Kolastyna Luxury Bronze, Samoopalacz w sprayu do twarzy i ciała 

Mam jasną cerę, więc już po pierwszym użyciu widać efekt (po kilku godzinach). Produkt rozpylam na ręce i dopiero się nim smaruję, nie wiem jaki był sens robić taki atomizer, który pryska wielkimi kroplami. Produkt aplikuję po kąpieli - po peelingu. Nie zostawił na mnie plam, rozprowadza się równomiernie, jeżeli rozsmaruje się go jak balsam. Nigdy nie aplikowałam go na twarz. Nie stosuję go często, ponieważ trochę wysusza skórę. Jeśli chodzi o zapach to przypomina takie "chemiczne" kakaowe masło, dla mnie ok.

Użyłam to kilka razy, może 4,5 i efekt jest. Opalona, kolor póki co nie schodzi. Ale mam tak suchą skórę po tych zabiegach że nakładam balsamy po dwie warstwy. Dramat. Może jeśli ktos nie ma problemów z przesuszającą się skórą to będzie zadowolony.

Nie jestem wielka faknką samoopalaczy, przeraża mnie fakt, że łatwo można sobie zrobić plamy przy niej umiejętnym stosowaniu, ale fakt, że moja skóra kompletnie nie opala się na twarzy i dekolcie sprawił, że zaczęłam szukać idealnego sposobu na przybrazowienie tych stref. Do zakupu tego produktu skusiła mnie obietnica łatwej aplikacji, cena i efekt muśniętej złotą opalenizną skóry. Aplikacja jest bardzo łatwa, forma mgielki pozwala na równomierne rozprowadzenie na ciele, efekt jest bardzo ładny, ale okupione jest to strasznym "zapachem", który bardzo długo utrzymuje się na skórze. Jest to zapach typowy dla takich produktów połączony z "nutą" kakao, który w połączeniu moim zdaniem zwyczajnie śmierdzi. Gdyby nie ten fakt, produkt byłby niemal świetny, niestety też nierównomiernie schodzi że skóry.

Samoopalacz używałam tylko do ciała. Przed użyciem dokładnie usunęłam martwy naskórek za pomocą peelingu. Moja karnacja jest dość jasna. Aby osiągnąć efekt opalenizny musiałam spryskać ciało kilka razy. Aplikator jest wygody, a opakowanie dość spore. Samoopalacz posiada bardzo intensywny i przyjemy zapach orzechowy. Jednak mimo wszystko nie sprawdził się na mojej skórze, ponieważ pojawiły się smugi.

Z racji tego, że nie jestem fanką długiego leżenia na słońcu i mam świadomość jakie są tego konsekwencje często sięgam latem po produkty samoopalające. Produkt Kolastyny kupiłam w promocji - zachęcona nowym sposobem aplikacji Spray to nie krem - nie trzeba go rozprowadzać, a dzięki temu nie pobrudzę rąk Sam pomysł zamknięcia produktu w opakowaniu ze spray-em jest fajny i tu duży plus - jednak na tym kończą się zalety produktu. Płyn jest bardzo rzadki - trzeba uważać z aplikacją, gdyż pozostawia duże krople, które mogą nieestetycznie wyglądać po wyschnięciu a co za tym idzie trzeba jednak rozsmarowywać go ręką! Po aplikacji płyn bardzo długo schnie, dlatego trzeba czekać i za szybko się nie ubierzemy. Przed aplikacją produktów opalających zawsze dbam aby skóra była świeżo po peelingu i nawilżona i dopiero nakładam produkt. Tym razem nabawiłam się brzydkich brązowych zacieków. Zapach - jak każdego samoopalacza... W dodatku zauważyłam ,że produkt zapycha pory - radzę nie aplikować go na twarz! A jeśli macie cerę mieszaną tym bardziej! Na pewno po raz ostatni gościł na mojej łazienkowej półce Reasumując - strata czasu i pieniędzy! Jestem zaskoczona tyloma dobrymi opiniami - osoby chyba nie używały dobrych produktów samoopalających - ale ten na pewno do nich nie należy.

Jestem zadowolona z efektów,daje lekka opalenizne bez pomaranczowego odcienia, ładnie się rozprowadza nie pozostaja zacieków. Zapach długo sie utrzymuje i jest intensywny ale nie taki smierdzacy jak w innych samoopalaczach, też mi przeszkadza ale jest zdecydowanie znośny.Stosuję wieczorem a rano mam ladna opalenizne. stosuje co 3 lub 4 dni zalezy jak sie zmyje po kapieli.

Kupiłam spray z nadzieją na szybką poprawię koloru swojej skóry. Ale tak jak widzicie po tytule u mnie się nie sprawdził. Żeby nie było miałam wcześniej doświadczenie z samoopalaczami w takiej formule. Jest to mega proste i wygodne. Ocena tego produktu jest stanowczo zawyżona. Dlaczego? Napiszę tak, zapach naprawdę mocno intensywny (kokosowy). Niektórzy go polubią, a część znienawidzi, dla mnie był ok. Aplikacja banalnie łatwa, nie ma tutaj wielkiej filozofii. Produkt fajnie się rozprowadza i szybko wchłania. Po paru godzinach na skórze pojawia się fajny odcień brązu (nie jest to pomarańczowy!). ALE... Kiedy się przyjrzymy, możemy dostrzec zacieki i ciemne plamy (szczególnie na kolanach, łokciach, dłoniach czy kostkach). Byłam przed imprezą i cieszyłam się, że nie wpadłam na pomysł, by wysmarować się tym dzień przed wyjściem! Przez 3 dni próbowałam doprowadzić skórę do lepszego stanu. Samoopalacz po sześciu dniach ma okropny, ostry zapach, schodzi bardzo nierównomiernie (skóra wygląda jakby była popękana lub pokryta cellulitem). Nie kupię więcej. Jednak z czystym sumieniem mogę polecić wam brązującą mgiełkę Lirene (olejkowa duo-formuła z bursztynem) :)

Samoopalacz jak samoopalacz. Zamkniety w porecznej butelce z atomizerem, wchlania sie blyskawicznie, nie brudzi poscieki i opala ladnie na zlocisty kolor bez smug, już po jednym zastosowaniu. A co najwazniejsze-NIE SMIERDZI!!!

Idealny na zimę, kiedy nie lubię być blada, a z solarium nie korzystam, by nie niszczyć skóry. + dostępność, kupimy go w praktycznie każdej galerii + kolor zdrowej opalenizny już po pierwszym użyciu, i w zasadzie taka intensywność koloru już mi wystarcza + brak smug ( i mam taką małą poradę dla Was ;) po aplikacji dokładnie wmasowuję produkt w skórę a następnie nakładam balsam nawilżający - kolor jest równomiernie rozłożony i oczywiście bez smug ) + skóra jest baaaardzo gładka + trwałość - zapach mógłby być mniej intensywny

Jestem bardzo blada. Niestety to nie odcień mleka a trupa. Kolastyna, Luxury Bronze to mój pierwszy samoopalacz. Wzięłam go po tym, jak próba opalenia się naturalnie zawiodła. Już po pierwszej warstwie zauważyłam poprawę. Delikatny brązowo - złoty odcień. Jako amatorka samoopalaczy jestem bardzo zadowolona, ponieważ w końcu udało mi się pozbyć trupiego wyglądu! I właściwie na tym tylko mi zależało. Plusem jest zapach, jakby przypalane masło kakaowe. Także rozpylanie na ciele za pomocą sprayu zapewnia w miarę równomierną opaleniznę. Sporym minusem jest dla mnie pompka, którą ciężko nacisnąć podczas gdy główka ciągle się przekręca. Mam wrażenie, że to właśnie przez to zrobiłam sobie kilka ciemnych kropek na ciele. Ale nie przeszkadza mi to ani trochę. Polubiłam ten produkt.

Przyszła pora na moją recenzję samoopalacza do twarzy i ciała od @kolastyna. Najważniejsze o czym trzeba pamiętać przed użyciem tego produktu to piling, depilacja i nawilżenie ciała dzień wcześniej. Ja dodatkowo posmarowałam łokcie, kolana i stopy grubą warstwą kremu. Przy aplikacji też możemy te miejsca wcześniej zabezpieczyć kremem by samoopalacz za mocno ich nie odbarwił. Produkt ma formę emulsji w sprayu co ułatwia aplikację. Jest ona jasnego koloru więc nie odbarwia skóry od razu. Ja rozsmarowywałam produkt dłonią. Najważniejsza zasada to dokładność i umycie rąk po użyciu produktu.Kolor pojawia się po kilku godzinach wraz z typowym zapachem ale nie bardzo intensywnym. Ja uzyskałam złotą opaleniznę, choć moją skóra naturalnie inaczej się opala. Kolor nie wyszedł intensywny lecz taki naturalny. Nie powstały żadne smugi ani plamy.

Oczywiście nie mogłam przejść koło niego obojętnie - jeżeli w drogerii pojawi się coś nowego z napisem "samoopalacz" lub "balsam brązujący" nie mogę odmówić sobie tej przyjemności, żeby tego nie przetestować :) Produkty brązujące od Kolastyny są moim zdaniem jednymi z najlepszych wśród najtańszych, nowość w postaci samoopalacza w żelu sprawdziła się u mnie rewelacyjnie z tą w sprayu mam mały problem. Może zacznę od początku - samoopalacz znajduje się w estetycznej buteleczce z "psikaczem", ma typowy dla tej serii słodki kakaowy zapach. Choć wydawać by się mogło, że aplikacja będzie łatwa to niestety ale wcale tak nie jest... Trzeba się nieźle namęczyć aby spryskać poszczególne partie ciała odpowiednią ilością produktu, dodatkowo następnie wszystko należy dokładnie rozetrzeć w przeciwnym razie na ciele pojawią się smugi lub co gorsza (co zdarzyło mi się za pierwszym razem) brązowe kropki, które wcale tak szybko nie chciały zejść :/ Kolor opalenizny jest tak jak w przypadku całej serii, bardzo ładny - typowy złocisty brąz, przynajmniej na mojej ciemnej karnacji tak wygląda, nie jestem pewna czy taki sam efekt będzie u osób z dużo jaśniejszą karnacją ... Po pierwszej aplikacji efekt jest subtelny dopiero po drugiej/trzeciej na ciele pojawia się wyraźna opalenizna. Zapach jest naprawdę do zniesienia, mgiełka nie śmierdzi tak jak reszta typowych samoopalaczy , produkt nie przesusza skóry, nie uczula. Jedyny problem mam tylko z tym opakowaniem i aplikacją - jak dla mnie to trochę to bez sensu a w dodatku aplikator lubi się zacinać ... ale znalazłam na niego sposób, po prostu wylewam produkt na dłonie a dopiero potem nakładam na skórę, skoro i tak go muszę rozcierać to przynajmniej nie muszę męczyć się z "psikaczem" ;) Na plus natomiast cena i dostępność z wydajnością jak się pewnie domyślacie jest troszeczkę gorzej :) Czy polecam? Jeżeli nie będzie Wam przeszkadzał aplikator to jak najbardziej produkt jest warty wypróbowania, nie nastawiajcie się jednak na to, że wystarczy się tylko popsikać i gotowe, tak jak pisałam wcześniej produkt należy dobrze rozetrzeć, wtedy z uzyskanego efektu z pewnością będziecie zadowolone :)

Uwielbiam testować samoopalacze. Chętnie kupuję ciągle nowe i nowe. Do tego jednak nie mogę się przekonać. Musiałabym chodzić z zatkanym nosem. Nie wiem, jak dziewczynom może podobać się ten zapach. Nawet mój facet stwierdził, że ten samoopalacz strasznie śmierdzi. Może w minimalnym stopniu czuć kakao, gdyby się bardziej wwąchać. Ja po pierwszym psiknięciu czuję po prostu smród. Samoopalacz oprócz tego, że śmierdzi to muszę przyznać, że działa. Po paru godzinach od psiknięcia widać lekko zabrązowioną skórę bez smug. Trzeba oczywiście dobrze rozsmarować. Gdy zrobimy przerwę, opalenizna zaczyna schodzić po kilku dniach i wtedy zaczynają robić się plamy. Mgiełka jest bardzo wydajna. Nie opala skóry na pomarańczowo. Używałabym jej non stop, gdyby nie zapach... Uwielbiam samoopalacze kolastynyny w każdej formie, uważam, że są najlepsze. Tej mgiełki już nie kupię, ale na pewno wypróbuję inną.

Samoopalacz od Kolastyny idealnie rozprowadza się na skórze a jego forma sprayu tylko to ułatwia. Produkt pięknie pachnie ale po kilku godzinach na skórze, przyjmuje zapach typowy dla samoopalaczy, lecz nie jest to wielka wada tego produktu, biorąc pod uwagę, że nawet kosmetyki droższych firm zachowują się podobnie. Produkt jest wydajny, a jego cena również zachęca do zakupu. Nie pozostawia smug, lecz należy pamiętać aby dobrze rozetrzeć go na ścięgnie Achillesa, gdyż lubi to miejsce mocniej "opalić" ;)

Używałam tego produktu na nogi. Przy pierwszej aplikacji nie było żadnego efektu więc nałożyłam ponownie . Zostawia ładny odcień opalenizny na skórze,ale niestety zostawia smugi głownie na stopach,tam najtrudniej go dobrze rozsmarować. Opaleniznę można stopniować, co jest fajne dla bladej skory,ponieważ nie zrobi krzywdy :) Ciężko się go rozciera,tak szybko się wchłania, że naprawde nie nadążam go dobrze rozprowadzić :P Na nogi jest ok, na inne partie ciała bym nie ryzykowała.

Idealnego samoopalacza szukałam kilka lat. Używałam wszystkiego. Ten jest moim hit. Uwielbiam go! +bardzo ładny koloryt skóry +ma naturalny odcien opalenizny ! Nie jest żółty!! +łatwa aplikacja +trwała pompka. Tylko raz mi się popsuła. +tani produkt, choć co roku drożeje + nawilża skórę +nie zostawia smug, ale musisz produkt rozsmarować, nie tylko spryskać - ładny czekoladowy zapach, ktory pozniej zmienia sie w zapach samoopalacza -mam czasem problem żeby go trafić Pytanie do producenta ? Co ma na celu wprowadzenie nowego opakowania i niby nowej formuły? Produkt od lat ten sam. Nikt w drogerii nie umiał mi powiedziec czy to jest tylko nowe opakowanie czy zupełnie nowy produkt.

Mój saamopalacz miał inne opakowanie ciemnobrązowe- chyba była w tym roku jakaś zmiana designu.. W każdym razie nie jestem żółtodziobem jeśli chodzi o samoopalacze, zawsze robię peeling przed aplikacją, regularnie dbam o nawilżenie skóry, używałam i drogich i tanich produktów, ale ten oprócz koloru który jest ok to zacieki jakie zostawia i plamy to dramat. Smugi i tak dalej na całym ciele! DRAMAT!

W moim przypadku kompletnie się nie sprawdził. Bardzo ciężko go równomiernie rozprowadzić, nawet gdy bardzo się staram zawsze zostają białe plamy i zacieki. Poza tym dosyć szybko schodzi i przez wodnistą konsystencję ciężko się go nakłada. Jedyne czego nie mogę mu zarzucić to ładny, naturalny kolor.