Jest to bodajże pierwszy kosmetyk marki Uriage jaki było mi dane używać. To marka apteczka, znana mi bardzo dobrze ze słyszenia, ale jakoś nie kusiły mnie jej produkty. Kiedy dostałam krem z linii Isoliss cieszyłam się, że spróbuję czegoś nowego. Moja cera nie jest sucha, a takiej ten krem jest dedykowany. Mam cerę mieszaną, ze skłonnością do niedoskonałości i zapychania, ale ten krem nie robi jej krzywdy. Sprawdza się u mnie bardzo dobrze.
OPAKOWANIE
Krem zapakowany jest w różowy kartonik, bardzo prosty, z licznymi napisami. Napisy są w języku francuskim, jedynie mała naklejka z boku jest w języku polskim. W środku znajdujemy ulotkę dotycząca kremu, szkoda tylko, że nie znajduje się w niej część po polsku. Krem natomiast znajduje się t miękkiej, dosyć długiej tubce o pojemności 40 ml. Troszkę mniej niż standardowa pojemność zwykłego kremu do twarzy. Tubka ma taką samą kolorystykę oraz napisy jak kartonik, nie posiada natomiast żadnej polskiej nazwy, są m.in. francuska i angielska. Tubka wykonana jest z miękkiego tworzywa, posiada zakrętkę. Zakrętek nie lubię, wolę zdecydowanie bardziej zamknięcia na klik, które są zdecydowanie bardziej praktyczne podczas porannej rutyny. Przed otwarciem tubka zabezpieczona jest folią, którą zrywamy kiedy zaczynamy stosowanie kremu.
KREM
Ma jasnobeżową barwę, raczej rzadką konsystencję, jednak nie wodnistą. Posiada specyficzny zapach, który nie do końca mi przypadł do gustu. Czasem jest dla mnie neutralny, czasem natomiast przypomina mi zapach wody z wazon, gdzie mamy nieświeże kwiaty. Takie moje pierwsze skojarzenie, choć na szczęście zapach nie jest intensywny i to przecież nie on jest najważniejszy. Krem łatwo rozsmarować, w miarę szybko wchłania się pozostawiając na twarzy lekką, ochronną warstewkę, która nie jest tłusta, a wręcz przeciwnie, bardzo przyjemna. W okresie zimowym kiedy moja skóra potrzebuje solidnego nawilżenia, spisuje się bardzo dobrze. Skóra jest nawilżona, odżywiona, krem nie powoduje też nowych niedoskonałości. Lekko rozświetla cerę i poprawia jej wygląd. Krem przeznaczony jest dla osób 25+ i do tej grupy należę, ma niwelować i zapobiegać powstawaniu pierwszych zmarszczek. Na moje twarzy pojawiają się niestety pierwsze zmarszczki mimiczne (wina budowy twarzy, genetyki oraz częstego uśmiechania się i marszczenia czoła). Krem nie wpłynął na nie znacząco, ale też nie liczyłam na spektakularne efekty, bo swoich nawyków, genów i twarzy nie zmienię. Stosuję go od ponad 1,5 miesiąca, choć wg strony producenta takie właśnie pozytywne efekty widać po 2 miesiącach stosowania. Informacja ze strony Uriage: „93%pacjentów zaobserwowało znaczne spłycenie pierwszych zmarszczek. Badanie kliniczne przeprowadzone pod kontrolą dermatologiczną u 27 pacjentów w wieku od 24 do 34 lat. Aplikacja kremu 2 razy dziennie przez 2 miesiące. Kwestionariusz oceny subiektywnej.” Nie sądzę, że wpłynie na mnie aż tak pozytywnie jak u ankietowanych, ale na pewno świetnie odżywia, nawilża i pielęgnuje, co również w jakimś stopniu ogranicza powstawanie pierwszych zmarszczek. Nawilżenie dla mnie jako osoby posiadającej skórę mieszaną jest odpowiednie, dla cer suchych podejrzewam, że może być za słabe. Jest wydajny, dostępny w większości aptek.
PLUSY:
+ lekka konsystencja
+ dobrze się wchłania
+ świetnie nawilża i odżywia
+ nie zapycha
+ proste opakowanie
MINUSY
- zapach, dość specyficzny
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie