Dottore Cosmeceutici Rossatore, Cream Blur Effect 6% Krem do skóry naczyniowej z tendencją do trądzika różowatego

Posiadam cerę mieszaną z tendencją do nawrotów trądziku różowatego. Produkt w wygodnym opakowaniu airless, łatwy w dozowaniu. Można go wykorzystać do ostatniej "kropelki". Krem posiada ni to gęstą, ni to lejącą się konsystencje o zielonej barwie i specyficznym zapachu dedykowanemu tej serii. Po rozsmarowaniu krem ładnie wtapia się w cerę. Daje efekt delikatnej poświaty (odpowiedzialne są za nią mikrodrobinki). Jest lekki i sprawdza się ok pod kremy z filtrem jak i makijaże. Jeśli chodzi o samo działanie, miałam do niego dwa podejście. Pierwsze w którym stosowałam go codziennie na dzień i nie widziałam żadnej róznicy w stanie cery, przez co zawiedziona odstawiłam na rzecz innych produktów. Po dłuższym okresie czasu, wróciłam do niego i zauważyłam deliaktne wygładzenie i efekt kojący dla moich zaczerwienionych policzków. Nadal nie był to efekt wow, ale widziałam różnicę w reaktywności cery. Po regularnym stosowaniu nie zauważyłam bardzo dużych zmian jeśli chodzi o powierzchnię i intensywność rumienia. Na pewno nawilża i przyczynia się do odbudowy skóry. Łagodzi i nie drażni, jednak nadal za tą cenę myślałam, że będzie lepiej.

Z polecenia mojej kosmetolog stwierdziłam, że mimo ceny kupię, bo dopiero ona stwierdziła trądzik różowaty i WOW. Opakowanie jest zgrabne, jednak nie do końca „czuć” i widać ile zostało, ale także jest higieniczne, nie trzeba grzebać palcami. Używałam kremu razem z tej samej serii na noc jako swojego rodzaju „terapie”. I efekt był zauważalny dosyc szybko. Zaczerwienienie die uspokoiło, tak samo jak i zmiany na twarzy. Nie zniknęły całkowicie, ale nie pojawiały się już podskórne i bolące gule. Polecam każdemu, bo naprawdę działa. I opakowanie naprawdę starcza na dluuugo, dlatego inwestycja dobra.

Zainteresowałam się tym kremem po tym, jak lekarz dermatolog stwierdził u mnie trądzik różowaty. Niestety, u mnie ten krem się nie sprawdza, a nawet pogarsza stan cery. Tak mam z innymi kosmetykami dedykowanymi do cery z trądzikiem różowatym, więc to chyba moja indywidualna kwestia, ale inne kosmetyki marki Dottore sprawdzają się u mnie bardzo dobrze, dlatego osobom, które szukają czegoś na naczynka czy trądzik różowaty polecam przetestować.

Krem jest lekki, przyjemny, przepięknie pachnie. Nadaje się pod makijaż, nawilża. Nie zauważyłam wielkich efektów jeśli chodzi o naczynka (chociaż moja kosmetyczka już tak), ale mimo to jest to jeden z lepszych kremów, jaki używałam. Ma całkiem wygodne opakowanie, ale niestety nie widać, ile go zostało, a skończył się nagle. Na pewno jeszcze kiedyś do niego wrócę. Używam razem z kremem na noc z tej samej serii.

Krem kupilam w salonie 'medyczne FBI' gdzie zostal mi polecony. Jest to jedyny krem a mialam ich wiele (Iwostin, Bioderma, Pharmaceris, La Roche Posay), ktory calkowicie potrafi ukoic moja skore. Po dwoch dniach stosowania, nie czuje zadnego sciagniecia, pieczenia, nie ma zaczerwien - skora jest gladka jak u niemowlaka. Cena to 200 zl - ale krem jest tak wydajny (wystarczy jedna pompka na cala twarz) ze przy uzywaniu 2 pompek dziennie starczyl mi az na 5 pelnych miesiecy!

Czuję że nie przesadzam z entuzjazmem, bo po raz pierwszy coś pomaga mi w takim stopniu. Mam cerę naczynkową ze skłonnością do trądziku różowatego co zdecydowanie nie wpływa mi pozytywnie na życie. Podczas jednej z wizyt na laser (walczę z naczynkami na wszelkie sposoby) okazało się że nie można wykonać u mnie tego dnia zabiegu (leki przeciwbólowe) wiec zamiast zabiegu zrobiono mi konsultację i posmarowano mnie specyfikami dla mojej cery. To był pierwszy raz kiedy coś wywarło na mnie takie wrażenie, że następnego dnia wróciłam żeby spytać co to było, bo moja skóra była uspokojona jak nigdy. Używałam wcześniej chwalonego kremu do cery naczynkowej Avene, ale w porównaniu z działaniem tego kremu - niebo a ziemia. Konsystencja: lekka Zapach: zazwyczaj nie lubię zapachów, nawet unikam ze względu na nadwrażliwą cerę, ale ten zapach jest delikatny, ładny i nie podrażnia SPF: tu jedyny minus bo nie ma żadnego spf, trzeba nakładać oddzielnie (ja kupiłam w sprayu z La Roche) Cena: no tak, tu drugi minus, bo 200 zł to sporo, ale jak już wspominałam przy efektach jakie daje na mojej skórze: rozumiem koszt. Kolor i efekt: lekko zielony, rozsmarowany daje wspomniany w nazwie efekt rozmycia i zmniejsza optycznie zaczerwienienie Dzialanie: jestem zakochana - moja skóra jest ukojona, nawilżona i grudki trądziku leczą się szybciej i nie pojawiają się nowe W dodatku mimo że nie brzmi, dottore jest polskie (nie rozumiem czemu nazwali się po włosku) co dla mnie stanowi kolejny plus, ufam w polski przemysł darmo-kosmetyczny haha Jak już tu jestem i ktoś ma takie problemy jak ja: polecam też co jakiś czas maseczki z czerwonej glinki (np zmieszanej z białą, paroma kroplami olejku z rokitnika lub innego, który wiemy że uspokaja nam skórę i np z odrobiną olejku różanego - czasem ratuje mi to życie). Też dwie sesje laserami zmniejszyły moje zaczerwienienia, nie czerwienię się na bordowo jak dawniej, robię się raczej różowa. A poza tym głowy do góry! Odpowiednia pielęgnacja i unikanie "triggerów" pozwala na normalne funkcjonowanie :))) osobiście uważam że krem Rossatore jest najlepszy na świecie, ale też tańszy Avene sprawuje się dobrze i pamiętajcie że nasza skóra jest nadwrażliwa i wszelkie inne specyfiki muszą być hipoalergiczne i do cery wrażliwej!