Trochę szok, a trochę ulga. Cudowne!
Serum to kupiłam przez kupon w aplikacji Rossmann. Jego cena wówczas była o wiele niższa (kosztowało kilkanaście złotych) od regularnej, więc stwierdziłam, że to dobry moment na przetestowanie nowości jednej z moich ulubionych polskich marek ;).
Moja cera jest mieszana, wrażliwa, trądzikowa. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki bywają na zmianę normalne i suche. Jeśli chodzi o sera, to wybieram naprawdę różne, bo odpowiadam na aktualne potrzeby swojej skóry. Przeszłam więc już przez sera złuszczające, matujące, nawilżające - no po prostu wszystkie :D. A tym razem wróciłam ponownie do matującego. Bo właśnie to ono robi. Matuje i to bardzo dobrze! Trochę byłam zaskoczona po pierwszych kilku razach, a trochę poczułam ulgę. Niby nie spodziewałam się takiego fajnego działania, a jednak gdzieś w głębi liczyłam na nie. O jakie działanie mi konkretnie chodzi? Jak już wspomniałam, matuje. Nałożone na twarz już pod palcami znika, bo wchłania się ekspresowo w skórę, nie zostawiając żadnej warstwy. Buzia nie błyszczy się, tylko jest matowa, ale wiadomo, że nie wygląda na suchą i bez życia. Jakaś tam satyna się lekko wybija. Dzięki takiemu działaniu reguluje też wydzielanie sebum, co jest mi potrzebne szczególnie latem w gorące dni. Rzeczywiście makijaż nie wyświecał się tak szybko i w takiej ilości, jakby mógł bez tego serum. Oczywiście łączyłam je z kremem do twarzy, choć równie lekkim. Kolejne, co dostrzegłam, to szybsze gojenie się aktywnych wyprysków, np. tych hormonalnych, a one są naprawdę uparte. Jednak nie zapobiegało ich powstawaniu, więc mogłam liczyć wyłącznie na leczenie tych już powstałych. Serum samo z siebie niespecjalnie nawilżało, dlatego o to trzeba zadbać oddzielnie. No chyba, że macie tak bardzo przetłuszczającą się cerę, że taka turbo lekka konsystencja Wam wystarcza. Ja jednak i tak polecałabym dodatkowo pomyśleć o nawilżeniu. Ale jeśli chodzi o ogólne efekty, to jestem doprawdy zadowolona! Niepozorny gagatek, a zrobił wszystko to, co zostało obiecane. Polecam!
Konsystencja to nieco mętny żel, który przy dotyku lekko się ciągnie. Ale spokojnie, klei się delikatnie tylko przy rozprowadzaniu, po czym wchłania się i wysycha.
Zapach ma cu-do-wny! To na sto procent kokos, ale w takiej wersji, która totalnie jest w moim guście. Nie lubię mdłego jego zapachu, czyli zbyt słodkiego, ciężkiego, dającego uczucie lepkości. Tutaj za to jest kokos rześki, jakby połączony z wodą kokosową. Słodki, ale czymś przełamany. Uwielbiam!
Opakowanie to żółta, plastikowa buteleczka z białą, plastikową pompką. Ma minimalistyczny wygląd, trochę niepodobny do Yope, ale nie zapomnieli o dodaniu zwierzątka/stworka na szacie graficznej :D. W tym przypadku jest to dość słabo widoczny zając/królik. Całość ma jakość typowo drogeryjną, ale dobrą. Pojemność to 40 ml, czyli o 10 ml więcej od typowej pojemności takich produktów.
Zalety:
- 97% składników pochodzenia naturalnego
- Świetnie matuje
- Reguluje wydzielanie sebum
- Goi aktywne wypryski
- Super sprawdza się pod makijażem
- Nie zostawia żadnej warstwy
- Ekspresowo się wchłania, jeszcze przy rozprowadzaniu
- Żelowa konsystencja
- Cudowny zapach!
- Dobra wydajność
- Ładne i dobrej jakości opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie