Biotaniqe Terapia Śluzem Ślimaka, BioAktywne serum odmładzające 

Jestem posiadaczką skóry mieszanej, z tendencją do trądziku i suchych skórek na nosie. Bioaktywne Serum Odmładzające jest zamknięte w buteleczce z przezroczystego brązowego szkła, z pipetą. Dzięki temu dozowanie produktu jest higieniczne i wygodne. Serum ma konsystencję żelową i delikatny zapach. Wchłania się bardzo szybko, można stosować rano pod makijaż. Jest baaaardzo wydajne, na całą twarz wystarczy zaaplikować zaledwie dwie krople. Po nałożeniu serum pozostawia na skórze taką poświatę, jakby mikro drobinki brokatu, które są niezauważalne ale tworzą na twarzy taką jasność, takie światło. No, po prostu skóra od razu wygląda zdrowo i świeżo. Używam serum rano i wieczorem, pielęgnację kontynuuję Intensywnym Kremem Liftingującym. Czy odmładza? Na pewno napina skórę, genialnie nawilża i spłyca zmarszczki mimiczne. Mnie ten efekt odpowiada.

Bioaktywne serum odmładzające z terapią dłużej ślimaka z firmy Biotaniqe jest przeznaczone dla cery dojrzałej. Jego zadaniem jest liftingowac skórę, zlikwidować zmarszczki. Jednak nie za bardzo jestem zadowolona z produktu..serum jest konsystencji płynnej, ale na twarzy jest lepkie, więc nie nadaje się na dzień pod makijaż. Jest mało wydajne, szybko się to zużywa. Spektakularnych efektów nie zauważyłam. Opakowanie mogłoby być ładniejsze.

Serum kupiłam bardzo przypadkowo. Przeznaczone jest dla cery dojrzałej, więc nie jest typowo dla mnie. Robiłam zakupy internetowo i kilka razy wyrzuciło mi moje produkty z koszyka, na nowo zbierając zamówienie kliknęłam nie ten co trzeba. Paczka przyszła no i ukazała się moja pomyłka, no nic pierwsze zmarszczki już są to nic nie szkodzi wypróbować. Serum zapakowane jest w kartonowe pudełeczko, po otwarciu ukazuje się szklany słoiczek z przyciemnianego szkła o pojemności 20 ml. Plus można kontrolować zużycie, otwiera się na zakrętkę w kolorze złota, która tym samym jest pipetą dozującą produkt. Konsystencja przeźroczysta i dość gęsta. Zapach pozostawiał wiele do życzenia, już przy pierwszym użyciu zauważyłam że jest zbyt intensywny i wręcz drażniący. Serum nakłada się dobrze a sam produkt jest dość wydajny. Należy uważać by nie nanieść zbyt dużo na twarz bo ciężko będzie go wklepać. Dla mnie wystarczyły dwie krople, szybko się wchłonął ale pozostawił lepką warstwę na skórze. Pod makijaż zdecydowanie się nie nadaje, wydaje się zbyt ciężki. Stosowany na noc przyniósł dobre efekty, dobrze odżywiał skórę i ją nawilżał. Produkt sprawił że rano cera wyglądała na wypoczętą i pełną blasku. Nie ukrywam jednak że stosowany wieczorem może utrudniać zasypianie ze względu na jego intensywny zapach. Super odmłodzenia nie zauważyłam, zmarszczki jak były tak są dalej czyli bez szału. Działa jak dobry krem i tyle. Produkt nie porwał mnie ale też nie należy do najgorszych, zależy czego się od niego oczekuje. Na pewno nie spełnił wszystkich obietnic, a ja drugi raz na pewno po niego nie sięgnę. Cenowo jest ok, zwłaszcza na promocji. Nie było mi szkoda wydanych pieniędzy ponieważ z pewnością odżywił mi skórę i zawsze to dodatkowe doświadczenie.

Mogłabym w sumie zostawić sam tytuł, bo jak w pigułce, w nim zawiera się moja opinia o powyższym serum. Kupiłam je wyłącznie dlatego, że byłam na wyjeździe i potrzebowałam jakiegoś kosmetyku 'ratunkowego' (bo to co zabrałam akurat się skończyło) i to 'na już', a zakupy zrobić mogłam tylko w małym Rossmannie. W sumie cała marka wydała mi się dość ciekawa, a to serum (notabene, metrykalnie przeznaczone raczej dla mojej Mamy) zapowiadało się obiecująco - bo redukcja zmarszczek była poparta obecnością regenerującego śluzu ślimaka, a jak zobaczyłam jeszcze, że serum ma w sobie peptyd, to bez wahania wrzuciłam je do koszyka. Miałam je ok. 2 miesięcy. Ostatecznie, zużyłam bez większego sentymentu ( z naciskiem na jak najszybsze zużycie). Taki kosmetyk na 3. Może być, może go nie być. Niby po nałożeniu cera wyglądała bardzo ładnie, świeżo, i za to je chwalę, jednak było kilka uciążliwych mankamentow. Pierwszy to średnie wchłanianie - kilkuminutowy masaż i oklepywanie nie pomagały i miałam cały czas wrażenie, że serum 'leży' na powierzchni skóry. Mogłabym na to 'przymknąć oko', bo wiele kosmetyków na bazie mucyny tak się zachowuje, ale nie tylko to mi przeszkadzało. Zmęczył mnie bardzo intensywny zapach serum. Nie mam pojęcia skąd producenci biorą pomysły na tak mocne perfumowanie produktów do twarzy. Nie jestem typem wrażliwca, używanie ładnie pachnących kosmetyków niezwykle uprzyjemnia rutynę i koi zmysły, ale zbyt mocny zapach skutecznie odwodzi od ponownego kupna kosmetyku. I jako trzeci - skład, który na początku mnie zachęcił, okazał się być miksem dobrych składników i tych potencjalnie szkodliwych emulgatorów i konserwantów... :/ Jestem pewna, że za podobne pieniądze można kupić bardziej wartościowe, bezpieczne produkty.