Mediheal Tea Tree Essential Mask Maseczka do twarzy z olejkiem z drzewa herbacianego

Ta maseczka to absolutny must-have w mojej pielęgnacji – szczególnie wtedy, gdy moja trądzikowa skóra zaczyna „żyć własnym życiem”. Mediheal Tea Tree Essential Mask działa szybko, skutecznie i bez podrażnień. Już po jednym użyciu stany zapalne są mniej zaczerwienione, a skóra wyraźnie ukojona. Płachta jest dobrze nasączona, porządnie przylega do twarzy i nie zsuwa się nawet przy dłuższym noszeniu. Esencja z olejkiem z drzewa herbacianego ma lekko chłodzące działanie i nie zostawia lepkiej warstwy, co dla mnie jest ogromnym plusem. To jedna z tych masek, po które sięgam regularnie, zwłaszcza w awaryjnych momentach – przed okresem, po zbyt intensywnym makijażu, czy po prostu wtedy, gdy cera domaga się detoksu.

Maskę kupiłam na jednej z promocji, nie pierwszy raz zresztą. Bardzo ją polubiłam bo daje mojej cerze cudnowne ukojenie i uspokojenie przed okresem, kiedy moja twarz szaleje. Zmniejsza widoczność porów, niweluje zaczerwienienia i przyjemnie odświeża. Standardowo jak w każdej masce Mediheal jest dużo esencji więc dwa kolejne dni używałam pod krem zamiast serum. Ta maska to sprawdzona pozycja, która na stałe zagościła w mojej pielęgnacji.

Mediheal to moje ulubione maski w płachcie i zawsze jak jest promocja w Hebe to uzupełniam sobie zapas. Ta konkretna była za ok. 5 zł, więc z chęcią wzięłam ją do testów. Poza takimi efektami do jakich już jestem przyzwyczajona, czyli dogłębne nawilżenie, zwężenie porów, efekt wypoczętej buzi oraz delikatne poprawienie wyglądu zmarszczek (pewnie dzięki dogłębnemu nawilżeniu) zauważyłam tutaj efekt ukojenia i zredukowania zaczerwienień. Moja cera to normalna w stronę naczynkowej i tłustej. Dobrze nawilżona nie rumieni się, ale jakieś nawet drobne zachwiania w pielęgnacji lub brak nawodnienia w ciągu dnia albo nawilżenia rozregulowują ją. Maseczka fajnie te problemy wyciszyła. Ma trawiasty zapach, zupełnie nie słodki, taki bardzo ziołowy, ale nie jest on na tyle mocny żeby przeszkadzał. Płótno jest dobrze nasączone esencją, nie leje się po szyi. Dopasowanie do mojej twarzy jest słabe, szczególnie mały jest otwór na usta oraz jest zbyt krótkie na moje czoło. Jednak nie da się zrobić idealnej płachty dla każdego, więc przymykam na to oko. Podobają mi się wytłoczenia z napisem nazwy marki na płachcie, które podczas stopniowego wchłaniania się esencji stają się coraz bardziej widoczne. To pozwala zauważyć, karty obszar buzi najwięcej chłonie (czyli jest suchy) oraz pozwala na kontrolę kiedy jest czas na zakończenie rytuału i zdjęcie jej z twarzy. Po zdjęciu jeszcze chwilkę zajmuje esencji żeby się wchłonąć, nic się nie lepi. Ja jeszcze na taką lekko mokrą od esencji twarz nakładam już warstwę okluzyjną, np lekki olejek i wszystko się ładnie wchłania. Ważne, że maska nie uczuliła mojej wrażliwej na kompozycje zapachowe twarzy. Skład jest wzorowy! Bardzo dużo ekstraktów, pantenol, betaina, alantoina, arginina, trehaloza. Zero alkoholu, PEGów czy drażniących konserwantów. Plus tytułowy olejek z drzewa herbacianego, ale dopiero na końcu składu. Podsumowując super maska, nie widzę wad, chętnie będę do niej wracać.

Przetestowałam już wszystkie maski z serii Mediheal Essential Mask i na żadnej się nie zawiodłam. Maseczka z olejkiem z drzewa herbacianego jest super opcją, gdy Twoja skóra jest podrażniona, zaczerwieniona i potrzebuje odświeżenia. Świetna płachta, delikatny zapach, wszystko jak najbardziej ok :) Warta swojej ceny.