Lirene Dermoprogram Power of Plants, Balsam do ciała `Rose` 

Po wielu nieudanych próbach znalazłam wreszcie serię balsamów, które w końcu działają!!! Zmagam się z bardzo suchą skórą, szczególnie w zimie, bez dobrego balsamu nie jestem w stanie wytrzymać w ubraniach z szorstkich materiałów, np. w jeansach. Kupiłam ten balsam bez większych nadziei na wyprzedaży w supermarkecie i zostanę przy nim na długo. Przetestowałam wszystkie balsamy z tej serii (ten, migdał i opuncja), używam ich wymiennie i ten różany ma chyba najmniej przyjemny zapach, taki trochę apteczny, ale mi to zupełnie nie przeszkadza, bo też zapach nie utrzymuje się długo na skórze. Skóra jest ładnie nawilżona i efekt ten utrzymuje się bardzo długo w porównaniu z innymi balsamami, nawet tymi droższymi, jest wygładzona, mięciutka, nie ma takiego uczucia napięcia czy swędzenia. Nie należy może do balsamów, które najszybciej się wchłaniają, pozostawia leciutko wyczuwalną warstewkę, co może być problemem dla osób które nie lubią wyczuwalnego produktu na skórze, ja nie mam z tym problemu. Dla mnie super odkrycie, na pewno kupię go ponownie :)

Lirene Power of Plants „Rose” to balsam, który ma przyjemny, różany zapach, ale jeśli chodzi o działanie, to bez szału. Nawilża skórę, ale raczej na krótko – jeśli ktoś ma suchą skórę, może się okazać za słaby. Konsystencja jest lekka i szybko się wchłania, co jest plusem, bo nie zostawia tłustej warstwy. Fajny jako lekki balsam na co dzień, ale jeśli ktoś szuka mocniejszego nawilżenia, to może się nie sprawdzić.

Jeden z trzech balsamów z linii Power of Plants, o ile dwa pozostałe pokochałam bez żadnych zarzutów ten nie jest w 100% dla mnie. Świetnie nawilża, ma bardzo miłą dobrze wchłanialną konsystencję jednak nie do końca odpowiada mi jego zapach, zaraz po nałożeniu jest w nim jakaś chemiczna nuta i dopiero po chwili zaczyna przypominać aromat różany. Być może to moje subiektywne odczucie i myślę że warto dać mu szansę.

Jako osoba borykająca się z wysuszoną skórą i wypryskami pieniążkowymi na tle przesuszenia, od dłuższego czasu poszukuję balsamu do skóry, który mnie nie podrażni, nawilży, uelastyczni skórę, zabezpieczy barierę lipidową i będzie przyjemny w użytkowaniu. Przetestowałam już wiele balsamów różnych marek, mam kilka niezłych, ale nadal szukam ideału. i właśnie znalazłam coś co jest mu bardzo bliskie! Ten balsam od Lirene jest niezwykle delikatny i kremowy, fantastycznie się rozsmarowuje, daje uczucie głębokiego nawilżenia, a jednocześnie zostawia skórę aksamitnie miękką i elastyczną. Jako dodatkową zaletę ma niezwykle przyjemny, delikatny zapach, faktycznie nieco różany. Dla mnie bomba, będę do niego wracać, bo moja skóra go pokochała, a ja tez za zapach.