Kobo Professional Luminous Baked Colour Wypiekany cień do powiek

Używałam tego produktu w dwóch kolorach - miałam kilka opakowań- jeden był mocno błyszczący różowy a drugi mniej błyszczący w kolorze herbacianej róży. Doskonale spisywały się jako rozświetlający róż w czasach gdy rozświetlaczy było niewiele. Dobrze też wyglądał nałożony jako akcent kolorystyczny przy cieniowaniu powieki :) Bardzo lubię i dobrze wspominam- dodam że dużo lepiej mi się sprawdził jak róż z Bourjois który po kilku użyciach skamieniał na powierzchni

Cień na pewno ma piękny odcień, jednak w moim przypadku nie sprawdza się aplikacja na sucho, nie jest wtedy specjalnie widoczny na powiece i niemiłosiernie się obsypuje. Posiada bardzo duże, mocno połyskujące drobinki, wręcz brokat, nie wyobrażam sobie używania jako rozswietlacz na kości policzkowe. To minusy, z plusów to, że aplikacja na mokro nie sprawia niespodzianek w postaci obsypywania, bardzo ładnie wygląda w kacikach oczu, czasem delikatnie używam pod łukiem brwiowym. U mnie nie sprawdził się jako cień do powiek.

Posiadam odcień Copper, kupiony przez przypadek na promocji. Produktu używam jedynie jako cienia do powiek - różu nigdy nie nakładam robiąc makijaż. Najbardziej podoba mi się efekt, jaki daje nałożenie cienia bezpośrednio na nieprzypudrowaną powiekę, jedynie z korektorem lub bazą - wtedy cień jest bardzo intensywny, pięknie połyskujący, bez problemu utrzymuje się cały dzień. Jeżeli nakładam go na powiekę utrwaloną pudrem, efekt jest subtelny, ale cień nadal pięknie połyskuje i mieni się na powiece, dodatkowo nic się nie osypuje.

Bardzo fajny cień, którego również używam jako róż do policzków i też się sprawdza do tego idealnie, a przy tym cera wygląda na taką promienną. Łatwo się go aplikuje na powiekę, ma piękny kolor i ładnie połyskuje, do dziennych makijaży jak najbardziej na tak!

Posiadam odcień 312 (Snowy White) i zerkając na inne recenzje widzę, że jest to chyba najczęściej wybierany kolor spośród wypiekanych cieni od Kobo. Kupowałam Snowy White w bardzo określonym celu - miał mi posłużyć do roziskrzenia wizerunku podczas imprezy sylwestrowej. Cień jest bialutki, mieniący się, z wyraźnie widocznymi srebrnymi drobinkami. Uważam, że jest naprawdę śliczny i od razu przypadł mi do gustu. Jego pigmentacja zależy od tego, na co zwrócimy uwagę - nakładając go na powiekę nie otrzymamy białej powłoki (moim zdaniem to dobrze), ale transparentną, mieniącą się poświatę. Cień służy mi do rozjaśniania kącika oka, do podkreślania łuku brwi, ale czasem także do pokrycia całej powieki, gdy potrzebuję makijażu delikatnego, nienachalnego. Nadaje się on też do podkreślenia kości policzkowych a także do... roziskrzenia włosów! Odkryłam to przez przypadek, zauważając, że cień mocno pyli, zwyczajnie oprószyłam nim włosy przed imprezą sylwestrową i efekt był zdumiewający. Jeśli chodzi o aplikację, to jest ona dość katorżnicza. Cień jest niezwykle twardy i tępy, nie chce chwytać się nawet najbardziej miękkiego pędzla. Osypuje się, pyli i czasem miałam wrażenie, że jest on wszędzie, tylko nie tam, gdzie chciałam go nałożyć. Ostatecznie zrezygnowałam z walki z pędzlami i nakładam go palcem - wówczas pracuje w miarę ulegle, pozwalając nad sobą zapanować. Trwałość jest dobra, nie zauważyłam, by się rolował czy wchodził w załamania powieki. Daję mu 4 gwiazdki - troszkę naciągane, ponieważ aplikacja jest naprawdę trudna, ale mój Snowy White służył mi naprawdę wiernie, zużyłam go do ostatniej mieniącej się drobinki i pewnie jeszcze do niego wrócę, ponieważ spodobał mi się szereg możliwych zastosowań, do których można nam posłużyć ten odcień. (Zdjęcia ukazują odcień 312 w świetle naturalnym oraz sztucznym)

Posiadam 2 wypiekane cienie z Kobo w odcieniach białym i brzoskwiniowym. Opakowanie wygląda na nieco tandetne, ale w rzeczywistości wcale takie nie jest, służą mi od kilku miesięcy a nic złego nie dzieje się z plastikiem. Cienie pięknie się mienią, można je budować od subtelnego do mocniejszego, nie robią plam, są jedwabiste w dotyku, nadają się zarówno na całą powiekę, jak i w kącikach (tu mówię bardziej o białym). Można też zrobić taki myk, że na inny cień wklepać cienką warstwę tego produktu dla nadania delikatnego błysku na powiece. Są trwałe, niesamowicie wydajne, stosuje je od kilku miesięcy a zużycia praktycznie nie widać:) Dobrze, że wypiekane produkty maja dłuższy termin ważności :)) Odcienie różu i brzoskwini można także z powodzeniem stosować na policzki dla nadania dziewczęcego rumieńca od razu z rozświetlaczem w jednym :) o ile ktoś lubi mini drobinki na policzkach. Cena pojedynczych cieni jest korzystna, to raptem kilka złotych (myślę max do 10zł w promocji) a jakość jest naprawdę w porządku. Doprawdy nawet jakbym chciała to nie mam za bardzo do czego się przyczepić.

- kupiłam na promocji, więc nie był drogi, ale jego standardowa cena też nie jest wysoka - mega wydajny, co jest charakterystyczne dla produktów wypiekanych. Prędzej się przeterminuje, niż go zużyjemy - boski kolor taki jasny róż z domieszką miedzi, coś w tym stylu - pięknie ożywia powiekę, nadaje jej połysku, świeżości, urozmaica makijaż, możemy podkreślić jedynie załamanie, przyciemnić kącik zew. jakimś brązem, na resztę powieki nałożyć ten cień i piękny makijaż mamy gotowy - jest również fajny do rozświetlenia wew. kącika, gdyż odcień nie jest ciemny, coś a la delikatny, jasny róż ze złotem - nie jest to może must have, nie jest jakoś szalenie napigmentowany, ale to ładny cień i możemy nieco urozmaicić jakiś zwykły makijaż w brązach czy nudowych kolorach

Trzyma się naprawdę świetnie a dla mnie to podstawa, bo jak piękny kolor by to nie był, to jeśli po kilku godzinach jest już cały zbrylony na powiece, to nie ma u mnie szans. A kolor jest piękny. Dziewczyny już go bardzo ładnie i poetycko opisały, nie potrafię tutaj chyba dodać nic nowego. Zdecydowanie bardziej lubię go na mokro, bo daje bardziej intensywny, metaliczny kolor, nakłada się bez problemu, nie zostawia plam w tym miejscu, w którym w pierwszej chwili dotknęło się pędzelkiem, jak to często bywa z cieniami, których można używać na mokro. Bardzo dobrze się wtedy rozciera, nie zbryla nawet przez kilka godzin a po użyciu bazy również przez cały dzień. Czasem używam go też jednak na sucho, dobrze się sprawdza do wyrazistego dziennego makijażu, można wtedy stopniować intensywność koloru, cieniować go. Dzięki temu, że ma taki specyficzny metaliczny blask można go łączyć z różnymi innymi kolorami, zarówno w zimnych jak i ciepłych tonacjach. Używam tego produktu od: ok. roku Ilość zużytych opakowań: 2 w różnych kolorach

Jak w tytule - odcień aubergine to miłość mojego życia :-) Nakładany na mokro - metaliczny fiolet. Nakładany na "lekko wilgotno" i dobrze roztarty - brąz z poświatą fioletu. Identyczny efekt dawał c\'mon cameleon Essence, z tym, że zamiast fioletu królowała tam ciemna zieleń. Na bazie utrzymuje się cały dzień, bardzo łatwo rozciera (nawet nałożony na mokro nie robi plam, rozciera się równomiernie, a im bardziej roztarty, tym bardziej wpada w brąz). Łatwo też nabiera się na wilgotny pędzelek (ja używam kulki), wilgoć nie pozostaje na cieniu, nie moczy go i nie utwardza. Przyczepić mogę się jedynie tego, że mój egzemplarz po mniej więcej miesiącu oczekiwania w szufladzie wygląda tak, jakby ktoś odciął mu tę wypukłą część poziomo nożem :-) Po prostu odpadła. Nie mam z tym problemu, "nadwyżkę" cienia mogę teraz wykorzystać z płynem Duraline do różnych kombinacji, nie muszę go w tym celu kruszyć. Tak więc jego miękkość dla mnie jest zaletą, ale może być też wadą. Innych odcieni nie próbowałam, nie za bardzo mnie pociągają, ale ten jest jedyny w swoim rodzaju. Na pewno wydajny, ale mam nadzieję, że będzie dostępny stale. Używam tego produktu od: 3 miesiące Ilość zużytych opakowań: pierwsze

Tak naprawdę chciałam kupić róż, ale przez pomyłkę wzięłam ten cień-mają identyczne opakowania;). Niestety jako cień jest do kitu-ma wielkie brokatowe drobiny, w ogóle nie widać pigmentu, wygląda to jakbym nałożyła na powiekę tonę brokatu i nic więcej. Jak na pojedynczy cień wcale nie był tani, no ale niestety jest mega wydajny. Łatwo dostępny, ład nie wyglądał w opakowaniu, ale oprócz tego nie widzę innych zalet ani zastosowania dla niego.Próbowałam użyć go jako róż, ale też nic nie zdziałała. Miałam odcień Copper.Nie wiem, czy takie obserwacje wynikają z moich niezbyt rewelacyjnych umiejętności makijażowych, czy ten produkt jest po prostu słaby. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: jedno

Podejrzewam ze intensywniejszy byłby stosowany na mokro jednak ja używając tylko ns sucho, polecam nakładać palcem cień lepiej sie trzyma i nakłada, ładnie rozswietlaja chętnie bym sprobowala kolejny cień Używam tego produktu od: Dłużej niż rok Ilość zużytych opakowań: 1

Na sucho nie wypada tak dobrze jak na mokro. Lubię nim robić kreski bo wygląda to tak jakbym robiła je profesjonalną kredką do oczu. Posiadam kolor AUBERGINE który jest przepiękny. Nadaje się na codzienne wyjścia jak i na wieczorne imprezy. Cień nie ściera się szybko i bez obaw wytrzyma cały dzień bez konieczności poprawek :) Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie w trakcie

Posiadam Snowy White, zdaje się nr. 312. Jest to biały cień, który jak się okazało nie sprawdza się za bardzo w tej roli. Według mnie jest dobry do rozświetlenia wewnętrznego kącika oka lub ewentualnie pod łuk brwiowy. Chodzi o to, że jest słabo napigmentowany, inaczej mówiąc nie pokryje naszej skóry swym kolorem, daje tylko mgiełkę w tym odcieniu. To co w nim najbardziej istotne to fakt,że bardzo mocno rozświetla skórę ! To stanowczo jest najlepiej określająca go cecha ! Rozświetlenie które daje na kości policzkowej jest bardzo, bardzo intensywne ( można nałożyć go w maleńkiej ilości a efekt będzie widoczny, przy zwyczajnym maźnięciu pędzlem efekt jest jeszcze bardziej intensywny, tak więc trzeba z nim uważać !) Porównując go z innymi rozświetlaczami to różnica jest taka,że ten jest grubo zmielony. To znaczy,że widzę w nim malutkie świecące drobinki, nie jest to zbyt delikatny efekt tafli wody na policzku, za to nadaje się do makijażu wieczorowego np. na imprezę. Każdy lubi co innego i na różne okazje używamy innych kosmetyków :) Ogólnie nie żałuję,że go kupiłam, z czasem i tak go wykorzystam a kupiłam w promocji chyba za 5 zł ? Na dole fotki z moimi rozświetlaczami, są tez 3 wyjątki, cień i 2 niby róże, które dają takie rozświetlenie,że ho ho! Dla porządku swatche są w kolejności od lewej do prawej góra, potem dół: 1. Golden Rose Terracotta Blush On 01, 2. W7 Candy Floss, 3. Kobo Luminous Baked Colour róż, 4. Kobo Luminous Baked Colour cień do powiek, 5. MAC Soft & Gentle, Mineralize Skinfinish, 6. Inglot AMC nr. 84, 7. Mememe Goddes Rosks (moje kochane kamienie), 8. Gosh Giant Sun Powder (tez nie trzeba przedstawiać ), 9. Flormar Pretty Compact Blush On p115 (dla mnie obok różu jest rozświetlacz a nie bronzer) 10. Sleek Face Form paletka róż + bronzer + rozświetlacz kolor Fair, 11. The Balm Mary Lou -Manizer, 12. W7 Africa( dla mnie to różo-bronzero-rozświetlacz 3w1 )

Co cień ,to inna ocena.Pierwszy ocenię nr303 cornflower.Czaiłam sie na ten cień dośćdługo,piekny kolorek...kupiłam..i ..porażka.Cień jest piękny tylko w opakowaniu,pigmentację ma zerowa nawet przy 5 warstwie !!!Najgorszy bubel jaki w życiu widziałam. Zupełnie inna historia jest z nr 308.Pękny kolor iskrzący sie brokatem,tak, brokatem wiem ,że wiele dziewczyn na to narzeka,ale ja lubie brokat:-)Świetnie napigmentowany,mega wydajny i bardzo dobrze się z nim pracuje.U mnie utrzymuje sie cały dzień bez bazy.Ten kolorek szczerze polecam. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Uzywam cienia wypiekanego z kobo 312 snowy shine, wedlug mnie jest to idealny preparat do rozswietlania .....KOŚCI POLICZKOWEJ, swietnie rozswietla skore ( jakby ktos mi wypolerował facjate nadajac swietlisty polysk) , moze byc stosowany jako cien do powiek. Bardzo wolno sie zuzywa pomimo czestego uzywania i nakladania go srednim pedzlem, zapewne dlatego, ze ma on twarda konsystencje-co jest chyba cecha charakterystyczna cienia wypiekanego. Co wazne ma on dobra przyczeponosc wiec mozna go uzywac nawet bez podkladu, jest mocny i wyrazisty ( jezeli chodzi o malowanie kosci policzkowej to uzywamy grubego pedzla i lekko muskamy nim po kosci policzkowej, nasza kosc jest wtedy lekko polyskujaca i uwydatniona). Ps. Ja nie widze zeby na mojej buzi byl brokat i nic mi sie nie skruszylo (polamane cienie da sie naprawic). Od 14lutego- 27 marca 2013 w drogerii NATURA jest promocja na cienie wypiekane z kobo, z 19.99zl sa przecenione na 9.99zl dlatego jutro lece penetrowac sklep :D Napewno kupie jutro taki sam odcien!

Posiadałam 3 wkłady i nie zbyt długo się nimi cieszyłam. Wszystkie się skruszyły i całe rozwaliły :( Daję 1 gwiazdkę za napigmentowanie choć nie jest rewelacyjne ... Używam tego produktu od: 1 msc Ilość zużytych opakowań: 3 okrągłe wkłady

To miał być mój pierwszy kontakt z marką Kobo, o której o dziwo słyszałam całkiem pochlebne opinie... Te cienie znięchęciły mnie jednak na starcie. Kolory co prawda zachwycają z zewnątrz, więc bez szczególnych testów pochwyciłam 2 pierwsze z brzegu (311 apricot glow i 304 icy blue). Ale na tym koniec ochów i achów. Te cienie są jakieś mega suche, ledwo sprasowane, dają jedynie jakiś cień koloru a nie kolor ! W dodatku ciężko je czymkolwiek aplikować, czy to pędzlem czy to palcem, efekt ten sam - mizernie. Za cenę 15zł można już oczekiwać czegoś dużo dużo lepszego ... Ocena 1+ ... ten plus to chyba jakiś cień mojej nadzieji, bo najprawę spodziewałam się dużo więcej. Zwłaszcza, że kolor z zewnątrz zachwycają. Niestety po aplikacji czar pryska. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 2 rozpoczęte

Mam nr 305 Emerald. Lubię markę Kobo. I bardzo lubię ich cienie Professional Fashion Eye Shadow. Niestety te się z nimi nie mogą równać. - co najgorsze: już po 2 godzinach zbierają się w załamaniu powieki i nic się z tym nie da zrobić, nie pomagają żadne bazy - szybko płowieją, po prostu znikają z powiek, jakby cały kolor wciskał się w załamanie powieki Te 2 minusy całkowicie je dyskredytują. Nie kupię więcej. Plusy: + piękne kolory + łatwość aplikacji + dostępność + mega wydajność Używam tego produktu od: ok. roku Ilość zużytych opakowań: jedno w trakcie