Mleczko to kupiłam, ponieważ przyciągnęło mnie urocze opakowanie z księżycami i gwiazdami, a oczywiście jeśli prodkukt ma motyw nocy/kosmosu, to musi być mój :D. Oprócz tego byłam niesamowicie ciekawa jaki ma zapach i działanie. Kosztowało mnie trochę ponad 8 złotych za 300ml na promocji w drogerii Rossmann.
Skórę mam naprawdę bardzo delikatną. Dodatkowo zmagam się z przesuszeniem oraz szorstkością na całych nogach, rękach i pośladkach, więc na tych miejscach skupiam się najbardziej podczas nakładania balsamów. Reszta mojego ciała jest zawsze w stanie normalnym, a nawet nawilża się sama przez wydzielanie sebum (np. plecy i dekolt). Od mleczek/balsamów wymagam dobrego i długotrwałego nawilżenia, szybkiego wchłaniania się oraz przyjemnego zapachu. Mleczko od Johnson's spełnia praktycznie wszystkie te wymagania, choć jest małe ''ale'', o czym w dalszej części recenzji. Na początku chciałabym zwrócić uwagę na zapach, który był wielką niewiadomą, aż do kupienia, wrócenia do samochodu i szybkiego powąchania z ciekawości. Oj jak ono pachnie... Słodko, ciepło, relaksująco... A to wszystko zasługa lawendy. Nie jest to naturalny jej zapach, bo bardziej podkręcony i cukierkowy, ale nadal strasznie przyjemny. Podczas nakładania na ciało, kiedy łączy się z rozgrzaną skórą, unosi się w powietrzu i koi zmysły. Wszystkie stresy nagle idą w zapomnienie, a ja jestem głową w chmurach... Na ciele pozostaje przez długi czas, dając o sobie często znać w ciągu dnia. Mogłabym kupować to mleczko na okrągło dla samego zapachu, ale jednak nie to jest najważniejsze. Działanie to numer jeden! No więc tutaj mogę się przyczepić tylko do tego, że nawilżenie jest ciut zbyt słabe jak na moje wymagania. Fajnie dodaje skórze gładkości, ale po całkowitym wchłonięciu wiele się nie zmienia. Rozumiem, że to nie jest produkt dla dorosłych, tylko dla dzieci, więc jeżeli chodzi o delikatną skórę dziecka, to będzie zdecydowanie wystarczające nawilżenie. Ja mam skórę delikatną, no ale umówmy się, nie jest ona jak u niemowlęcia :D. Wchłania się szybko, pozostawiając subtelną warstwę, która w niczym nie przeszkadza, tylko po prostu chroni. Mimo tego niewystarczającego nawilżenia, to i tak jest to jedno z lepszych mleczek jakie używałam. Czuć tą delikatność produktu dla dzieci. Polecam!
Konsystencja jest jak mleczko, czyli lekka i nie za gęsta. Bardzo łatwo i gładko rozprowadza się po czystej skórze. Nakładana ilość zależy od wielkości danej partii ciała, co jest oczywiste, więc też wydajność może się u każdego różnić. Ja używam go od 3 tygodni i co drugi/trzeci dzień (na zmianę z innym), także zostało mi jeszcze jakieś 25% zawartości.
Opakowanie to urocza, plastikowa butelka z zamknięciem typu zatrzask. Jest ona w kolorze pastelowego, jasnego fioletu, który przyciągnął moje oko. Jednak to szata graficzna zrobiła największe wrażenie swoimi gwiazdami i księżycami oraz ciemniejszym, fioletowym kolorem. Fiolet to jeden z dwóch kolorów, które naprawdę lubię, bo normalnie to jestem fanką tych ziemistych i mocno neutralnych. Butelka oprócz swojego miłego dla oka wyglądu jest także praktyczna. Nie jest za duża, nie jest kanciasta i dodatkowo jest płaska, co sprawia, że możną ją wsadzić nawet do jakiejś małej torebki, jeśli jest taka potrzeba. Pojemność to 300ml.
Zalety:
- Regularna cena
- Przyjemny i relaksujący zapach, który długo się utrzymuje
- Wygładza i zmiękcza
- Delikatne dla skóry
- Lekka konsystencja
- Urocze, praktyczne i solidne opakowanie
Wady:
- Trochę za mało i na krótko nawilża, ale jakoś nie potrafię mieć mu tego za złe :D