Luksja Creamy & Soft, Kremowe mydło w płynie Korzenna Pomarańcza 

Mydło w płynie to niezbędny produkt w moim domu. Często zmieniam zapachy więc gdy zobaczyłam nowości od Luksji od razu kupiłam. Korzenna pomarańcza brzmi bardzo intrygująco, coś innego od pozostałych wersji z drogerii. Lubię takie zimowe nuty. Niestety po użyciu trochę się rozczarowałam. Zapach jest bardzo delikatny, czuć tylko trochę owoc bez żadnych korzennych dodatków. Na dłoniach praktycznie w ogóle nie czuć. Plus za kremową konsystencję, które nie podrażnia i nie wysusza skóry. Opakowanie w woreczku jest duże i pozwala na wiele uzupełnień. Ogólnie może być, ale trochę czuję niedosyt. Spodziewałam się czegoś więcej.

Zgadzam się z innymi opiniami, że korzennych nut tutaj nie czuć, ale ja nie uważam tego za wadę. Kupiłam po prostu zapas o aromacie bardziej zimowym, a jak dla mnie to mydło pachnie delicją pomarańczową, więc nie przyczepię się o brak korzenności. ;) Mi się podoba. Pomarańcza to mój ulubiony owoc, więc kocham jej zapach, a jeśli chodzi o pielęgnację dłoni, to jest ona bardzo wdzięczna, ponieważ neutralizuje różne zapachy, zwłaszcza te, które lubią wpijać się w skórę podczas pracy w kuchni. Ten produkt tuszuje takie przypadki. Konsystencja jest dość kremowa, jednak pieni się dobrze, nie przesadnie, czego też nie lubię, bo można spłukiwać takie mydła w nieskończoność, a i tak często nie dopłukuję, a potem taki produkt zalega na skórze i przesusza ta chemia, która wyschnęła na dłoniach. Dla mojej suchej i wrażliwej skóry dłoni ten kosmetyk jest łagodny, są mydła o bardziej naturalnych składach i takie też wolę, ale jakoś pod wpływem impulsu i widniejącej na etykiecie pomarańczy dałam się skusić i nie żałuję, bowiem jest to produkt łagodny, wydajny, zdaje się także pielęgnujący, a do tego przyjemnie pachnie.

Lubię sezonowe limitowanki, jestem łasa zwłaszcza na te jesienne i świąteczne, więc namówić mnie na zakup pachnącego świętami kosmetyku nie jest trudno ;) Marka Luksja to już klasyk w polskich domach, także zakup wydawał się być pewniakiem. Niestety, jestem zawiedziona - na tyle sezonowych mydeł, które przerobiłam, to tu jest po prostu słabo. Opakowanie - mydło dostępne było w wersji refill w woreczku. Woreczek jest wygodny w użyciu, szczelny, nie mam nic do zarzucenia, jeśli chodzi o funkcjonalność. Także szata graficzna mi się podoba, kojarzy się z jesienią. Zapach - największe rozczarowanie! Producent pięknie opisuje, że "korzenne, pikantne nuty łączą się harmonijnie z aksamitną słodyczą pomarańczy i wanilii" - dobre sobie ;) To tak na prawdę kremowy zwyklak, pachnie czymś mydlanym, bliżej nieokreślonym, jeśli lubicie jesienne limitowanki, to tu ich nie uświadczycie. Oczywiście, żeby nie było - zapach jest ładny i poprawny, w niczym nie przeszkadza w użytkowaniu, ale nie ma w sobie nic ze swojej nazwy. Mydło jest kremowe, ma typową dla mydeł w płynie konsystencję. Poprawnie się pieni, dobrze myje dłonie. Z jednej strony nie przesusza mocno dłoni, z drugiej strony czasem czułam dyskomfort, gdy musiałam myć dłonie wiele razy pod rząd. Nie wiem, nie sądzę by dobrze się spisało zimą, gdy miewam bardziej przesuszoną skórę. Podsumowując, takie zwykłe, poczciwe mydło. Wahałam się nad wzięciem jabłkowego, może ono byłoby lepsze? Pomarańcza w każdym bądź razie po prostu nie zachwyca.

plusy: + w miarę gęsta konsystencja + dość dobrze się pieni + przyjemny, lecz słabo wyczuwalny zapach + dosyć dobrze oczyszcza minusy: - wysusza skórę inne cechy, których nie biorę pod uwagę przy ocenie: - bardzo niska dostępność + dostępne w opakowaniu uzupełniającym

Opakowanie zapasowe o pojemności 900ml kupiłam w Kauflandzie za około 10zł, bo od dłuższego czasu polowałam na mydło o zapachu pomarańczy i liczyłam na to, że faktycznie będzie miało coś wspólnego z tym owocem. Mydło ma skutecznie oczyszczać skórę, zapewniać jej pielęgnację i natychmiastową miękkość i czarować wspaniałym aromatem. No cóż, takich walorów nie dostrzegłam, a nawet stwierdzam, że moje doświadczenia przeciwne są opisowi producenta. Zapach nie ma nic wspólnego z pomarańczą, a wyczuwam jedynie chemię, korzenność i gdzieś tam z tyłu z trudem przebija się wanilia - zawiodłam się koszmarnie. Mleczna barwa i konsystencja płynnego żelu pozwala na szybkie i powierzchowne umycie skóry bez pozostawiania osadu na umywalce. Dobrze się pieni, ale nie usunie przypadkowej plamki z tuszu do rzęs ani farby akwarelowej czy też plakatowej. Nie ma żadnych szans na zmycie żółtego barwnika z kurkumy, bo ten całkowicie wżera się w głębsze warstwy skóry i ciężko go wywabić. Po dwóch dniach używania zauważyłam, że skóra dłoni jest ściągnięta, sucha, przebarwiona. Dodatkowo widoczna była biel masy odstających skórek; nawilżający krem do rąk dawał chwilowe ukojenie, po godzinie od aplikacji czułam już suchość, a dłonie były wrażliwe na dotyk, bardzo szorstkie, nieprzyjemne. Po miesiącu stosowania dłonie wyglądały strasznie - krem do rąk, który w przypadku innych przesuszaczy działał cuda tutaj był tylko chwilowym ratunkiem, nie potrafił nawilżyć odpowiednio mojej skóry. Nie planuję ponownego zakupu tego barchła, bo znam wiele podobnych cenowo mydeł w płynie, które faktycznie myją i pielęgnują i mają o wiele lepsze zapachy - ten produkt nie spełnił żadnego z postulatów producenta.

Kupiłam to mydło przed świętami Bożego Narodzenia. Zachęcona zapachem pomarańczy z przyprawami korzennymi, krótych jestem fanką zwłaszcza w okresie zimowym musiałam je mieć. Konsystencja przyjemna, kremowa. Dobrze rozprowadza się na dłoniach, pieni się i bez problemu spłukuje. Nie wysusza skóry, nie powoduje podrażnień, alergii. Jeśli chodzi o zapach to niestety się zawiodłam. Kompletnie nie czuć tutaj tych korzenych nut. Sama pomarańcza też słabo wyczuwalna. Ogólnie wyobrażałam sobie ten zapach zupełnie inaczej. Generalnie produkt pod względem właściwości na plus, jednak zapach to tutaj pomyłka.