Soraya After Sun, Łagodzący balsam po opalaniu S.O.S. (nowa wersja) 

Kupiłam z ciekawości chociaż nie miał jeszcze recenzji. Spodobał mi się skład produktu, wiec zaryzykowałam i jestem naprawdę zadowolona z jego działania. Zabrałam go ze sobą na upalne wakacje gdzie obawiałam się jak moja cera zachowa się w zerknięciu z woda morską, basenową, wysokimi temperaturami i mocnym słońcem. Nie znoszę balsamów które pozostawiają tłustą warstwę - moja skóra sama w sob jest dość tłusta (chociaż pod wpływem czynników z zewnątrz paradoksalnie się wysusza co daje jeszcze większe przetluszanie z podrażnieniem). Tym bardziej w upale jest dla mnie nieznośne noszenie na sobie tłustego balsamu. KONSUSTENCJA: produkt ma formę mleczka, bardzo przyjemnie się rozprowadza, niestety jest przez to mało wydajny, ale wolę taką Formułę niż tłusty ciężki balsam. Na sparzonej słońcem skórze jest bardzo przyjemny, daje ulgę i ochłodę - lepiej niż kosmetyki których producent taką właśnie ulgę deklaruje. SKŁAD: Wysoko jest w nim olej z migdałów, inulina, alantoina, pantenol, skwalan i wyciąg z agawy. Zawiera tez dimethicon - składnik którego normalnie bym unikała, ale w przypadku kosmetyki tego typu dobrze chroni skore przed wysychaniem. DZIAŁANIE: naprawdę dobrze nawilża i chłodzi. Praktycznie nie używam balsamów do ciała jedynie latem, wiec takich kremów po opalaniu przerobiłam już mnóstwo i chyba właśnie trafiłam na swojego ulubieńca. Po kąpieli słonecznej można go zaaplikować i wyjść na miasto, oczywiście czuć ze cos jest na tej skórze ale nareszcie nie jest tak ze krem z niej spływa i klei się całe ubranie. Opalenizna szybciej brązowieje i na następny dzień nie dokucza już nawet w miejscach gdzie było czerwone. Używam go razem z żelem aloesowym eveline i nawet w przypadku nieco poparzonej skory po tych dwóch kosmetykach na następny dzień jest już przyjemnie i bezbolesnie. Rano muszę wziąć prysznic bo czuje jednak coś na skórze (czego nie znoszę, zwłaszcza jeśli zaraz mam aplikować tłusty krem z wysokim filtrem) ale nawet po jego zmyciu skóra jest dalej przyjemna, miękka i nawilżona. A to znaczy, że działa. Na dodatkowy plus zapach. Dla mnie to najmniej ważne w kosmetykach ale jest tak przyjemny i nietypowy ze tylko dodaje mu uroku. Jest bardzo słodki, na szczęście jeśli ktoś nie lubi takich zapachów to nie będzie drażnił bo czuć go tylko w momencie aplikacji, na skórze po godzinie juz go nie czuc wcale. Lato się kończy ale mam nadzieje ze uda mi się upolować jeszcze jedna tubkę, żeby mieć cos w sytuacjach awaryjnych kiedy skóra będzie potrzebowała nawilżenia i ukojenia, bo bardzo mi podpasowal.