BeneFit They`re Real Mascara Tusz do rzęs

I to w dosłownym sensie. Tak mi upaskudziło okolice powieki górnej o dolnej, że współpracownicy myśleli, że płakałam... Ale od początku. Problemy zaczynają się już na wstępie. W momencie, kiedy maluję rzęsy, to nie są one zakończone tak, jak w przypadku normalnych maskar, tylko jakby ktoś je uciął nożyczkami na końcach. Wygląda to po postu strasznie sztucznie i nieestetycznie. Produkt skleja w sposób niekontrolowany rzęsy i pozostawia grudki. Szybko zasycha. Całość wygląda ciężko, nieschludnie i nieestetycznie. Z czasem jest tylko gorzej, bo strasznie się osypuje i rozmazuje tworząc człowieka-pandę. Nigdy w życiu żadnego tuszu z Benefitu nie kupię.

Jestem posiadaczką dość długich rzęs, jaśniejszych na końcach. Zazwyczaj stawiam na dość naturalny look. Zakup produktu był przypadkowy. Wybrałam się do drogerii w poszukiwaniu tuszu do rzęs, który ma głęboki czarny kolor i formule która się nie okleja na rzęsach dzięki czemu będą pięknie porozdzielane, czarne i wydłużone. Jednocześnie postanowiłam przyoszczędzić i wybrać inny tusz niż stosuje zazwyczaj, który jest droższy. Jedyny produkt jaki posiadam od marki benefit to rozświetlacz i jestem z niego zadowolona. Wiedziałam jednak, ze marka słynie z produktów do rzęs i brwi. Zachęcona namowa konsultantki zakupiłam opakowanie promocyjne z miniaturka w zestawie. Tusz ma piękny głęboki czarny kolor wydłuża rzęsy i niestety je skleja oraz pozostawia grudki. Z czasem gdy produkt wysycha odrobine na skutek użytkowania, formuła kosmetyku się zagęszcza i efekt sklejania rzęs i grudek się nasila. Szczoteczka silikonowa z wypustkami na końcu szczoteczki co ułatwia dotarcie do każdych włosków. Produkt się osypuje. Napewno nie jest to naturalny look. Nie zakupie go ponownie.

Kiedyś myślałam że ten produkt jest dobry. Teraz porównując do dosłownie, z inną mascarą na drugim oku widzę że wcale taki nie jest. Jedyną zaletą tego produktu jest głęboka czerń tuszu i pogrubienie. Ale co z tego skoro po dwóch tygodniach zaczęła się osypywać. Ponadto wg mnie jednak zostawia efekt pajęczych nóżek. Szczoteczka jest bardzo twarda i sztywna przez co ciężko się nią pracuje, bardzo łatwo się ukłuć W tej cenie jestem na nie.

Najbardziej lubię go za fakt, że nie odbija się na powiecej, ale jeszcze bardziej za to, że się nie osypuje. Dostałam w prezencie miniaturę tuszu, jestem bardzo zadowolona zarówno z jej silikonowej szczoteczki jak i głębokiej czerni tuszu. Utrzymuje się cały dzień, w pracy zazwyczaj dokładam drugą warstwę. Bezproblemowo zmywa się płynem dwufazowym, nie szczypie, nie podrażnia, nie uczula. To mój trzeci produkt z Benefitu- jak na razie na żadnym się nie zawiodłam, a po tę miniaturę na pewno jeszcze sięgnę. Występuje w dwóch pojemnościach (standardowej i travel). Rzecz jasna miniatura jest mniej ekonomiczna, ale za to nie mam problemu, z zastyganie produktu, zmianą konsystencji, jest też z pewnością bardziej higieniczna, bo nie ,,wpychamy" za każdym razem w nią mnóstwa bakterii. Dodatkowo mieści się w każdej damskiej torebce i sprzyja w wypchanej po brzegi wakacyjnej kosmetyczce :)

Szukałam tuszu, który widocznie wydłuży mi rzęsy. Poszukiwania zajęły mi dobrych kilka lat. Ten tusz to magik! Utrzymuje się cały dzień, nie obsypuje i naprawdę wydłuża rzęsy. Są podkreślone przez cały dzień. Jest wart swojej ceny.

Ma w sobie wszystko czego oczekuje od tuszu do rzęs. Trwałość, głęboką czerń, brak osypywania się. Idealna, dobrze rozdzielająca szczoteczka zapewniająca ładne podkręcenie.

Jedyną zaletą tego produktu jest głęboka czerń tuszu i nic poza tym. Mascara nie daje żadnych spektakularnych efektów, jedynie lekko pogrubia rzęsy. Ponadto szczoteczka jest bardzo twarda i sztywna przez co ciężko się nią pracuje, a sam tusz się osypuje. Jestem na nie.

Zacznę od najważniejszego czyli to jakie posiadam rzęsy. Regularnie używam olejku rycynowego, który sprawia, że rzęsy są powiedzmy gęste i średniej długości. Wiadomo co dla kogo oznaczają średnie czy długie. Ogólnie mogłyby być bardziej dłuższe oraz gęstsze ale umówmy się, tragedii nie ma :) Od tuszu wymagam aby był trwały i w trakcie nakładania drugiej czy trzeciej warstwy nie sklejał rzęs. Lubię podkręcenie i pogrubienie bo wyraziste spojrzenie to coś dla mnie. Muśnięcie szczoteczką do rzęs co to to nie! Malując staram się szczoteczka wydobyć tyle ile można. Tusz posiada silikonowa szczoteczkę, która z całą pewnością uchwyci wszystkie rzęsy, nawet te najkrótsze. Efekt jaki nim uzyskałam niestety nie był dla mnie satysfakcjonujący. Za każdym razem było tak samo, czy tusz był nowy czy tez troszkę poleżał (czasami bywa tak, że jak tusz jest zupełnie nowy, otworzy się to nie da się malować a jak już troszkę poleży to jest zupełnie inny). Tusz jest naprawdę czarny i to mi się w nim bardzo podoba. Z trwałością to tak różnie. Bywało, że odbijał się na górnej powiece w ciągu dnia a co do demakijażu nie było to takie łatwe. Oczywiście zmywał się ale trudniej niż inne tusze. Demakijaż wykonywałam olejkiem lub płynem micelarnym. Tusz kosztuje ponad 100 zł, wiec oczekiwałam od niego chociażby lepszej trwałości w ciągu dnia. O efekcie nie wspomnę, bo dla mnie to taki zwykły, klasyczny tusz, który podkreśla to, że rzęsy są w czarnym kolorze. Ja mówię mu nie.

Miałam to nieszczęście, że w chwili jego pojawienia się w Polsce otrzymałam w prezencie niepełnowymiarowy, ale sporych rozmiarów tusz BeneFit, They`re Real Mascara, który wystarczył mi na długo. Byłam tym tuszem zachwycona i zachwalałam go bez końca. Gdzie tu więc nieszczęście? Gdy nie tak dawno postanowiłam go sobie kupić i wydałam ponad sto złotych okazało się, że Benefit nie jest tak rewelacyjny, jak ten, który pamiętam. Choć w zasadzie powinnam napisać, że działa kompletnie inaczej niż tusz, który wspominam tak dobrze. Opakowanie produktu jest nowoczesne, graficznie spójne, podoba mi się. Silikonowa szczoteczka też zapowiadała się nieźle. Nie mówiąc już o moich oczekiwaniach, które były mega duże. Byłam bardzo podekscytowania, gdy przyszłam do domu z nowym zakupem. Zmyłam natychmiast makijaż i przystąpiłam do pracy świeżo zakupionym tuszem. I nie wierzyłam własnym oczom. Co poszło nie tak? Tusz był dziwnie luźny, bardziej rzadki niż inne i niż ten Benefit, którego pamiętałam. Miałam ogromny problem, by nim dobrze pomalować rzęsy. Jakby się w ogóle ich nie „czepiał”. Spróbowałam ponownie. Wówczas po prostu zaczął moje rzęsy sklejać. Zastanawiałam się co robię nie tak? Doszłam do wniosku, że trzeba trochę odczekać, aż tusz zgęstnieje, więc czekałam. Przy kolejnym użyciu dało się go już nałożyć na rzęsy, widocznie nieco „okrzepł” i zrobił się bardziej suchy. Ale co z tego skoro, gdy zwyczajowo nakładałam drugą warstwę, znów zaczął sklejać moje rzęsy. Tworzyły się do tego na nich grudki. Efekt malowania był chyba gorszy niż mascarą z Biedronki za 9,99. Nie mówiąc już o tym, że tusz odbijał się na powiece. Za każdym razem. Niezależnie od tego ile produktu na nie nałożyłam. Podejmowałam jeszcze kilka prób jego użycia. Zarówno sauté, jak i z bazą do rzęs. Nic z tego. Nigdy nie osiągnęłam nawet w 1/3 takiego efektu, jak tuszem tej marki sprzed lat. Moje rzęsy były wprawdzie nieco pogrubione lub oblepione, ale o podkręcaniu, trwałości i wydłużaniu nie mogło być mowy. Do tego wyglądałam jak umazana tuszem. Zarówno na powiekach górnych jak i dolnych, bo grudki z tuszu z czasem zaczęły się osypywać. Wyglądało to tak jakby tusz wcale nie zastygał na rzęsach. Być może trudno w to uwierzyć, ale byłam tak zła na ten tusz i fakt, że wydałam na niego ponad sto złotych, że go w końcu wyrzuciłam! Nie wiem czy trafiłam na felerny egzemplarz czy też tusz zmienił swoją formułę przez te kilka lat. Wiem jedno - tusz, który zakupiłam bardzo mnie rozczarował.

Jestem posiadaczką gęstych lecz krótkich i bardzo prostych rzęs. Dodatkowo są bardzo jasne i preferuję efekt dobrze wyczesanych rzęs bez pajęczych nóżek. Zwykle sięgam po tusze z drogerii jednak tym razem miałam ochotę na coś droższego. Szczoteczka jest silikonowa i należy do tych większych. Włoski na końcówce szczoteczki są strzałem w dziesiątkę przez co można dotrzeć do wewnętrznego kącika rzęs bez zbędnego brudzenia powieki. Tusz ładnie wyczesuje rzęsy, nadaje im mocno czarnego koloru i wydłuża. Nie zauważyłam żeby pogrubiał, a jeśli już to raczej słabo. Produkt jest bardzo trwały, nie rozmazuje się w ciągu dnia ani nie kruszy. Jest na tyle trwały, że ciężko go zmyć po całodziennym noszeniu. Tusz nie daje efektu wartego wydania ponad 100zł jednak nie jest to zły produkt. Można znaleźć podobnej jakości tusze o wiele taniej, jednak gdy chcemy zakupić coś droższego to naj najbardziej polecam. Raczej nie wrócę do niego bo Loreal so coture jest moim ulubieńcem od lat i jest dużo tańszy.

They`re Real tusz do rzęs w kolorze kruczoczarnym, obiecuje niesamowitą długość, rozdzielenie, podkręcenie, objętość i uniesienie - prawie cały mascang. Aby pomóc mu działać na wszystkich tych frontach, Benefit zbudował specjalną szczoteczkę z naprzemiennym włosiem (aby zwiększyć objętość) i kolczastą końcówką (dla podniesienia, podkreślenia i podkręcenia). Aby przetestować They're Real, zastosowałam go na kilka różnych sposobów - jedną warstwę nakładałam pędzlem trzymanym poziomo, jedną warstwę trzymałem pionowo, potem podwójną warstwę poziomo itd. Najlepszy efekt był, gdy nałożyłam dwie warstwy trzymając pędzelek poziomo, a następnie dodałem odrobinę produktu pędzelkiem trzymanym w górę iw dół. Czy jest skuteczny w każdym z obszarów, w których Benefit powiedział, że tak się stanie? Może nie, ale ale lubię jego wygląd. Podoba mi się że grubo i wyraziście wyglądają moje rzęsy, a czas noszenia wydaje się dobry. Jest to czy dzień bez żadnej smugi, wiec jak lamnie super. Co do demakijażu schodzi bez problemu, nie szczycie w oczy. Ale chociaż lubię kolor i objętość tuszu They’re Real, Benefit mógł by popracować bardziej nad działaniem długości, separacji i utrwalania skrętu. Myślę, że moje rzęsy wydają się dłuższe, ale nie tak długie, rozdzielone lub kręcone, jak wyglądają, gdy noszę kombinację Urban Decay Cannonball.

kupiłam go zachwycona efektem tuszu benefit roller lash. Zachwytu nie było. Jedyny plus za pogrubienie bez efektu sklejenia. Tusz w ogóle nie wydłużył. Jest trwały, nie rozmazuje się, nie obsypuje. Jeśli nałożymy jedną warstwę Roller Lash a następnie They`re Real efekt jest super - ta pierwsza podkręci i wydłuży rzęsy a druga je pogrubi

Pierwsze wrażenie na duży plus! Tusz wydłużył rzęsy, bardzo je wydłużył. Ale, ale po godzinie się osypał, wyglądałam jak panda, po godzinie siedzenia w pomieszczeniu. Drugiego dnia dałam drugą szansę, tusz faktycznie wydłużył, ale miałam wrażenie że nie nieco sklejał rzęsy. Użyłam spreju utrwalającego makijaż z tej samej marki The Porefessional Super Setter i faktycznie tusz się utrzymał, nie osypywał się. Plusy: Zauważalne wydłużenie Minusy: Trwałość Cena!! Lekko skleja rzęsy Nie pogrubia, ale tego producent nam nie gwarantuje

Tusz, który na moich rzęsach wygląda fantastycznie. Ładnie je rozdziela, nie odbija się na powiece, nie kruszy. Rozdziela rzęsy, podkreśla ich kształt. Ma dość wysoką cenę i to jego największy minus, ale działanie wynagradza tę niedogodność. Dość długo można go używać, wysycha pomału i zachowuje właściwości bez trudu. Ma delikatny zapach, nie podrażnia oczu - nawet przy wrażliwych i tych z soczewkami.

Pięknie utrzymuje się nie tylko cały dzień, ale aż do momentu demakijażu. W jego wypadku demakijaż musi być naprawdę dobrej jakości, bo tusz jest niezniszczalny: wodoodporny, nie usypuje się, nie rozmazuje, cały dzień się utrzymuje z takim samym efektem. Świetnie wydłuża, rozdziela rzęsy, pogrubia, nadaje piękny czarny kolor. Silikonowa szczoteczka ma specjalna końcówkę, która jest pomocna w uchwyceniu dokładnie wszystkich rzęs. Polecam wszystkim, którym zależy na efektownym i trwałym makijażu rzęs.

Moim zdaniem jest naprawde wyjątkowy! Nigdy w drogeryjnym tuszu nie znalazlam tego efektu co tu. Doskonale wydłuża rzęsy, pięknie je rozdziela wystarczą max 2 warstwy. Jego konsystencja sprawia iż nasze rzesy pozostaja w porzadanej pozycji (nie opadają), tusz w ciągu dnia nie osypuje sie, nie ma problemu ze zmywaniem go. Mój totalny ulubieniec!

Dobry produkt, to moj ulubiony tusz tej marki. Na plus: - efekt od delikatnego po firanki rzes - nie skleja rzes - fajna szczoteczka - podtrzymuje super skret rzes po zalotce - nie odbija sie na powiekach -.nie kruszy - delikatny zapach - praktycznie nie wyczuwalny na rzesach Na minus: - cena jest stosunkowo wysoka, tusz jest naprawde b.dobry ale jest wiele tuszy drogeryjnych o podobnym efekcie

Zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę tego tuszu. Ja akurat dostałam go w prezencie, ale przyznaje, że gdybym kupiła go z własnej kieszeni, to trochę by mnie to zabolało. Tusz znajduje się w szarym, metalicznym opakowaniu. Jest ono dosyć proste, minimalistyczne, ale bardzo ładne. Szczoteczka klasyczna- silikonowa. Dobrze rozdziela rzęsy, nabiera odpowiednią ilość tuszu. Dociera nawet w kąciki rzęs, jest dość precyzyjna. Mimo to, tusz nie spełnił moich oczekiwań. Myślałam, że rzęsy będą pięknie podkreślone, intensywnie czarne... Tymczasem się myliłam. Efekt był po prostu zwyczajny, tak jakbym wzięła inny pierwszy lepszy tusz. Rzęsy są w pewien sposób wydłużone, ale bez specjalnego efektu. Tusz raczej nie dodał im objętości. A szkoda... Efekt jest bardzo delikatny, powiedziałabym nawet, że zbyt delikatny. Kolejny minus to odbijanie się na powiece. A jak wiadomo jest to dość irytujące. A czy zauważyłam jeszcze jakieś plusy? Może to, że czerń faktycznie jest dość intensywna. Niestety mało to pomaga w stworzeniu fajnego efektu na rzęsach.