Kolejny produkt do oczyszczania, który wpadł w moje ręce z promocji. Nie ukrywam, że lubię się czaić na takie perełki. Gdy tylko jakiś mi się kończy, to przeglądam katalog na Wizażu i wyhaczam ofiarę do przetestowania. Taak, mam już całą masę ulubieńców, całą masę bubli, ale wciąż ten asortyment jest tak szeroki (i się powiększa), że co poradzę, że moje serce mówi "testuj" a mózg "a może weź coś sprawdzonego w końcu".
Dawno nie posiadałam balsamu do demakijażu, głównie były to olejki. Pierwsze użycie to był spory przeskok, patrząc na to, do czego się przyzwyczaiłam. Rzeczywiście konsystencja tego balsamu może troszkę irytować, ale mnie tu chodzi głównie o zmycie tego, co chcę. A jest to przede wszystkim krem SPF i od czasu do czasu solidna dawka makijażu.
Mam go już jakiś czas, ponieważ w trakcie wpadł mi w ręce olej ryżowy do mycia twarzy i nie używałam go codziennie. Mimo wszystko uważam, że jest bardzo wydajny jak na produkt tego typu i myślę, że jego zakup był udany.
Opakowanie
Po pierwsze - tuba jest miękka, więc wyciśnięcie porcji balsamu nie sprawia mi problemów. Dwa - kolor. Jest ładny, zgaszony róż i minimalistyczna etykieta powodują, że moja estetyka się cieszy na sam widok brania go do ręki. Trzy - zawleczka wykonana z twardego plastiku, czasem się ubrudzi, ale to normalnie. Nie mniej bardzo dobrze zabezpiecza produkt przed niechcianym wydobyciem się (często przewożę go w torbie podróżnej), nigdy nie zaliczyłam z nim wpadki.
Pod tym kątem wszystko mi gra.
Konsystencja i zapach
Balsam posiada w sobie tłustość, ale uważam, że dzięki temu o wiele łatwiej rozprowadzić go na twarzy. Gdyby taki nie był, byłoby topornie. Jest blado różowy, nieco satynowy. Wiadomo, że nie będzie to nigdy formuła olejku, którego czasem potrzeba naprawdę niewiele, żeby pokrył całą twarz. Dlatego trzeba jednak nim się trochę namachać.
Szkoda mi trochę, że jego zapach jest taki apteczny, typowo chemiczny. Fajnie, gdyby był albo totalnie neutralny albo gdyby znalazły się tam jakieś delikatne perfumowane nuty. Jego aplikacja jednak trochę trwa, wymasować skórę trzeba porządnie, więc musimy się nim trochę otoczyć.
Wydajność i cena
Sama wydajność tego produktu nie jest taka tragiczna, mimo że nakładam dość grubą warstwę. Mamy tu 150 ml balsamu, więc nieco więcej niż zazwyczaj (100 ml to taki klasyk). Jego cena na promocji jest bajeczna, ja zapłaciłam gdzieś 16 zł. Nie narzekam pod tym kątem, serio.
Działanie
Główne zadanie, którym jest oczyszczanie, jest spełnione tutaj bardzo dobrze. Ten balsam skutecznie radzi sobie z wieloma warstwami produktów, które mamy na twarzy - zaczynając od pielęgnacji (serum), potem krem SPF, potem podkład, puder, makijaż oczu. Ja zawsze po nałożeniu lubię go nieco zmoczyć wodą, wtedy o wiele szybciej wszystko się rozpuszcza, szczególnie zaschnięty tusz. Nigdy mi się nie zdarzyło, że po zmyciu go musiałam powtórzyć proces, także to ostatecznie wpływa na moją wysoką ocenę.
Oprócz oczyszczania mamy tutaj też jakieś obiecanki na temat pielęgnacji. Zawartość centelli i witaminy B12 to zawsze plus, nie ma co tego podważać, ale jednak czy produkty do oczyszczania nie znajdują się zbyt krótko na skórze, żeby te dwie bomby odżywcze mogły zadziałać? Regeneracja wymaga czasu mimo wszystko. Ale wiecie, lubię też w nim to, że po zmyciu skóra nie jest tak turbo ściągnięta jak z innymi kosmetykami tego typu. Może to właśnie zasługa tych dwóch składników.
Ja zawsze po jego zmyciu sięgam jeszcze po żel do twarzy, co by mieć twarz umytą w 100% (inaczej bym chyba skręciła się w środku) i w takim połączeniu jest picobello.
Myślę, że każda cera się z nim polubi. Mój mieszaniec zdecydowanie wyciąga z niego wszystko co najlepsze, nie robi mi żadnych niespodzianek w postaci zapychania i w dotyku czuję, że skóra jest dokładnie umyta. Jak dla mnie produkt wart wypróbowania, polecanko.
Zalety:
- praktyczne opakowanie: miękka tuba, estetyczny design, zawleczka dobrze zabezpiecza przed wydostaniem się balsamu (przewoziłam go nie raz w torbie i nic się nie rozlało)
- skutecznie oczyszcza – dobrze usuwa makijaż, spf i inne warstwy produktów
- nie przesusza skóry – po zmyciu cera nie jest ściągnięta
- wydajny – wystarcza na długo mimo częstego użycia
- dobra cena – szczególnie na promocji (ok. 16 zł za 150 ml)
- uniwersalny – sprawdzi się przy różnych typach cery, nie zapycha
- zawiera składniki pielęgnujące (centella, witamina b12)
Wady:
- chemiczny, apteczny zapach - mógłby być neutralny lub delikatnie perfumowany
- konsystencja może irytować – tłusta, trzeba się trochę namachać przy rozprowadzaniu
- raczej nie nadaje się do szybkiego demakijażu – wymaga chwili masażu i dokładnego zmycia
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie