różnie. Można trafić na perełkę lub coś bardzo przeciętnego w działaniu. I to serum niestety takie jest. Kupiłam je, bo wydawało się spełniać to, czego potrzebowała moja skóra, szczególnie zimą. Miało ją koić i wzmacniać barierę hydro - lipidową. Serum ma postać bardzo leciutkiej emulsji, jak rzadki krem. Niestety w parze z tą konsystencją idzie leciutkie działanie - aż za lekkie. Produkt bardzo szybko się wchłania i to byłoby na plus, ale gdy zniknie ze skóry, to znika także jego działanie, produkt nie robi nic. Używałam na noc i rano skóra była sucha, makijaż podkreślał suche skórki. Nie była też raczej ukojona. Być może poza sezonem grzewczym i do bezproblemowej skóry nada się idealnie, ale ja mam skórę wymagającą, zimą bardzo potrzebującą odżywienia i tego tutaj kompletnie nie znalazłam. Inne sera z pantenolem i/lub ceramidami znacznie lepiej się u mnie sprawdziły, to niestety nie dało rady.

To serum to hit, kupiłam je w regularnej cenie za 14.99 w Rossmanie. Mam jeszcze połowę opakowania, ale niedługo idę po kolejne, bo boje się, że to jakaś limitowana edycja. Zacznę od opakowania bo jest dość nietypowe. Wygląda trochę jak duża strzykawka, zakręcane na górze. Produkt dozuje się za pomocą "przycisku" na dnie opakowania i przechyla się do góry nogami. Nie wiem nawet jak to nazwać, bo pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Jeśli chodzi o działanie, to przynosi duże ukojenie skórze, na momencie zyskuje zdrowy wygląda, jest wygładzona i nabiera promiennego wyglądu, wycisza zaczerwienienia. Świetnie współgra z retinolem, ja go nakładam 30 minut po retinolu, rano nie ma żadnych skutków ubocznych retinolu, a były przed włączeniem tego serum. Odbudowana bariera hydrolipidowa, złagodzone i wyciszone zaczerwienia, moja cera na prawdę wygląda świetnie. Szybko się wchłania, nadaje się pod makijaż. Formuła lekkiego serum. Serdecznie polecam, za tą cenę warto spróbować. Zwłaszcza, że serum z panthenolem na rynku nie ma zbyt wiele. Ponadto ma niezły skład, w którym jest również skwalan.

Kupiłam produkt za 20zl w Rossmannie zachęcona jego opiniami w internecie. Największym zdziwieniem był jego aplikator, ponieważ od podu ma gumę, która trzeba przycisnąć, żeby wypłynął produkt. Jest to bardzo oryginalne i przede wszystkim bardzo higieniczne. Produkt ma fajne, kojące działanie, raczej niewyczuwalny zapach. Nie jest to super mega szałowy produkt, ale uważam że było warto go kupić <3