Bema Cosmetici Liftingujący krem pod oczy 

Szczerze myślam że będzie fajniejszy. Higieniczne opakowanie i dobry skład, cena w miarę ok to na plus. Do tego jest całkiem wydajny. Niestety ciężko go rozprowadzić i nie nadaję się pod makijaż, każdy korektor się waży. Na noc nie wiele robi, generalnie nie zauważyłam większej różnicy między nim a innymi kremami.

Bardzo lubię próbować kremy pod oczy, ponieważ ten obszar jest na mojej twarzy najbardziej problematyczny (skóra sucha, cienka i mocno mimicza). Konsystencja jest lekka, szybko się wchłania. Krem określiłabym jako poprawny. Dla mnie do stosowania na dzień - dobrze sprawdza się pod makijaż Dla mniej wymagajacej skóry sprawdzi się również na noc. Nie podrażnia - nie powoduje łzawienia czy pieczenia oczu. Podsumowując: Poprawny krem, który szybko sie wchłania, nawilża w dostatecznym stopniu, jest wydajny i nie podrażnia

Krem spisał się u mnie całkiem w porządku. Nie zaskoczył mnie niczym szczególnym ani nie zauważyłam spektakularnej różnicy. Na pewno na plus zasługuje fakt, że fajnie nawilża i pielęgnuje delikatną skórę. Nie zauważyłam efektu liftingującego czy zmniejszającego opuchliznę a. Krem na wygodne opakowanie z dziubkiem, którym można dozować odpowiednią dawkę kremu. Bogata i dość gęsta konsystencja przyjemnie otula skórę. Nie ma problemu z rozsmarowaniem ponieważ mięknie pod wpływem ciepła. Muszę dodać jeszcze, że mnie nie uczulił ani nie zapchał skóry. Produkt ten jest wydajny i wystarczył na długo a ja kremów pod oczy sobie nie żałuję:) Podsumowując krem jest w porządku. Niczym szczególnym się nie wyróżnia ale też nie spowodował żadnych problemów. Szukam dalej kremu idealnego;)

Krem ma dość toporną konsystencję, jest bardzo dziwna, niby nie jest twardy, ani bardzo gęsty, ale taki jakby gumiasty, trzeba go rozgrzać w palcach, żeby się ładnie dał rozsmarować na powiekach, jest bezzapachowy i w estetycznej tubce, ale ciężko wychodzi przez otwór, moim zdaniem jest za mały jak na taką konsystencję, dobrze się jednak wchłania i nie podrażnia oczu. Uważam, że spełnia obietnice o liftingu, stosowany regularnie naprawdę wyraźnie poprawia kondycję skóry powiek i wygładza zmarszczki oraz bardzo dobrze i długotrwale nawilża, skóra jest tak gładka, że sama jakby z siebie odbija zdrowym blaskiem, tak więc sądzę, że jest to unikat, tym bardziej, że jest to w pełni naturalny kosmetyk bez sztucznych substancji, polimerów i silikonów. Po raz kolejny przekonałam się jednak, że krem liftingujący niekoniecznie jest tym, czego moja skóra potrzebuje, mam tzw. ciężką górną powiekę, bardziej odpowiadają mi kremy działające ujędrniająco lub o kompleksowym działaniu, ten na pewno taki nie jest, nie ujędrnia skóry, nie podnosi powiek i nie otwiera oka, dlatego też pokornie wróciłam do używania ujędrniającego Lilla Mai, a ten oddałam w wymianie wizażowej i mam nadzieję, że się komuś bardziej przyda, niż mnie, wciąż będę polować na coś zbliżonego lub jeszcze skuteczniejszego od Lilla Mai.

Jeżeli tak jak ja jesteście zwolenniczkami gęstych kremów pod oczy, to koniecznie ujmijcie w swych planach zakupowych krem Bema. Nie łączcie jednak gęstości z niekomfortową, klejącą się tłustością - ten krem nie jest tłusty! Stale zastanawiam się, skąd w opisie mowa o lekkiej emulsji? Skąd producentowi przyszło to na myśl? Wszak faktyczna formuła nie ma z taką nic wspólnego, co jak dla mnie jest ogromną zaletą. Opakowanie jest jest jednym z tych, które lubię. Najchętniej wybieram kremy w opakowaniach typu air-less, jednak te z "dziubkiem" też mają moją sympatię. Tego typu dozownik pozwala kontrolować ilość kremu, jaką chcemy użyć. Miałam kiedyś kilka kremów w tubce bez dziubka, jak kremy do twarzy i nie były zbyt wygodne w użyciu. O ile w kremach do twarzy mi to nie przeszkadza, tak w przypadku kremów pod oczy wolę bardziej precyzyjne rozwiązania. Krem Bema mimo gęstej, nieco zbitej konsystencji łatwo się nakłada i dobrze wchłania. Nie roluje się na skórze i co istotne dla osób pielęgnujących skórę pod oczami także rano nie roluje się na nim także korektor. Nie zauważyłam, aby w trakcie dnia coś złego działo się makijażem pod oczami (bo powiek jak wspomniałam wcześniej nie nawilżam rano, mam opory). Nawilżenie jest rewelacyjne! Skóra jest odprężona, nie napięta ze zbyt słabego nawilżenia. Co więcej, komfort odczuwalny jest cały dzień, a wieczorem nie pojawiają się drobne zmarszczki ze zmęczenia i wysuszenia skóry. Mimo mojego wieku 30+ i przez wiele lat niezbyt regularnej pielęgnacji skórę okolic oczu mam w bardzo dobrej kondycji i krem Bema zdecydowanie ją utrzymuje w takim stanie. Trudno mi jest wyrokować, jak spisze się w przypadku zmarszczek i zwiotczałej skóry. Z uwagi na mocne nawilżenie i naturalny skład warto jednak spróbować. Niestety nie odniosę się do obiecywanych właściwości redukujących opuchliznę i cienie, ponieważ nie mam z tym problemów tak na co dzień (są osoby, które mają tendencję do opuchnięć). Faktem jest natomiast to, że mimo nieprzespanych nocy skóra wokół oczu tego nie zdradza. Czasami, po gorszej nocy, zdarzało się, że oczy były nieco podpuchnięte, natomiast w ostatnim czasie nie przypominam sobie, abym się z takimi budziła. Może rzeczywiście to zasługa tego kremu? Na koniec dodam jeszcze, że niezwykle ujął mnie delikatnie migdałowy zapach tego kremu (tonik witaminowy tej marki pachnie tak samo, może nieco mocniej). Działa na mnie relaksująco i odprężająco.

Ten krem zdziałał cuda na moje naprawdę wielgachne cieńie próbowalam wielu kosmetyków z górnej i dolnej półki, wkońcu zaczęłam tracic nadzieję, że cokolwiek mi pomoże a tu taka cudowa niespodzianka ;-) Używam tego produktu od: 3,5 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie