Selfie Project Love Is Love, Nourishing Sheet Mask Odżywcza maseczka na tęczowej tkaninie

Maseczka do twarzy w płachcie, którą ostatnio przetestowałam, niestety mnie rozczarowała. Bardzo lubię nakładać maseczki od czasu do czasu, więc skusiłam się, żeby sprawdzić, jak ta się sprawdzi. Na plus oceniam fakt, że maseczka dobrze przylega do twarzy – łatwo ją dopasować i nie ma problemów z niedopasowaniem. Jest także porządnie nasączona i zawiera kwas hialuronowy, który skutecznie nawilża. Jednak po jej zdjęciu i wklepaniu pozostałości twarz lekko się klei, co nie jest dla mnie komfortowe. Dodatkowo, kolory tęczy na maseczce wyglądają niezbyt estetycznie, co trochę mnie zniechęciło. Podsumowując, nie jest to produkt, po który sięgnęłabym ponownie.

Podobnie jak z płatkami pod oczy z tej serii - nie zamierzałam kupować maseczki w cenie regularnej, ale w promocji się skusiłam. Przetestowałam już dziesiątki masek na tkaninie i ta od nich się różni. Nie tylko tęczowym nadrukiem, ale też tym, że jest o wiele mniej nasączona, niż większość. Początkowo spodobało mi się to, dzięki temu przy wyjmowaniu z opakowania z płata nic nie kapało, ani się nie rozchlapywało. Przez 15 minut trzymałam ją na twarzy i nie wyschła, ani nic się z nią złego nie działo. Ale gdy ją ściągnęłam ze skóry to prawie nie odczuwałam żadnego jej działania. Nie bardzo było jak wmasować resztki, bo ich nie było. Odżywcza esencja zupełnie jak woda. Miało to ten plus, że po aplikacji tego specyfiku buzia nie lepiła się ani trochę - co było nagminne przy innych, mocno nasączonych płachtach. Ale działanie niestety znikome. Minimalne nawilżenie, po którym następnego dnia nie było śladu, a treściwsze maskki na tkakninie taki ślad pozostawiały nawet kolejnego dnia w postaci bardziej nawilżonej i miękkiej skóry.