Balea Chocolate Cookie Maske Maseczka do twarzy 'Czekoladowe ciasteczko'

Dodałam, więc wypada ocenić ;). Uwielbiam kosmetyki o zapachu deserów, nie tylko maseczki. Skusiło mnie więc opakowanie z czekoladowymi ciasteczkami i obiecany zapach. Skład też wyglądał przyzwoicie, do tego 2 saszetki w bardzo przyzwoitej cenie. Niestety, po otwarciu opakowania czekał mnie zawód. Pachniała niby czekoladą, ale na pewno bez ciasteczek. A i tak sam zapach tej czekolady był niby słodki, ale mam porównanie do wielu innych kosmetyków o tej woni i miałam takie, które o wiele lepiej oddawały zapach tej słodkości. Szczerze mówiąc w trakcie aplikacji zapach był dla mnie męczący. Sama konsystencja dość kremowa, przyjemna, ma beżowy kolor. Niestety po zmyciu produktu nie zauważyłam, ani nie odczuwałam żadnego specjalnego efektu. Pomyślałam, że widocznie takie maseczki nie są dla mnie i poza nielicznymi wyjątkami, lepiej się u mnie sprawdzają te w płachcie. Ale następnego dnia czułam, że skóra na twarzy była bardzo milutka w dotyku i niezwykle miękka, więc z takim opóźnionym zapłonem, ale okazało się, że kosmetyk jednak działa. Szkoda tylko, że ten zapach za słodki, męczący i jak dla mnie niestety mdły.

Balea Chocolate Cookie Maske (Maseczka do twarzy 'Czekoladowe ciasteczko') to prawdziwa przyjemność dla zmysłów. Jej zapach jest cudownie słodki, przypominający świeżo upieczone czekoladowe ciasteczka, co sprawia, że każda aplikacja jest wyjątkowo relaksująca. Jeśli chodzi o działanie, maseczka delikatnie nawilża skórę, pozostawiając ją miękką i wygładzoną. Choć efekt nawilżenia nie jest bardzo intensywny, to jednak daje się odczuć i sprawia, że skóra wygląda na bardziej promienną. Dodatkowym atutem jest niska cena, co czyni tę maseczkę dostępną dla każdego. Jest to świetny wybór na chwilę domowego spa, kiedy chcemy poczuć się rozpieszczone bez wydawania fortuny.

Nie jestem fanką maseczek innych niż w płachcie ze względu na skłonność do podrażnień przy ich zmywaniu. W tym przypadku jednak reaplikacja odbyła się bez większych problemów, dość przyjemnie. Co pierwsze da się odczuć to niesamowicie intensywnie ciasteczkowy zapach, który idealnie by się wkomponował w zimowy czy jesiennie rytuał pielęgnacyjny. Poza tym maseczka była bardzo wydajna, dużo ilości w środku opakowania, które jest dość poręczne. Skóra była odświeżona, nawilżona i zrelaksowana.

Przynajmniej raz w tygodniu robię sobie małe domowe SPA. No i wtedy maseczka na twarz jest obowiązkowa. Tym razem nałożyłam maseczkę Balea. Tym razem na warsztat poszły czekoladowe ciasteczka . Opakowanie ma rewelacyjną grafikę. Właśnie z ciasteczkami . Zapach jest obłędnie czekoladowy a konsystencja gęsta. Maseczka przeznaczona jest na dwa użycia, przy czym mamy dwie saszetki na każde użycie z osobna. Maseczka fajnie się nakłada, nie zastyga na twarzy. Trzymałam ją 15 minut. Nie ma problemu ze zmyciem jej. Twarz jest rozjaśniona, rozświetlona i nawet wygładzona. Bardzo fajna, na pewno do niej wrócę.

Do przetestowania produktu skusiła mnie ładna szata graficzna oraz zapach ciastka czekoladowego... jako fanka slodyczny , nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Maseczka ma kremową konsystencję. Jest lekka oraz komfortowa. Dobrze nawilża skórę, która staje się miękka i gładka. Nie podrażnia. Atutem jest niska cena oraz wygodne opakowanie w formie saszetki. Aplikacja jest szybka i bezproblemowa. Kosmetyk jest bardzo wydajny.